"Panowie, gramy w tej samej lidze co Wisła Płock i Korona Kielce. W tej lidze gra też Lechia Gdańsk i teraz gramy również my" - takimi słowami na jednym z treningów do swoich piłkarzy zwrócił się trener ŁKS-u Kazimierz Moskal. Jego drużyna miała narzucać swoje warunki gry niezależnie od tego, kto będzie ich przeciwnikiem.
Czytaj też: Raków Częstochowa gotowy do inauguracji. "Czekamy na pierwszy mecz, by udowodnić gotowość"
Z kolei za gdańską Lechią przemawiały czyny. Tydzień wcześniej Biało-Zieloni sięgnęli po Superpuchar Polski pokonując w przekonującym stylu Piasta Gliwice. Do tego wciąż jeszcze przed nimi pucharowa przygoda w eliminacjach do Ligi Europy.
Jednak to ełkaesiacy dominowali od pierwszych minut, zwłaszcza jeśli chodzi o posiadanie piłki. Po dwóch kwadransach wynosiło ono aż 70 procent dla beniaminka PKO Ekstraklasy. A w międzyczasie Dusana Kuciaka postraszyli Łukasz Sekulski oraz Bartłomiej Kalinkowski. Lechiści za to próbowali odpowiadać kontrami, a nie za wszystkimi obrońcy ŁKS-u nadążali. Gdy w 24. minucie uciekł im Artur Sobiech, obyło się bez konsekwencji w postaci strzału. Jednak później już szanse gości były coraz groźniejsze.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski dla WP SportoweFakty: Szansa na medal na wielkim turnieju jest znikoma, ale chcemy dać Polakom radość i dumę
Wcześniej jednak biało-czerwono-biali mieli dwie dobre okazje, by objąć prowadzenie. W 25. minucie próbę Daniego Ramireza zablokował Błażej Augustyn, zaś Sekulski kilkaset sekund później nie trafił w światło bramki po dośrodkowaniu z prawej flanki.
Później w Łodzi zaczął padać deszcz, a przebudzili się piłkarze Piotra Stokowca. Świetne strzały Filip Mladenovicia i Lukasa Haraslina odbił Michał Kołba. Całe niezłe wrażenie kolegów zepsuł jednak w 41. minucie Żarko Udovicić, który brutalnie wyciął Jana Grzesika. Początkowo sędzia Paweł Gil pokazał Serbowi żółtą kartkę, ale po konsultacji z VAR-em zmienił decyzję i wyrzucił go z boiska (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Lechia więc musiała dograć pierwszą połowę i rozegrać całą drugą w dziesiątkę. Ale obraz gry i tak nie uległ zmianie. ŁKS dalej napierał, ale nadal czynił to nieskutecznie. Trzy minuty po wznowieniu gry kolejny strzał oddał Kalinkowski, ale nie trafił w światło bramki.
Nadal jednak triumfatorzy Pucharu i Superpucharu Polski szukali bramki przez szybkie wyjścia w kontratakach. W 67. minucie groźny strzał Lukasa Haraslina odbił Michał Kołba, a pięć minut później kapitan Łódzkiego Klubu Sportowego wykazał się refleksem przy uderzeniu Daniela Łukasika z kilkunastu metrów na wprost bramki.
Rycerze Wiosny dalej napierali, a cały czas dobrej pozycji do strzału szukał Dani Ramirez, lecz albo był spychany do ostrego kąta, albo na słabszą prawą nogę. W efekcie nie udało się pokonać Kuciaka ani jemu, ani żadnemu z jego kolegów. Na otwarcie PKO Ekstraklasy w Łodzi ŁKS bezbramkowo zremisował z Lechią Gdańsk i może odczuwać niedosyt.
Za tydzień zespół trenera Kazimierza Moskala zagra w Krakowie z Cracovią. Z kolei Lechia podejmie drugi zespół ze stolicy Małopolski, Wisłę.
ŁKS Łódź - Lechia Gdańsk 0:0
Składy:
ŁKS: Michał Kołba - Jan Grzesik (73' Artur Bogusz), Maksymilian Rozwandowicz, Jan Sobociński, Adrian Klimczak - Bartłomiej Kalinkowski, Patryk Bryła (64' Pirulo), Maciej Wolski - Patryk Bryła, Dani Ramirez - Łukasz Sekulski (64' Rafał Kujawa).
Lechia: Dusan Kuciak - Karol Fila, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović - Daniel Łukasik, Maciej Gajos (46' Patryk Lipski), Jarosław Kubicki - Lukas Haraslin (75' Rafał Wolski), Żarko Udovicić, Artur Sobiech (46' Mario Maloca).
Sędziował: Paweł Gil (Lublin).
Żółta kartka: Grzesik, Piątek (ŁKS).
Czerwona kartka: Udovicić (Lechia) - za faul.
Widzów: 5 452.