[tag=71303]
Mateusz Dąbrowski[/tag] był trenerem młodzieży. Ostatnio prowadził 10-latków z Nysy Kłodzko. Po jednym z meczów przestał widzieć na jedno oko. Trafił do szpitala, gdzie usłyszał wstrząsającą wiadomość. Zdiagnozowano u niego ostrą białaczkę szpikową.
Przez pół roku leżał w szpitalu. Przeszedł wiele chemioterapii, a potem przeszczep szpiku. Na tym jednak walka się nie skończyła. Konieczne było dalsze leczenie. W sieci nawet ruszyła zbiórka pieniędzy. Z potrzebnych 50 tys. zł udało się uzbierać niewiele ponad 40 tys.
Niestety, ta historia nie miała dobrego zakończenia. Nysa Kłodzko poinformowała, że 26-latek zmarł.
Z głębokim żalem, smutkiem, niedowierzaniem informujemy, iż dziś w nocy, po ciężkiej chorobie, odszedł od nas super kolega, najlepszy piłkarz, niesamowity trener... Mateusz Dąbrowski. pic.twitter.com/zXfic7IFeM
— MKS Nysa Kłodzko (@nysaklodzko) 30 maja 2019
Dąbrowski w trakcie walki z chorobą cały czas marzył tylko o jednym. Chciał jak najszybciej wrócić do pracy z dziećmi. To było jego największą motywacją.
- Mam nadzieję, że przetrwam ten trudny okres i wrócę do pracy. Brakuje mi tego. Codziennego treningu, obserwowania jak młodzi zawodnicy się rozwijają. Nie ma nic lepszego w pracy trenera - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.