Stadion "Awangarda" w wymarłym mieście po katastrofie w Czarnobylu. Prypeć - tu czas zatrzymał się 33 lata temu
Ze stadionu szybko zrywano bieżnię, bo chłonęła promieniowanie. Ludzie uciekali, zostawiali domy, a złodziej, który kradł z nich dywany, zapłacił za to najwyższą cenę. Po wybuchu reaktora w czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej czas stanął w miejscu.
Do dziś wspominana jest historia mężczyzny, który tuż po ewakuacji upodobał sobie kradzieże dywanów z opuszczonych mieszkań. Gdy milicja wykryła to przestępstwo, a specjaliści zbadali poziom promieniowania, jakie wydzielały jego łupy, oznajmiono złodziejowi, że pozostało mu półtora roku życia. I faktycznie, po upływie takiego okresu mężczyzna zmarł w wyniku choroby popromiennej.
Ukraińska Prypeć miała niespełna 50 tys. mieszkańców - młodych, w średnim wieku ok. 26 lat. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych była jednym z lepiej rozwiniętych miast na terytorium dzisiejszej Ukrainy (wtedy ZSRR). To nie przypadek, zamieszkiwali ją bowiem głównie pracownicy pobliskiej czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej i ich rodziny - starannie wyselekcjonowani i sprawdzeni przez aparat bezpieczeństwa.Metr sześcienny wody kosztował dwie kopiejki (czyli dwie setne rosyjskiego rubla), a pracownik elektrowni zarabiał na tyle dobrze, że po roku mógł samodzielnie odłożyć sumę, która wystarczałaby mu na zakup nowej Łady (przeciętna pensja w elektrowni wynosiła ok. 400 rubli, a samochód kosztował 5,5 tys.).
Raj zamienił się w piekło
Tuż po wybuchu reaktora czwartego w czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej (to efekt źle przygotowanego i nieudanego eksperymentu, który doprowadził do przegrzania reaktora), obszar w promieniu kilkudziesięciu kilometrów uległ skażeniu promieniotwórczemu i ówczesne władze podjęły decyzję o ewakuacji.Późno radziecki skansen
Dziś Prypeć przyciąga amatorów ekstremalnych wycieczek. To stosunkowo duże miasto, w którym czas zatrzymał się ponad 33 lata temu. W blokach mieszkalnych wciąż znajdują się meble (w jednym z lokali ostało się nawet pianino) i różne przedmioty codziennego użytku.Stadion "Awangarda" - pochłaniacz promieniowania
Diabelski młyn to jedno z bardziej charakterystycznych miejsc w Prypeci, a tuż obok - przy ulicy Hydroprojektowej 2 - znajduje się stadion "Awangarda" - najważniejszy sportowy obiekt w mieście. Miał służyć klubowi o nazwie "Stroitiel" ("Budowniczy"), który nigdy nie występował w rozgrywkach profesjonalnych (brał udział w turniejach amatorskich).Oprócz głównej trybuny (murowanej), wokół boiska znajdowała się widownia tymczasowa, wykonana z metalu. Tę konstrukcję po ewakuacji miasta rozebrano w obawie o zdrowie osób, które mogłyby na nią wchodzić.
Strach ma wielkie oczy
Jedno z głównych pytań, jakie zadają sobie dziś osoby odwiedzające Prypeć, dotyczy ewentualnej możliwości napromieniowania. Stereotypowo wyjazdy do strefy zamkniętej traktuje się jako niebezpieczne, ale rzeczywistość wygląda tak, że w zdecydowanej większości miejsc dozymetry nie wskazywały dawki większej niż norma. Dla Ukrainy to 0,12 mikrosiwerta.
To sytuacje ekstremalne, a miejsc o tak wysokim promieniowaniu jest w całej strefie niewiele. Dziś nie brakuje głosów - nawet tych z kręgów naukowych - że zamknięcie terenu wokół reaktora było działaniem przesadzonym i tak naprawdę nadawałyby się one do zamieszkania. Tak się jednak nigdy nie stanie.
Na samym terytorium Ukrainy wysiedlono w okolicach elektrowni 120 tys. osób, a wyposażenie części budynków zniszczono, by zniechęcić szabrowników - m.in. po to, by już nigdy nie powtórzyła się historia ze złodziejem dywanów.
->Izraelska federacja dziękuje polskim kibicom za ich reakcję podczas hymnu