Piłkarze Arki Gdynia nie mieli wiele z gry w niedzielę, a wygrali 2:0. - Dla nas było to bardzo szczęśliwe spotkanie. Przywozimy do Gdyni punkty, które są dla nas potrzebne jak tlen z trudnego terenu. Ja się spodziewałem ciężkiego meczu, jednak warunki pogodowe sprowadziło to spotkanie do przypadku i skorzystaliśmy z tego przy pierwszej bramce - zauważył Jacek Zieliński, trener gdyńskiej drużyny.
- Na boisku było dużo sytuacji, ale trudno było grać. My cały czas mamy pod górę, bo ciągle ktoś wypada i mamy braki kadrowe. Chłopacy jednak podjęli rękawice. Cały czas żyjemy, a nasza walka dopiero się zaczęła. Jeszcze raz gratuluję chłopakom, bo wyszarpaliśmy to zwycięstwo Koronie z gardła - dodał Zieliński.
Zbigniew Boniek: Sędzia podjął błędną decyzje. Zobacz więcej!
Kielczanie znów mieli sporego pecha. - Brakuje mi słów. I teraz i w Płocku mieliśmy tyle szans by strzelić bramkę, ile wcześniej w całej rundzie. Po przeanalizowaniu statystyk, zanotowaliśmy siedem stuprocentowych sytuacji i kolejne trzy, po których też mogły paść bramki. Przeciwnik oddał dwa strzały i zdobył dwa gole. Przeważaliśmy przez 90 minut, ale nie mieliśmy skuteczności. Nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego przy takim posiadaniu piłki i tylu okazjach nie trafiamy do bramki. Wcześniej takie mecze wygrywaliśmy bez problemu, a teraz to się nie udaje. Nie jesteśmy gorsi, ale nie strzelamy bramek - ocenił Gino Lettieri.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Kosmiczny mecz w Lidze Mistrzów i kontrowersje przy użyciu VAR-u?
Korona Kielce i Arka Gdynia miały spore problemy z przemokniętą murawą. - Uczulałem zawodników, że przy takim stanie murawy najlepiej jest po prostu wybijać pikę przy zagrożeniu. Niestety niektórzy mieli inny pomysł na grę, dlatego tak wyszło. Najbardziej jestem rozczarowany brakiem stuprocentowej agresywności i zaangażowania. Graliśmy nieźle, ale brakowało bramek. To było rozczarowujące, ale patrzymy przed siebie na kolejne spotkania - przyznał Lettieri.
Dominik Nowak zaapelował o zmianę terminarza Lotto Ekstraklasy. Zobacz więcej!
W drugiej połowie kilka bramek mógł zdobyć wprowadzony po przerwie Felicio Brown Forbes. - Nieskuteczność, to nie tylko jego problem, choć w drugiej sytuacji zabrakło mu konsekwencji i chęci strzelenia gola. Brakowało także drugiej linii i to widać po naszych wynikach - podsumował Gino Lettieri.