- To był dobry mecz, na co miały wpływ oba zespoły. Swoje zrobiła też atmosfera na trybunach. Pierwszy raz byłem na tym stadionie, ale bardzo mi się podobało - przyznał opiekun gości, Vitezslav Lavicka.
W hicie 4. kolejki wszystko rozstrzygnęło się w pierwszych 30 minutach. - Mieliśmy bardzo dobry start, a potem niezwykle ważny był moment tuż po stracie gola. Bardzo szybko odpowiedzieliśmy na wyrównanie i to nas wzmocniło mentalnie. Cały zespół mocno pracował na to zwycięstwo. Byliśmy dobrze zorganizowani i dzięki temu utrzymaliśmy prowadzenie, mimo że Lech grał solidnie - dodał Lavicka.
->Podpisano umowę na budowę sztucznego oświetlenia na stadionie Warty Poznań
Dariusz Żuraw uważa, że jego drużyna nie zasłużyła na pozytywny wynik, bo popełniła zbyt dużo błędów w defensywie. - W pierwszej połowie Śląsk nie musiał wiele robić, żeby zdobywać gole. Po przerwie nasza gra wyglądała lepiej i stworzyliśmy kilka dogodnych sytuacji, jednak szczęście nie było po naszej stronie. Dlatego nie wywalczyliśmy choćby punktu. Szkoda, mieliśmy za sobą dwunastego zawodnika, bo kibice dopingowali nas do ostatniej minuty - stwierdził trener "Kolejorza".
ZOBACZ WIDEO: Błąd Grabary w debiucie! Derby lepsze od Huddersfield! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Do gry obronnej swoich podopiecznych Żuraw miał spore pretensje. - Trzeba jasno powiedzieć, że nie wszyscy wywiązali się z obowiązków w defensywie. Gole traciliśmy w dziecinny wręcz sposób. Przy obu bramkach Łukasza Brozia bardzo źle reagowały nasze skrzydła. W ogóle przed przerwą mieliśmy z tym ogromne problemy. Gdy wyrównaliśmy i wydawało się, że zaczynamy łapać właściwy rytm, nastąpił przełomowy moment i zrobiło się 1:3. Może taki zimny prysznic po euforii nam się przyda - dodał Żuraw.