Zinedine Zidane najpierw pominął Garetha Bale'a w składzie meczowym z Villarrealem, a następnie odbył z nim (i dwoma innymi piłkarzami) rozmowę na temat kolejnego sezonu. Francuz przyznał, że nie widzi w swojej drużynie miejsca dla Walijczyka.
Dla Realu Madryt jest to istotna decyzja z punktu widzenia finansów klubu i pozyskania nowych gwiazd. Bale zarabiał rocznie aż 15 milionów euro, będąc jednym z najważniejszych nazwisk na klubowej liście płac.
Czytaj też:
-> Skandal w Portugalii. Pepe zaoferował rywalowi 600 tys. euro za pokonanie Benfiki Lizbona
-> Ronaldo krytykuje Leo Messiego. "Wszyscy są winni, tylko nie on"
To właśnie wynagrodzenie będzie największym problemem w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Jego agent, Jonathan Barnett, szuka kontraktu, dzięki któremu jego klient mógłby zarabiać 20 milionów euro. To suma, która może być poza zasięgiem europejskich klubów, szczególnie jeśli mowa o 30-letnim piłkarzu.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Izabela Kruk broni Michała Kucharczyka. "Krytyka ma pewne granice"
W mediach pojawiały się spekulacje o powrocie Walijczyka do Tottenhamu. Real chętnie sprowadziłby Christiana Eriksena, a dla angielskiego klubu Bale byłby wartościowym zawodnikiem.
Tim Sherwood, były piłkarz występujący w Premier League, a później menadżer, uważa, że do tego nie dojdzie właśnie z powodów finansowych i pensji Bale'a.
- Bardziej prawdopodobne jest to, że przeniesie się do Chin, niż wróci do Premier League. Jeśli chce utrzymać pensję, to będzie musiał wyjechać do Azji. Nie widzę go, jako powracającego do Spurs, nie sądzę, żeby finansowo ktokolwiek sprostał - przyznał.
- Oczywiście byłoby to romantyczne, ale wymagałoby ogromnej pensji, wyższej niż aktualnie Alexisa Sancheza w Manchesterze United - stwierdził Sherwood w rozmowie z Bwin.