Adam Godlewski, wieloletni dziennikarz "Przeglądu Sportowego", "Piłki Nożnej", aktualnie zatrudniony w "Sporcie", zasugerował we wtorek, że usunięcie Zbigniewa Smółki z Arki Gdynia może być wynikiem szantażu ze strony kiboli Arki. "Jeśli to prawda, że zwolnienie trenera tuż przed meczem w Gdyni było warunkiem tego, aby derby Trójmiasta mogły być rozegrane bez zakłóceń (i w ogóle dokończone) - a takich sygnałów w trakcie meczu dostałem kilka z poważnych źródeł - to oznacza, że nasz ligowy futbol nie ma sensu. Niestety, rozwiane zostały wszelkie wątpliwości... Taka jest prawda" - napisał Adam Godlewski na Twitterze. W podobnym tonie wypowiedział się także prezes PZPN, Zbigniew Boniek.
Jeśli rzeczywiście okazałoby się to prawdą, w cywilizowanych warunkach moglibyśmy krzyczeć o skandalu, którym powinny się zająć odpowiednie służby, a konkretnie - policja. Bo czym się to różni od sytuacji, w której do właściciela restauracji przyszłaby grupa bandytów i wyraźnie dała do zrozumienia, że czas kucharza w tej knajpie minął? A jeśli masz inne zdanie, za moment ekipa zrobi w lokalu odpowiednią zadymę? Od lat coraz dobitniej przekonujemy się jednak, że piłka na wielu odcinkach z cywilizowanymi warunkami ma tyle wspólnego, co Białoruś z demokracją.
Widać to na każdym kroku, jak choćby przed kilkoma miesiącami, gdy kibolskie macki o mały włos nie zatopiły Wisły Kraków. Cuchnie to za każdym razem, gdy na treningowych obiektach pojawiają się oddziały szturmowe złożone z ludzi bez szyi, dyscyplinujące piłkarzy i trenerskie sztaby. Obrzydza, gdy na trybunach banda idiotów strzela do innych kibiców rakietnicami, świeci gołymi dupami i innymi częściami ciała na widoku dzieciaków. Wszystko, co poza światem piłki byłoby ścigane z urzędu, na stadionach i wokół nich dla służb nie istnieje.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kibice wymusili zwolnienie trenera Arki? "Siła nacisku ma znaczenie"
Wina to wszystkich dookoła, również klubów godzących się na takie funkcjonowanie. Nie przypominam sobie, by po słynnym powitaniu piłkarzy Legii pod stadionem ktokolwiek zadzwonił po policję. Wszystkie te wydarzenia z dalszej czy bliższej przeszłości nakazują myśleć, że informacje przekazywane przez redaktora Godlewskiego są prawdziwe. Czy ktokolwiek złoży w tej sprawie doniesienie? Niech każdy odpowie sobie sam. Przedstawiciele klubu w środę nie chcieli rozmawiać z przedstawicielami mediów. Nie odbierali telefonów.
Puchar Niemiec: Robert Lewandowski rozpocznie na ławce
Najważniejsze słowa wieczora bez dwóch zdań wypowiedział jednak Piotr Stokowiec. Trener Lechii Gdańsk po wtorkowym meczu w Gdyni ostro odniósł się do tego, w jaki sposób są w Polsce traktowani trenerzy. - Sytuacja, która ostatnio się dzieje w polskiej lidze, jak są traktowani trenerzy, to jeden wielki skandal. Nie chce mi się komentować i meczu, i tego wszystkiego. Tak wizerunku polskiej piłki nie zbudujemy, jakiś szacunek dla trudnego zawodu trenera się należy - komentował Stokowiec. I trudno mu nie przyznać racji. Niedługo dojdzie do sytuacji, że kolejnego trenera w lidze zwolni gniazdowy, prowadzący doping podczas meczu.
Opiekun Lechii sięgał szerzej, niż zwolnienie Smółki godzinę przed derbowym meczem, miał też na myśli zapewne wyrzucenie z Lecha Poznań Adama Nawałki po raptem 11 spotkaniach. Stokowiec dodał przy tym szalenie istotną sugestię, że sprawą powinien się zainteresować Polski Związek Piłki Nożnej. Czyli instytucja sprawująca pieczę nad całym, polskim futbolem. Polski trener został sprowadzony do poziomu popychadła. Strasznie to przykre.
Bardzo dobrze zrobili tylko trochę późno!!!!!!