Dagmara Zimoch, narzeczona Daniela Kutarby: Podporządkowaliśmy życie walce o zdrowie Daniela. Cała nadzieja w operacji

Archiwum prywatne / Daniel Kutarba nie poddaje się w walce o powrót do pełnej sprawności.
Archiwum prywatne / Daniel Kutarba nie poddaje się w walce o powrót do pełnej sprawności.

Piłkarz Legionovii Daniel Kutarba dochodzi do zdrowia po fatalnym wypadku komunikacyjnym, któremu uległ przed rokiem. Zawodnik ma całkowicie niesprawną prawą rękę. Może pomóc operacja, ale ta kosztuje. Trwa zbiórka pieniędzy.

W tym artykule dowiesz się o:

Było piękne, kwietniowe popołudnie 2018 roku. Daniel dostał dzień wolny od trenera Legionovii po sobotnim, wyjazdowym meczu w Rybniku. Został w rodzinnych stronach. Wsiadł ze swoją narzeczoną Dagmarą na quad. Ruszyli na przejażdżkę. Nie szarżowali, licznik wskazywał raptem 40 kilometrów na godzinę. Przy zmianie biegów szarpnęło pojazdem. - Zahaczyliśmy o krawężnik i wybiło nas prosto na betonowy, przydrożny słup. Do momentu upadku narzeczona pamięta wszystko: wsiadanie, jazdę, utratę panowania. Później straciła przytomność. Spadła z pojazdu chwilę wcześniej. Ja poleciałem prosto na słup - opowiadał w niedawnej rozmowie z nami Kutarba.

Doznał rozległych obrażeń. Złamał szczękę, łopatkę, rzepkę. Miał uraz ręki, a także obrzęk i krwiaka mózgu. Przez kilka tygodni lekarze utrzymywali go w stanie śpiączki farmakologicznej. Nie było wiadome, czy lekarzom uda się go w ogóle uratować. Silny organizm sportowca jednak wytrzymał. - Każdy lekarz, z którym rozmawiałem, mówił: to powinien być wypadek śmiertelny - przyznał nam zawodnik po roku od zdarzenia.

- Wybudzanie Daniela to był dłuższy proces, nie zdarzyło się z dnia na dzień. Początkowo mogliśmy przebywać z nim maksymalnie godzinę dziennie. Musieliśmy się w rodzinie dzielić tym czasem. Wybudzony został trzy tygodnie po wypadku. To był dzień moich urodzin. Pierwsze słowa, jakie chciał do mnie wypowiedzieć, brzmiały: "Wszystkiego najlepszego". Nie miał siły, był obolały, ledwo dał radę - wspomina tamte chwile Dagmara Zimoch, narzeczona Daniela, która również została poszkodowana w wypadku. Złamała dwa żebra i obojczyk, który trzeba było zespalać specjalnym materiałem. - Czasem siadamy z Danielem i mówimy do siebie: zawsze byliśmy tacy rozważni, więc jak mogło nas to spotkać?! Znamy się od lat, Daniel jest dobrym i spokojnym kierowcą. To był po prostu nieszczęśliwy wypadek. Nie mam do niego żadnych pretensji. Jak mogłabym mieć pretensje o coś, co zdarzyło się przypadkiem? - pyta retorycznie narzeczona zawodnika.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Dobre wejście Recy! Atalanta pokonała Parmę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Życie wywróciło im się do góry nogami. - W całości skupiliśmy się na walce o powrót Daniela do pełnej sprawności. Nasze dni - moje czy jego mamy - ustawiamy pod plan dnia Daniela: rehabilitację, treningi, wizyty u lekarzy - zdradza partnerka zawodnika. Największy problem jest z jego prawą ręką. Piłkarz doznał urazu splotu barkowego, ręka jest więc całkowicie niewładna od barku w dół. Nadzieja w operacji, która ma sprawić, że kończyna zostanie uruchomiona. Rodzina piłkarza zwróciła się w tej sprawie o wsparcie ludzi dobrej woli. Daniela każdy może wspomóc datkiem za pomocą zbiórki w serwisie "zrzutka.pl". Liczy się każdy grosz, nawet najmniejsza kwota.

Piłkarz imponuje zawziętą walką o powrót do pełnej sprawności. Ćwiczy pod okiem trenera personalnego, Tomasz Niecia. - Gdy pierwszy raz spotkałem Daniela, po wypadku był niepewny siebie. Całkowicie się zmienił względem czasu, gdy był piłkarzem. Druga sprawa - bardzo irytowało go uzależnienie od innych - mamy, narzeczonej. Mama z troski o niego chciała nawet uczestniczyć w każdych zajęciach, obserwować ćwiczenia. Zmieniliśmy to, wziąłem Daniela pod swoje skrzydła. A dziś jego mama mówi do mnie: drugi synuś! - zdradza nam ze śmiechem Nieć.

Serie A: gol Krzysztofa Piątka. AC Milan stracił punkty

- Już po pierwszej konsultacji wiedziałem, że będzie wszystko dobrze, że Daniel sobie poradzi. W pierwszym etapie musieliśmy go usprawnić. Po miesiącach w szpitalach i rehabilitacji trzeba go było po prostu uruchomić na nowo. Później dodaliśmy elementy motoryki - mówi trener personalny i dodaje o zabiegu, na który piłkarz zbiera pieniądze: - Ręka po operacji może i nie będzie pracować tak, jak przed wypadkiem, ale sprawi, że Daniel stanie się w samodzielny. Będzie mógł chwytać, zginać.

Do operacji ma dojść w maju. Piłkarz i jego rodzina żyją nadzieją, że zabieg przyniesie oczekiwane skutki. - Jeśli można w ogóle o jakimś człowieku mówić, że jest niezniszczalny, to Daniel właśnie taki jest. Napędza nas swoim podejściem. Wieczorem, gdy wszyscy jesteśmy już w domu i myślimy o śnie, Daniel zakłada dres i idzie biegać. Nie ma innej opcji, wszystko musi się skończyć dobrze.

W Arce Gdynia grano przeciw trenerowi? Zbigniew Smółka: Piłkarz może nie lubić trenera, ale musi szanować klub

- U każdego lekarza, u którego się pojawiam, zadaję pytanie: widzi pan coś przeciwko mojemu powrotowi do grania? Nie mają nic przeciwko. Wiadomo, trudno mi będzie osiągnąć poziom, na którym byłem. Straciłem rok. Zrobię jednak wszystko, by znów pojawić się na boisku - mówił nam Kutarba we wspominanym już wywiadzie. Dodawał: - Robię wszystko, by wrócić. I wrócę. To jest kwestia stawiania sobie poprzeczki jak najwyżej. Nawet, jeśli do niej ostatecznie nie doskoczę, to walką jednak gdzieś dojdę.

Oby jak najdalej.

Źródło artykułu: