Liga Mistrzów 2019. Manchester City - Tottenham. Sissoko w szatni dowiedział się o awansie swojej drużyny

East News / Andy Rowland / Imago Sports and News / Na zdjęciu: Moussa Sissoko (z lewej) i Raheem Sterling (z prawej)
East News / Andy Rowland / Imago Sports and News / Na zdjęciu: Moussa Sissoko (z lewej) i Raheem Sterling (z prawej)

Końcówka meczu ćwierćfinałowego Ligi Mistrzów Manchester City - Tottenham nie była dla osób o słabych nerwach. Po ostatecznie nieuznanej bramce na 5:3 dla gospodarzy, Moussa Sissoko poszedł do szatni. I w niej dowiedział się o sukcesie kolegów.

[tag=7083]

Moussa Sissoko[/tag] rozpoczął środowy pojedynek w Manchesterze w wyjściowym składzie Tottenhamu Hotspur. Jednakże jeszcze w pierwszej połowie musiał opuścić murawę ze względu na kontuzję.

29-letni pomocnik usiadł na ławce rezerwowych gości i z niej oglądał końcówkę pierwszej i drugą połowę. Pod sam koniec spotkania emocje sięgały zenitu. Manchester City prowadził 4:3, ale i tak ten wynik dawał awans do półfinału Ligi Mistrzów Tottenhamowi. Gospodarze dążyli jednak do kolejnej bramki i przenieśli grę pod pole karne przyjezdnych.

Wydawało się, że w końcu dopięli swego. Już w doliczonym czasie gry Raheem Sterling strzelił gola na 5:3 dla aktualnych mistrzów Anglii. Na Etihad Stadium zapanowała euforia. Z kolei piłkarze gości wyglądali na załamanych. Nerwowo nie wytrzymał Sissoko, który od razu po golu poszedł do szatni.

Czytaj także: Jerzy Dudek krytycznie o drużynie Pepa Guardioli

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Cudowny sezon Piątka. "Milan bardzo szybko uzależnił się od naszego napastnika"

Gdy już w niej był, okazało się, że bramka Sterlinga na 5:3 nie została uznana, bowiem chwilę wcześniej na spalonym był Sergio Aguero. Tym samym do końca meczu utrzymał się już wynik 4:3 i to Tottenham świętował niespodziewany awans do 1/2 finału rozgrywek. Sissoko o nieuznanej bramce i sukcesie swojej drużyny dowiedział się w szatni od jednego z członków sztabu szkoleniowego klubu z Londynu.

- Byłem tak zdenerwowany po golu na 5:3, że sam poszedłem do szatni. Nie oglądałem końcówki meczu na żadnym telewizorze. Byłem przekonany, że odpadliśmy. Wtedy do szatni wszedł jeden z trenerów i powiedział mi: "Niewiarygodne, zrobiliśmy to!". Zapytałem: "Jak to się stało?". I wtedy dowiedziałem się, że bramka nie została uznana. Założyłem szybko koszulkę i pobiegłem na murawę, żeby nie przegapić tych historycznych chwil i świętować razem z zespołem - tak całą sytuację opisał Moussa Sissoko, cytowany przez angielski "Daily Mail".

W ćwierćfinałowym dwumeczu Manchester City - Tottenham było 4:4. Do półfinału awansowała drużyna z Londynu, bowiem strzeliła więcej bramek na wyjeździe od rywali. W 1/2 finału przeciwnikiem Tottenhamu będzie Ajax Amsterdam.

Czytaj także: sędziowie o decyzjach Cuneyta Cakira w starciu Manchester City - Tottenham

Komentarze (0)