Marek Wawrzynowski: Piast Gliwice wyeliminował się sam (felieton)

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu od lewej Piotr Parzyszek i Zachar Wołkow
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu od lewej Piotr Parzyszek i Zachar Wołkow

Jest połowa lipca, a my już wiemy, że nasza drużyna nie zagra w Lidze Mistrzów. Polska piłka pobija kolejne rekordy. Nikogo już tu nic nie dziwi.

Dla polskiego kibica nie jest już żadną sensacją, że naszej drużyny nie będzie w Lidze Mistrzów. Przyzwyczailiśmy się, że to pyszne ciastko, które oglądamy zza szyby. To dla nas za wysokie progi. Szkoda tylko, że Piast Gliwice, choć wstydu nie przyniósł, nie wykorzystał szansy by trochę dać nam pomarzyć.

To jest rekord. Piast startował w pierwszej rundzie i w drugiej nie będzie. Odpadliśmy 17 lipca, jak zespoły z Estonii, Litwy czy Albanii, ale żeby zachować się sprawiedliwie, również mistrzowie kilku średnich krajów: Bułgarii czy Kazachstanu. To jest dziś poziom polskiego futbolu.

To co boli, to to, że zespół Waldemara Fornalika był w tym dwumeczu lepszą drużyną i po prostu powinien awansować. Statystka strzałów celnych to 14:4 dla zespołu z Polski. Miał więcej okazji, przez większość dwumeczu kontrolował przebieg gry, w rewanżu prowadził 1:0 i… pękł. Zawodnicy BATE, drużyny której większość polskich ekip by się obawiała, oddali w meczu rewanżowym dwa strzały i strzelili dwie bramki. Wystarczyło na mistrza Polski. Można w skrócie powiedzieć, że zadecydowało doświadczenie.

ZOBACZ: Dlaczego Polacy nie chodzą na mecze

Piast tak naprawdę wyeliminował się sam. Błędy popełnił bramkarz Frantisek Plach, który wcześniej, w meczach ligowych, był pewnym punktem zespołu i miał spory wkład w zdobycie tytułu.

ZOBACZ: Wielki futbol zamyka drzwi przed polskim piłkarzem

Można powiedzieć, że to wstyd, że pierwsza runda i tak dalej. Ale Piast nie odpadł z zespołem z Luksemburga czy Litwy, co w poprzednich latach zdarzało się potentatom. Szkoda tej szansy. Po prostu.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski nie patyczkuje się. "Szkolenie jest na niskim poziomie"

Źródło artykułu: