Kiedyś kariery utalentowanych piłkarzy przerywały alkohol i imprezy, teraz równie dużym zagrożeniem są gry. Uwagę na to zwrócił m.in. trener Southampton FC, Ralph Hasenhuettl, który mówił, że "gry komputerowe są jak alkoholizm". Wcześniej temat uzależnienia od tego typu rozrywki był lekceważony, a przecież wielu piłkarzy lubi spędzać czas przed monitorem.
Jednym z przykładów tego, jak gry oddziałują na formę jest Mesut Oezil. Reprezentant Niemiec był liderem Arsenalu, ale gdy coraz więcej czasu spędzał przy konsoli, stracił miejsce w składzie. Pięć godzin dziennie przeznaczał na grę w Fortnite, myślami zamiast na treningach był w wirtualnym świecie.
Problem z grami miał również obrońca Górnika Zabrze, Paweł Bochniewicz. - Aż do przesady, momentami zatracałem się. Gdy dziennikarze mnie o to pytają, a ja się tłumaczę, to czuję się jak anonimowy alkoholik - powiedział w rozmowie z Izą Koprowiak z "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Odejście Sa Pinto oczyści atmosferę w szatni Legii? "Zniknęła normalność. Tego nie powinien robić żaden trener"
Bochniewicz nie ukrywa, że piłkarzom bardzo łatwo wciągnąć się w uzależnienie od gier. Początkowo wydaje się to dla nich niegroźną rozrywką. Mogą spotkać się ze znajomymi, rozegrać kilka meczów, porozmawiać, pośmiać się. W dodatku w domowym zaciszu, gdzie nie są narażeni na obiektywy fotoreporterów i wzrok kibiców.
- Najmocniej pochłonęły mnie, gdy mieszkałem w Hiszpanii. Byłem tam sam, bez Ali (partnerki Bochniewicza - dop. red.), która studiuje w Zielonej Górze. Wracałem po treningu i od razu siadałem do komputera. Na początku traktowałem to, jak możliwość spotkania się z kumplami, bo Team Speak to program, którym pozwala rozmawiać z ludźmi. Mogłem pogadać po polsku, pograć z kolegami z Dębicy. Tyle że oni się zmieniali, bo mieli swoje życia, a ja byłem tam zawsze - dodał Bochniewicz.
Przed komputerem spędzał większość dnia. Dopiero, gdy przyjechała do niego dziewczyna i odłączyła prąd, sytuacja się zmieniła. - Grałem od godziny 12 do 3 nad ranem, z przerwami na toaletę i jedzenie. Mi ten tryb odpowiadał, tylko że gdy przyjechała do mnie Ala, nic się nie zmieniło. W końcu odłączyła prąd w mieszkaniu, monitor zgasł. Spojrzałem na nią, ona zapłakana, powiedziała, że dłużej tak nie da rady. Zrozumiałem, że przesadzam. Przestałem, przez półtora roku w ogóle do tego nie wracałem - powiedział.