Eliminacje Ligi Mistrzów. Stracona szansa Piasta Gliwice. "Pokazaliśmy, jak łatwo można przegrać mecz"

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Martin Konczkowski (z prawej) oraz Aleksandar Filipovic
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Martin Konczkowski (z prawej) oraz Aleksandar Filipovic

Piast Gliwice z BATE Borysów walczył jak równy z równym. Mistrz Polski przegrał u siebie 1:2, tracąc oba gole w końcówce i teraz czeka go rywalizacja w Lidze Europy. Piłkarze Piasta po ostatnim gwizdku nie ukrywali smutku i rozczarowania.

Gliwiczanie po wylosowaniu w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów ekipy BATE Borysów byli skazywani na pożarcie. Mistrz Białorusi miał rozbić Piasta Gliwice i pokazać debiutującemu w tych rozgrywkach zespołowi miejsce w szeregu. Piast w rewanżowym starciu był drużyną lepszą, niemal przez całe spotkanie kontrolował wydarzenia na boisku. Jednak w końcówce stracił dwa gole i to BATE świętowało awans.

- Pokazaliśmy, jak łatwo można przegrać mecz, który w większości kontrolowaliśmy. Do 80. minuty BATE nie stworzyło sobie jakiejś stuprocentowej sytuacji. Chwila nieuwagi, wpadły dwie bramki i było po meczu - powiedział nam pomocnik Piasta, Martin Konczkowski. Na jego twarzy widać było smutek, złość i rozczarowanie. Nie wszyscy gracze Piasta zatrzymywali się w mix zonie, by rozmawiać z dziennikarzami. Część z nich kontaktu wzrokowego z kimkolwiek unikało jak ognia.

- Troszkę nas podłamała ta pierwsza bramka, ale wszystko było w naszych nogach. Przy drugiej bramce był brak odpowiedzialności przy kryciu i rywale zamknęli ten mecz. Niedosyt był po pierwszym spotkaniu, gdzie zremisowaliśmy, a mogliśmy wygrać. Tak samo jeśli chodzi o rewanż, gdzie straciliśmy awans w 5 minut - dodał Konczkowski.

ZOBACZ WIDEO: Forma Piątka i Milika mobilizacją dla Lewandowskiego? "Współpracujemy, a nie rywalizujemy. Zyskują wszyscy"

Smutku nie ukrywał również kapitan Piasta. - Marzenia, które każdy z nas miał od małego, by zagrać w Lidze Mistrzów, po części się skończyły. Pozostała nam gra w Lidze Europy - mówił Marcin Pietrowski. - Ogromny smutek. Wydaję mi się, że nie zasłużyliśmy na to, by ten mecz tak się zakończył. Przez niemal cały mecz kontrolowaliśmy wszystko. Nie dopuszczaliśmy BATE do żadnych sytuacji. Mogliśmy pokusić się o jeszcze jedną bramkę, która by wszystko zamknęła. Jest to ogromne rozczarowanie - dodał kapitan mistrzów Polski.

- Straciliśmy dwie bramki pod koniec spotkania i to były nasze niepotrzebne błędy. Niestety odpadamy i trzeba to przyjąć na klatę. Musimy o tym zapomnieć jak najszybciej. Jest smutek i zdenerwowanie. Uważam, że nie byliśmy gorszą drużyną. Piłka jest okrutna. Jeżeli będziesz się cały czas bronić, to przeciwnik znajdzie jedną sytuację. Takiego założenia, by się cofnąć do defensywy i bronić wyniku nie było. Każdy z nas chciał zdobyć drugiego gola - ocenił Patryk Dziczek.

Zobacz także:
Aleksiej Baga: Pojechaliśmy na doświadczeniu
Waldemar Fornalik: Zadecydował fatalny błąd

Źródło artykułu: