Mistrzostwa Europy U-21. Włochy - Polska: Popsuć święto gospodarzom

Newspix / Piotr Kucza / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski U-21
Newspix / Piotr Kucza / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski U-21

Nic do stracenia, bardzo wiele do zyskania - z takim nastawieniem podejdzie do drugiego meczu na Euro U-21 polska młodzieżówka. Podopieczni Czesława Michniewicza zmierzą się w środę o godzinie 21 z gospodarzami i faworytami całego turnieju, Włochami.

[b]

Z Bolonii Paweł Kapusta[/b]


Młodzi włoscy piłkarze zostali we wtorek zepchnięci na dalszy plan. Choć są gospodarzami młodzieżowego Euro, na dodatek występują na turnieju w piekielnie mocnym składzie i wiele wskazuje na to, że to oni są głównymi faworytami do sięgnięcia po złoto, dzień przed starciem z Polską nie o nich mówiło się we włoskich kanałach sportowych najwięcej. Tematem numer jeden był mecz z kadry kobiet z Brazylijkami i awans Włoszek do kolejnej fazy odbywającego się we Francji kobiecego mundialu. Ekipa Luigiego Di Biagio? O niej będzie tu głośno w środę.

Kasa nie gra
 
Ciśnienie na dobry rezultat tutejszej kadry U-21 jest bardzo duże. Na niedzielnym meczu z Hiszpanią (wygrana 3:1) na stadionie w Bolonii pojawiło się ponad 20 tysięcy kibiców, z kolei przed telewizorami zasiadło ponad sześć milionów telewidzów. Jeśli więc na kimś będzie ciążyła w środę presja oczekiwań, to na pewno bardziej odczuwać ją będą na barkach miejscowi. Czesław Michniewicz z taką tezą się jednak nie zgadza. - Ich drużyna złożona jest z zawodników występujących w Serie A. Grają tam piłkarze, którzy debiutowali w dorosłej kadrze Włoch. Słowo presja nie pasuje do tego zespołu - uważa polski selekcjoner. Włosi jednak muszą, a Polacy mogą. I z tym nie da się polemizować.

Mistrzostwa Europy U-21. Włochy - Polska. Patrick Cutrone. Talent zatrzymany przez Krzysztofa Piątka
- Czujemy wielkie wsparcie kibiców. Kochają nas. Na stadionie czuliśmy świetną atmosferę - mówił Luigi Di Biagio, który sam doskonale zna przecież smak wielkich turniejów piłkarskich. Jako zawodnik wystąpił na mundiali w 1998 roku. To on zresztą w ćwierćfinale przeciwko Francji nie wykorzystał rzutu karnego w konkursie jedenastek, co spowodowało odpadnięcie Italii z mistrzostw. Wiąże się z tym zresztą ciekawa historia, bo Di Biagio od tego momentu przez dwa lata w ogóle nie wykonywał rzutów karnych. Aż do półfinału mistrzostw Europy w 2000 roku przeciwko Holandii, gdy w konkursie jedenastek oddał celny strzał, dający awans do wielkiego finału. - Chcemy czuć tę atmosferę jak najdłużej, chcemy ją wykorzystać do jeszcze lepszej gry - dodawał Di Biagio, odnosząc się do zainteresowania turniejem.

ZOBACZ WIDEO Euro U-21. Świetny mecz Żurkowskiego i Szymańskiego. "W przyszłości mogą być liderami pierwszej reprezentacji"

Trener rywali przyznał, że mecz z Polską będzie dla jego zespołu - wbrew temu, co się we Włoszech uważa - bardzo trudny, bo Biało-Czerwoni świetnie bronią, a przy okazji potrafią również zranić przeciwnika. - To będzie inny mecz niż z Hiszpanią. Dojdzie do kilku zmian w składzie - dodawał.

Gdyby sugerować się tylko tym, co na papierze, Biało-Czerwoni nie powinni w środowy wieczór w ogóle wychodzić na murawę stadionu w Bolonii. Zagrają przecież przeciwko zespołowi, w którym poszczególni piłkarze wyceniani są drożej, niż cała nasza pierwsza jedenastka razem wzięta. Kasa pochodząca z ewentualnego transferu Federico Chiesy (60 milionów Euro) wystarczyłaby do dwukrotnego zakupu całej naszej kadry. A gdzie tu jeszcze 36 milionów stojące przy nazwisku Nicoli Barelli, 40 milionów za Moise Keana czy 28 milionów, które według serwisu Transfermarkt należałoby wyłożyć, aby ściągnąć w swoje szeregi Patricka Cutrone. Kasa w piłce to jednak nie jest gwarancja sukcesu, o czym podopieczni Czesława Michniewicza przypominali w ostatnim czasie kilkukrotnie. Pokazywali, że w roli Kopciuszka i drużyny skazywanej na pożarcie czuje się doskonale.
Dokładnie to Michniewicz powtarza swoim podopiecznym przy każdej okazji. Drużyna ma swój rytuał: przed rozpoczęciem każdego treningu ustawia się w dużym kole, by selekcjoner rzucił kilka krzepiących słów. Na murawie stadionu w Bolonii trener przypominał, kto w środę będzie się musiał zmierzyć z rolą faworyta, a kto ma "tylko" do wykonania swoją robotę i odczuwanie radości z futbolu.

Trzy kłopoty, jeden cel
 
Selekcjoner polskiej kadry po wtorkowym, oficjalnym treningu przedmeczowym mówił dziennikarzom o trzech kłopotach. Po pierwsze - jeszcze nie wszyscy zawodnicy zregenerowali się po wyczerpującym, rozgrywanym w palącym słońcu meczu z Belgią. Istnieje więc możliwość, że z tego powodu dojdzie do zmian w składzie. Bo jak zapewnił trener: nie ma mowy, by na boisku pojawił się zawodnik, który nie byłby gotowy w stu procentach do rywalizacji. Istnieje możliwość, że selekcjoner zdecyduje się na zastosowanie wariantu z trzema środkowymi obrońcami. Wówczas od pierwszej minuty po boisku biegałby Paweł Bochniewicz.

Po drugie - Robert Gumny. Piłkarz już przed meczem z Belgią zmagał się z bardzo poważnymi problemami żołądkowymi. Ostatecznie dolegliwości wykluczyły obrońcę Lecha Poznań z tego starcia, ale wszystko wskazywało na to, że zawodnik będzie do dyspozycji sztabu na drugi mecz w mistrzostwach. - Trening zaczynaliśmy ze wszystkimi zdrowymi graczami, ale niestety Robert Gumny po kilkunastu minutach zszedł z boiska. Wróciły problemy z żołądkiem - zdradził Michniewicz. Wiele wskazuje na to, że nie zagra też z Włochami. Jeśli więc selekcjoner zdecyduje się na takie samo ustawienie drużyny, jak w pierwszym występie, wówczas na prawej stronie obrony zobaczymy Karola Filę.

Mistrzostwa Europy U-21. Szymon Żurkowski. Bohater, który chciał rzucić piłkę

Po trzecie - temperatura w szatni. I nie chodzi wcale o rozgrzane głowy piłkarzy, a o brak klimatyzacji na stadionie w Bolonii. - Gdy tam weszliśmy, nie dało się wytrzymać. Było ponad 30 stopni, a działały tylko dwa wiatraczki. Dlatego wcześniej wyszliśmy na murawę. Mam nadzieję, że do środowego meczu organizator jakość ten problem rozwiąże, bo spotkania o taką stawkę powinny być rozgrywane w najlepszych warunkach - mówił Michniewicz.

Mimo pojawiających się problemów, cel przed naszą drużyną jest jeden i doskonale wszystkim znany: popsuć faworytom święto. W ostatnich miesiącach nasza młodzieżowa kadra udowadniała, że jest w tym naprawdę świetna. I oby tak dalej! Jeśli wygramy, a w meczu Belgia - Hiszpania padnie remis, Biało-Czerwoni pojadą na igrzyska olimpijskie w Tokio.

Włochy - Polska
Bolonia, godz. 21:00, TVP1

Przewidywane składy:

Włochy: Meret - Calabresi, Mancini, Bastoni, Dimarco - Barella, Mandragora, Pellegrini - Orsolini, Cutrone, Chiesa;

Polska: Grabara - Fila, Wieteska, Bielik, Pestka - Jagiełło, Dziczek, Żurkowski - Michalak, Kownacki, Szymański;

Sędzia: Aleksiej Kulbakow (Białoruś)

Komentarze (6)
marcinowiec
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Włosi już robią pod górkę i dali szatnię nie klimatyzowaną. Obawiam się tego meczu ze względu na Bońka który jest na pasku Włoch. W końcu tam więcej życia spędził niż w Polsce, tam płaci podatk Czytaj całość
latins
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Albo wygrają albo przegrają albo zremisują. Nie ma innej opcji. 
Alf Frank
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
kasa nie gra;P do boju orliki;)