[tag=37001]
Iago Aspas[/tag] ma niesamowity status w Celcie Vigo. To ktoś więcej, niż piłkarz: człowiek-instytucja. Dla miejscowych nawet bóg. Była końcówka marca, a napastnik wracał do składu po trzech miesiącach przerwy. Kontuzja łydki zabrała mu więcej czasu, niż się nie spodziewał. Ale zdążył wykurować się na mecz z Villarreal i od razu znalazł się w wyjściowej jedenastce.
Przed spotkaniem kibice Celty przeszli samych siebie. Przygotowali Aspasowi ołtarzyk. Na podłodze szaliki, koszulki, zdjęcia, figurki i świeczki. Za nimi sylwetka zawodnika z kartonu. Ten obrazek zobaczył cały świat. A Iago Aspas po powrocie na boisko od razu wziął cały zespół na plecy, strzelił dwa gole, a Celestes wygrali 3:2. Ekipa z Vigo przerwała serię sześciu porażek.
La afición del #Celta monta un improvisado altar para encomendarse a la figura de Aspas frente al #Villarreal#CeltaVillarreal#LaLigaSantander pic.twitter.com/bI6IFMfAsI
— ElDesmarque Celta (@desmarquecelta) 30 marca 2019
Talizman
- Nie mogłem oglądać, jak moi koledzy zaliczają gorszy okres na boisku. Bardzo cierpiałem w domu z rodziną. Te trzy miesiące były najgorsze w mojej karierze - opowiadał Aspas o ostatniej kontuzji. Bez niego Celta zaliczyła spory regres. Kiedy 31-latek schodził z urazem w grudniowym meczu z FC Barcelona, jego klub był na 11. miejscu w tabeli La Liga. Po trzech miesiącach bez lidera, spadł na 18. pozycję.
W międzyczasie Fran Escriba zastąpił Miguela Cardoso. Były szkoleniowiec m.in. Villarrealu i Getafe po objęciu Celty zdecydował się na nietypowe wyznanie. - Nienawidziłem Aspasa. Jest bardzo dobry i trudno się mierzyć przeciwko niemu. Teraz mi się podoba. Kocham go, bo nie zawodzi. To talent, który nie musi opierać się na sile fizycznej - opowiadał Escriba.
- Jest dla nas równie ważny, co Lionel Messi dla Barcelony - dodał Brais Mendez. Odkąd kapitan Celty wrócił na boisko, w trzech spotkaniach zdobył pięć bramek i przy dwóch asystował. A ekipa, której przewodzi nie przegrała jeszcze meczu. Już po pokonaniu Villarrealu Iago Aspasowi puściły emocje. Na koniec meczu popłakał się. "Ze wszystkiego" - jak tłumaczył mediom.
Samuel Chukwueze. Arjen Robben z Afryki
Celta Vigo odbiła się od dna i nie jest już w strefie spadkowej. Po trzech udanych spotkaniach drużyna Frana Escriby awansowała na 16. miejsce i ma dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Trudno będzie teraz wrócić do gry o europejskie puchary, o które zakładano walczyć na początku sezonu, ale po takim kryzysie, liczy się już tylko utrzymanie w elicie.
Więcej niż klub, więcej niż piłkarz
W ostatnim wywiadzie dla gazety "AS", kapitan Celty nie krył się przesadnie z ofertami jakie dostawał od innych klubów w ostatnich latach. W przeciągu trzech lat było to więcej niż pięć zapytań. Nierzadko proponowali dużo większe pieniądze niż w Vigo, a mimo to, Aspas dalej gra tutaj. Kiedy dziennikarz przypomniał, że kibice mówią, że piłkarz zasługuje na czek in blanco, pozwolił sobie na żarty. - Dobrze, przekażcie to klubowi - śmiał się napastnik.
- Chciałbym tu skończyć karierę, zawsze o tym myślałem. Rozmawiamy w sprawie przedłużenia mojego kontraktu. Zobaczymy, czy się uda - dodał. A co po zakończeniu kariery? - Mogę zostać w Celcie dyrektorem sportowym, ale nie wykluczam, że pewnego dnia będę trenerem. Z dnia na dzień po zakończeniu kariery nie będę potrafił podjąć takiej decyzji. Na pewno kocham oglądać mecze. W weekend zdarza się, że śledzę od ośmiu do dziesięciu spotkań - odpowiedział.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Krzysztof Piątek przerósł AC Milan? "Trafił tam, aby im bardzo pomóc"
Jorge Valdano, były prezes Realu Madryt, powiedział, że "Iago Aspas to Leo Messi klasy średniej". Że dla piłkarzy spoza europejskiego topu jest niedościgniony. I od samego początku robił rzeczy wielkie. Kiedy debiutował w 2009 roku mając 21 lat, ratował Celtę od spadku. W kluczowej rywalizacji z Deportivo Alaves zdobył dwie bramki, które przesądziły o zwycięstwie 2:1. Później klub świętował utrzymanie na zapleczu La Liga.
W 2013 roku Aspas zasłynął akcją a la Jakub Błaszczykowski. On, podobnie jak były kapitan reprezentacji Polski, rzucił się na pomoc klubowi, który go wychował. Tyle, że w inny sposób. Hiszpan musiał odejść, żeby ratować Celtę. Jak? Odszedł do Liverpoolu za 18 mln euro. Ta kwota pomogła uregulować inne finansowe zaległości i uchronić się od degradacji. Ani w Liverpoolu, ani później w Sevilli. Nie był tak szczęśliwy. Do Vigo wrócił latem trzy i pół roku temu. - Chcę tu zostać legendą - mówił wprost.
Czytaj też: Gry wideo a piłka nożna. Pasja czy uzależnienie?