[tag=615]
Liverpool[/tag] odniósł we wtorek jedno z największych i najbardziej efektownych zwycięstw w swojej historii. Po porażce w pierwszym spotkaniu półfinałowym Ligi Mistrzów z Barceloną (0:3) oraz kontuzjach Roberto Firmino i Mohameda Salaha niewielu wierzyło, że The Reds są w stanie odwrócić losy dwumeczu.
A jednak. Po raz kolejny w ostatnich latach Juergen Klopp zmotywował piłkarzy do wielkiego wysiłku. Efekt? 4:0 i awans do finału Ligi Mistrzów po meczu, który przejdzie do historii europejskiego futbolu.
- Byłem przekonany, że Liverpool powalczy, że wygra, ale raczej skromnie, jednym golem może. Natomiast to co się stało przerosło moje oczekiwania. Zdecydowanie - przekonuje w rozmowie z "Super Expressem" Jerzy Dudek.
Wielkie premie dla Liverpoolu i Tottenhamu. Czytaj więcej--->>>
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Legia i Lechia nie chcą mistrzostwa Polski? Co na to Piast Gliwice?
Były bramkarz The Reds jest zdania, że to było wyjątkowe zwycięstwo w historii klubu.
- Moim zdaniem to największe zwycięstwo jakie kiedykolwiek Liverpool odniósł na Anfield Road. Generalnie ten finał ułożył się dla mnie znakomicie. Po pierwsze Liverpool, po drugie jestem przecież za Realem, więc pokonanie Barcelony ma dla mnie dodatkową wartość - nie ukrywa.
- No i jako były gracz Feyenoordu siłą rzeczy, przy całym szacunku, nie kibicowałem Ajaksowi. Dlatego dla mnie Bitwa o Anglię w finale to bardzo dobra informacja - cieszy się z awansu Tottenhamu były reprezentant Polski.
Dudek zdobył z Liverpoolem Ligę Mistrzów w 2005 roku. Jednak przekonuje, że teraz cieszył się z sukcesu ekipy Kloppa bardziej, niż po pamiętnym finale w Stambule.
Tak Juergen Klopp zbudował potęgę Liverpoolu. Czytaj więcej-->>>
- Wtedy, po meczu, byłem już zupełnie wypruty, całą energię zostawiłem na boisku. A tu byłem w innej roli, bardziej wyluzowany - ocenia.
Finał Ligi Mistrzów pomiędzy Liverpoolem i Tottenhamem odbędzie się 1 czerwca w Madrycie.