Lotto Ekstraklasa. Nie ma chętnych na przejęcie Wisły Kraków. "Nie jestem optymistą w kwestii inwestora"

Newspix / JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski
Newspix / JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski

Wszystko wskazuje na to, że Wisła Kraków pozostanie w rękach Jakuba Błaszczykowskiego, Tomasza Jażdżyńskiego i Jarosława Królewskiego na dłużej. - Nie jestem optymistą w kwestii inwestora - przyznaje Jażdżyński.

Formalnie właścicielem prowadzącej piłkarską sekcję Białej Gwiazdy Wisły Kraków SA jest Towarzystwo Sportowe "Wisła", ale faktyczną władzę w "piłkarskiej Wiśle" sprawują Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski, którzy w połowie stycznia udzielili klubowi pożyczki w wysokości 4 mln zł - bez tego zastrzyku gotówki Biała Gwiazda mogłaby nie przetrwać kolejnych tygodni.

Jednym z warunków udzielenia pożyczki było odebranie osławionemu TS "Wisła" prawa do bieżącego wpływu na zarządzanie Wisłą SA. Triumwirat Błaszczykowskiego, Jażdżyńskiego i Królewskiego decydował o piłkarskiej spółce zatem od 14 stycznia, a 19 lutego klub z Reymonta 22 ogłosił, że pożyczkodawcy otrzymali prawo do wezwania TS "Wisła" do odsprzedania akcji spółki. 13 marca natomiast poinformowano, że przewodniczącym rady nadzorczej, której kompetencje zostały znacznie poszerzone, został Jażdżyński, a w jej skład weszli też Królewski i brat Błaszczykowskiego, Dawid.

Zła wiadomość

Rządy Błaszczykowskiego, Jażdżyńskiego i Królewskiego miały trwać do wybrania inwestora, który przejąłby uratowaną przed upadkiem Wisłę, co według pierwotnych szacunków miało się stać przed startem sezonu 2019/2020. Wszystko wskazuje jednak na to, że tercet BJK będzie odpowiedzialny za klub o wiele dłużej, niż spodziewali się jego członkowie. Podczas wtorkowego wystąpienia na posiedzeniu wspólnym komisji budżetowej i sportu Rady Miasta Krakowa Jażdżyński przyznał, że w najbliższym czasie Wisły nie przejmie nowy inwestor.

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata U-20. Rozczarowujący występ Polaków. "Brakowało podstawowych umiejętności"

- Przeprowadziliśmy wiele rozmów i nie byłbym optymistą w tej sprawie. Potencjalni inwestorzy, którzy zastanawiają się nad taką inwestycją jak Wisła, to są poważni ludzie i z nimi rozmowa kończy się w momencie, kiedy dowiadują się, ile Wisła jest dłużna różnym podmiotom. Ktoś zainteresowany biznesem ewentualnie kupiłby akcję, a następnie rozpocząłby postępowanie układowe, a tego nie chcemy. Nie po to my nie robimy postępowania układowego, żeby oddać klub komuś, ktoś miałby je zrobić.- stwierdził Jażdżyński. Realny dług, o którym wspomniał, to - jak sam przedstawił radnym - 35 mln zł.

- Druga grupa to ci zainteresowani de facto gruntami TS-u, a nie samym klubem. Dopóki nie będziemy zmuszeni, to z takimi podmiotami nie będziemy rozmawiać, bo nam zależy na tym, żeby przetrwał klub. Niestety, inwestorów, którzy chcieliby zainwestować dla przyjemności w duży klub, żeby go mieć, to w Polsce nie ma - dodał.

W odpowiedzi na pytanie radnego Grzegorza Stawowego Jażdżyński potwierdził, że zabezpieczeniem pożyczki, której wraz z Błaszczykowskim i Królewskim udzielili Wiśle SA, są tereny TS-u, które ten otrzymał od gminy w użytkowanie wieczyste. Mowa o 6 hektarach w ścisłym centrum Krakowa, której wartość szacuje się na kilkadziesiąt milionów złotych.

- Gdyby nie doszło do spłacenia pożyczki, to rzeczywiście mielibyśmy prawo do żądania sprzedania tych gruntów i oddania nam czterech milionów złotych - nie całej działki. Przy czym wielokrotnie składaliśmy publiczne deklaracje, że nigdy do tego nie dojdzie. Poza tym umowa między nami trzema, a Towarzystwem mówi, że jeśli uruchomimy opcję i formalnie przejmiemy akcje Wisły SA, to hipoteka zostanie automatycznie zdjęta z tych gruntów - wyjaśnił Jażdżyński.

Dobra wiadomość

Wtorkowe wystąpienie Jażdżyńskiego przed radnymi przyniosło też dobre informacje. Po pierwsze, TS "Wisła" jest pełnoprawnym właścicielem Wisły SA - akcje, które Vanna Ly w grudniu wywiózł z Polski w nieznanym kierunku zostały unieważnione, a nowe są zdeponowane u notariusza.

Po drugie, klub odzyskał płynność finansową i zaczął generować zysk. Nie jest tak duży, by obsłużyć zadłużenie, ale operacyjnie Wisła wychodzi na plus. - Klub jest w tym momencie samowystarczalny. Wszystkie pensje płacimy na bieżąco. Osoby, które dłużej pracują w klubie, mówią, że trzy kolejne pensje w terminie Wisła wypłaciła w 2014 czy 2015 roku - przyznał Jażdżyński.

- Wisła ze wszystkimi wydatkami, z pensjami, włącznie z nowymi piłkarzami, którzy mają rozsądne pensje, jest na operacyjnym plusie i mamy zysk. Z tego zysku chcemy spłacać długi. Tylko musimy je mieć z odsetkami rozłożone na określony czas - stwierdził Piotr Obidziński, pełnomocnik zarządu klubu ds. restrukturyzacji.

O tym, że Wisła powoli zmierza w dobrym kierunku, świadczy fakt, że klub bez problemów otrzymał licencję na grę w Lotto Ekstraklasie w sezonie 2019/2020. Wisła jest objęta nadzorem finansowym, ale to samo spotkało Legię. - Trudno, żeby przy takich długach nie było nadzoru, ale my ten nadzór "zdobywaliśmy" czterdzieści pięć minut, a po nas przed komisją na dwie i pół godziny stanęła Legia, więc sytuacja Wisły nie jest jeszcze tak krytyczna - zdradził Jażdżyński.

Źródło artykułu: