[b]
Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty: Co zawiodło w meczu z Hiszpanią?[/b]
Andrzej Juskowiak, były napastnik reprezentacji Polski i uczestnik IO w 1992 roku: Przez 90 minut można było zauważyć dużą różnicę klas i determinację Hiszpanów. Umieją dobrze grać na małej przestrzeni, krótkimi podaniami i obnażyli nasze słabości. Byliśmy ustawieni blisko siebie, bo mieliśmy wielu piłkarzy w polu karnym - to w poprzednich meczach dawało nam sukces i irytowało przeciwników. Hiszpanie nie zdenerwowali się ani na moment, nie próbowali też inaczej grać. Wyciągnęli wnioski z naszych dwóch poprzednich spotkań i bardzo rzadko dośrodkowywali górą. Większość podań w nasze pole karne była po ziemi i z tym mieliśmy duże problemy, bo nasi wysocy środkowi obrońcy nie nadążali za tak szybką grą.
Nie oglądało się tego spotkania dobrze. Mieliśmy duże problemy. Szkoda dwóch poprzednich spotkań, które wygraliśmy pomysłem, zorganizowaniem, poświęceniem w niektórych momentach, trochę szczęściem - byliśmy dobrze ustawieni, ale i dobrze były ustawione słupki i poprzeczki, bo ratowały nas w niektórych sytuacjach. Mieliśmy konsekwencję i z Hiszpanami chcieliśmy zagrać podobnie, ale to nie wystarczyło. Tym razem mieli ogromną siłę ofensywną i spokój - nie próbowali zmieniać obranej wcześniej taktyki i tym nas - mówiąc wprost - rozjechali. Ten wynik był bardzo wysoki, a mógł być jeszcze gorszy dla nas.
Hiszpanie po dwóch meczach znaleźli na nas taktykę, trener Czesław Michniewicz mówił, że nawarstwiało się zmęczenie. Czy to wychodzi na to, że kadrę było stać na dwa dobre mecze?
Z tematem zmęczenia bym polemizował. Od początku byliśmy nastawieni na defensywę, broniliśmy się też w poprzednich meczach i mówią o tym statystyki - Belgowie i Włosi oddali od nas dużo więcej strzałów. Trzy godziny po pierwszym meczu Polaków z Belgami, Włosi grali z Hiszpanią. Tamte spotkanie było na wysokiej intensywności. To był naprawdę inny poziom. Takiego meczu w wykonaniu dwóch stron na tych ME nie widziałem. Bo Niemcy też potrafią zdominować rywala z dużą intensywnością, ale rzadko bywa, żeby przeciwnik też się tak prezentował. Wynik był zdecydowanie dla Włochów, natomiast, kto oglądał to spotkanie, widział jak intensywnie grała też Hiszpania. Obie drużyny stosowały wysoki pressing, nie było miejsca na boisku, gdzie można było spokojnie przyjąć piłkę i się zastanowić nad podaniem. Każdy zawodnik był pod presją przez większą część spotkania, to musiało odbić się później i miało duży wpływ na kolejne mecze Włochy-Polska i Belgia Hiszpania.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
A po wymagającym meczu Włosi i Hiszpanie i tak byli w stanie nawiązać do tamtej gry. Kto wie, jak wyglądałyby ich starcia w drugiej kolejce, gdyby mieli więcej czasu do wypoczynku. Nie zapatrywałbym się na zmęczenie, bo jego było mniej więcej po równi. Powiedziałbym nawet, że Włosi i Hiszpanie po pierwszym meczu mieli prawo czuć się bardzo zmęczeni przed następnym.
Ważny jest też styl gry. Byliśmy bardzo cofnięci i żeby wyjść z tej głębokiej obrony i zaatakować, trzeba było pokonać duże dystanse. Hiszpanie dosyć szybko odbierali nam piłkę i zostawali na naszej połowie - to im ułatwiało atak. My mieliśmy daleko do bramki, bo Sebastian Szymański z Konradem Michalakiem właściwie grali w obronie. Kiedy się broniliśmy, oni byli prawie na równi z naszymi środkowymi obrońcami. Bardzo trudno wyjść z takiej defensywy. Ale taki styl obraliśmy i na dwa spotkania przyniosło to sukces, trochę nieoczekiwany, bo patrząc na siłę uderzeniową Belgów i przede wszystkim Włochów, były to sensacyjne rozstrzygnięcia.
Dwa mecze niespodzianki, cała Polska zaczęła oglądać kadrę Michniewicza, która grała o marzenia. Nie udało się.
Dużo się złożyło na to, że na początku osiągnęliśmy takie wyniki. To była mieszanka umiejętności, determinacji, poświęcenia i szczęścia. W niektórych fragmentach gry było widać jednak nasze deficyty. W trzecim meczu trafiliśmy na przeciwnika, który był zdeterminowany, bardzo dobrze przygotowany na nas taktycznie i wypoczęty. Z nami wyszli w optymalnej dla siebie formie. Właściwie każda akcja była przemyślana. Zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy było dużo sytuacji w polu karnym, a i tak potrafiliśmy blokować strzały albo ratowały nas słupek i poprzeczka.
Wynik z Hiszpanią jest okrutny. Dla ludzi, którzy dopiero co zaczęli się interesować piłką młodzieżową, to może budzić różne uczucia. Często jednak w piłce młodzieżowej bywa, że wyniki są trudne do przewidzenia. Żeby myśleć o dobrym wyniku z Hiszpanią, musielibyśmy zagrać skutecznie w obronie jak z Włochami oraz wyprowadzać takie kontry i mieć skuteczność w stałych fragmentach gry jak z Belgią. W trzecim meczu nie byliśmy skuteczni w ataku, bo nie potrafiliśmy wyprowadzić kontr i zamiast za wszelką cenę próbować zaatakować na jeszcze niezorganizowaną obronę Hiszpanów, liczyć na jakieś niezrozumienie i indywidualną akcją to rozstrzygnąć, graliśmy wszerz boiska. W tym meczu mieliśmy zbyt dużo deficytów na bardzo dobry zespół Hiszpanii i dlatego tak wysoka porażka.
Który Polak został bohaterem tego turnieju?
Patrząc na ilość interwencji w trzech meczach, to Kamil Grabara. To był jasny punkt naszej reprezentacji. Wywiązywał się ze swoich obowiązków bez większych zarzutów. Przy kilku uderzeniach można się doczepić, że wybijał piłkę przed siebie, ale przed nim było tak gęsto i ciasno, że czasami widział ją dopiero kilka metrów przed sobą, bo wcześniej była zasłonięta przez kilku zawodników. Co mógł, to łapał. To dobrze rokuje, że jest kolejny bramkarz, który staje na wysokości zadania w trudnych meczach.
Czasami brakowało mi z jego strony ustawiania i kierowania linią obrony, żeby w pewnych momentach wygonić piłkarzy z pola karnego - jemu byłoby łatwiej a przeciwnikowi trudniej. Ale też nie wszystko widzimy w obrazie telewizyjnym. Kiedy piłkarz opuszcza pole karne, to kamera wychodzi razem z nim. Przy rywalach pokroju Hiszpanii, który ma tak dobrych dryblerów, trudno się bronić we własnym polu karnym. Nawet przy dużej ilości zawodników mieliśmy problemy bo byliśmy ostrożni, żeby nie sfaulować i nie dać karnego, bo Hiszpanie mają szybko stopę i trudno zareagować wcześniej.
Czytaj też: Kamil Grabara: Po 0:1 może byśmy płakali. Po 0:5 bardziej chce się śmiać
I dalej musimy czekać na kolejną drużynę olimpijską i strzelca, który powalczyłby na tym turnieju o koronę króla strzelców.
Kiedy graliśmy na IO zdążyłem zostać wcześniej królem strzelców polskiej ekstraklasy. Startowałem z innego pułapu, strzeliłem też dużo goli w eliminacjach. Dawid Kownacki rewelacyjnie się w nich spisał, ale był też na mundialu seniorów - ma bardzo duże doświadczenie mimo swojego wieku. Jednak przeszkodziły mu problemy zdrowotne. Nie było widać, żeby czuł się komfortowo i swobodnie na tych ME.
Napędza też konkurencja. Nasz sukces w eliminacjach i na IO zawdzięczaliśmy dużej rywalizacji. Nie było tak, że był Juskowiak i długo, długo nic. Konkurencja była duża i w większości to ja grałem, bo przede wszystkim zdobywałem bramki. Nie było sentymentów i trzeba było co mecz się wykazywać, żeby utrzymać miejsce w składzie. Same ME to już bardzo wysoki poziom, tak samo jak IO i trzeba być regularnym i bardzo dobrze przygotowanym.
Adam Buksa i potem Karol Świderski z Hiszpanią nie mieli łatwego zadania. Graliśmy w ustawieniu, gdzie napastnik miał obok siebie trzech-czterech zawodników Hiszpanii. A mamy raczej strzelców, którzy żyją z podań i z sytuacji, jakie wypracują im koledzy. Kiedy piłka mija napastnika albo przeciwnik jest lepiej ustawiony to kontaktów z piłką przez 45 minut jest kilka, to naprawdę trudno jest wykorzystać. Są zawodnicy, którzy potrafią to zrobić, są skupieni głównie na defensywie, pomagają w pressingu, a poźniej mają jedną-dwie sytuacje i potrafią je wykorzystać, ale to już bardziej poziom seniorski. Najczęściej to ludzie, którzy mają bardzo dobrą szybkość i drybling, wtedy jest szansa na strzelenie gola. W innym przypadku będzie trudno i tak też było naszym napastnikom na tym turnieju.
Sprawdź również: Robert Gumny - trauma zamiast okna wystawowego