W Ruchu Chorzów jest coraz bardziej nerwowo. Klub z Górnego Śląska na sześć kolejek przed końcem sezonu zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli i grozi mu spadek do III ligi. "Niebiescy" ostatni raz wygrali 10 listopada (2:0 z Siarką Tarnobrzeg).
Kibice Ruchu Chorzów na treningu piłkarzy. "Trans i rozmowy to nie były żarty" >>
Władze klubu są coraz bardziej zaniepokojone. Okazuje się, że był pomysł na zasilenie drużyny zawodnikami z Ukrainy. Ruch chciał nawiązać współpracę z Dynamem Kijów.
- Rozmawialiśmy z Dynamem Kijów. Chcieliśmy, aby ukraiński klub dołączył do nas jako współinwestor, byłby wtedy jednym z udziałowców, a Ruch stałby się zapleczem dla Dynama. Przedstawiciele klubu z Kijowa stwierdzili jednak, że nasza drużyna musiałaby być przynajmniej w pierwszej lidze - mówi w "Przeglądzie Sportowym" Zdzisław Bik, przewodniczący rady nadzorczej.
Na I ligę na razie nie ma żadnych widoków, a więc ewentualna współpraca musi poczekać na lepsze czasy. Skąd jednak pojawił się ten pomysł? Bik ma firmę, która produkuje łańcuchy dla górnictwa. Współpracuje z wieloma ukraińskimi firmami i dzięki temu miał dojście do szefów Dynama.
Wielkie straty finansowe Ruchu Chorzów przez transparent kibiców >>
Klub z Kijowa to wicemistrz Ukrainy i aktualny wicelider tamtejszej ekstraklasy. W drużynie jest wielu młodych zawodników. Gra tam także Tomasz Kędziora i znany z polskich boisk Tamas Kadar.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 107. Robert Podoliński: Jerzy Brzęczek mi zaimponował. Teraz czeka go duże wyzwanie