Większość z ponad 30 tys. widzów nie mogła być zadowolona z przebiegu meczu, obejrzała za to bardzo dobre jak na polskie warunki widowisko. Drużyna Vitezslava Lavicki zbierała w ubiegłym sezonie mnóstwo krytyki za słabą i bezbarwną grę. W Poznaniu spisała się jednak znakomicie i wyprowadzała ciosy jak wytrawny bokser. Pierwszy zadała już w 6. minucie, gdy Robert Pich pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Thomasa Rogne. Norweg przewinił blokując strzał Przemysława Płachety.
Po kwadransie wydawało się, że poznaniacy zaczynają się budzić, bo odpowiedzieli na tę bramkę za sprawą indywidualnej szarży Darko Jevticia i jego bardzo precyzyjnego strzału w długi róg. To był jednak tylko przebłysk. Lech miał dziurawą defensywę i właśnie dlatego riposta Śląska była wręcz piorunująca. Po akcji oskrzydlającej piłka spadła w okolicach linii pola karnego wprost pod nogi niekrytego Łukasza Brozia, a ten przymierzył perfekcyjnie przy dalszym słupku i Mickey van der Hart znów skapitulował.
Ten gol padł z błędu, a trzecie trafienie wrocławian to już cała seria pomyłek w obronie gospodarzy. Zaczęło się od faulu Rogne, który ratował się w ten sposób po złej interwencji na własnej połowie. Do bramki było daleko, mimo to Krzysztof Mączyński idealnie wymierzył dośrodkowanie do Brozia, a ten znów był pozostawiony bez krycia i oddał strzał głową, po którym piłka poleciała za kołnierz van der Harta. Zawaliła defensywa, zawalił też bramkarz "Kolejorza", gdyż jego ustawienie pozostawiało wiele do życzenia.
ZOBACZ WIDEO: EFL Cup. Faworyt nie zawiódł. Portsmouth pewnie ograło Birmingham City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W tak trudnym położeniu lechici jeszcze w tym sezonie nie byli i nie do końca mieli pomysł jak odwrócić wynik. Zbyt dużo w ich grze zależało od Jevticia. Szwajcar - tak jak w poprzednich potyczkach - grał bardzo solidnie, lecz często był osamotniony. Dobrze zorganizowana obrona Śląska długo wyłączała z gry Christiana Gytkjaera, aktywni, ale dość chaotyczni byli Pedro Tiba i Joao Amaral, zaś Kamil Jóźwiak miał całkowicie rozregulowany celownik i fatalnie pudłował z dystansu.
Po przerwie trener Dariusz Żuraw posłał do gry Tymoteusza Puchacza, a potem Macieja Makuszewskiego i Pawła Tomczyka, ale te zmiany niewiele dały. Poznaniacy próbowali grać kombinacyjnie, jednak zazwyczaj kończyło się to na wymienianiu dziesiątek podań. Akcje zbyt rzadko były finalizowane strzałami, a gdy już do nich dochodziło, bardzo pewnie interweniował Matus Putnocky, który dołożył sporą cegiełkę do tego, że jego koledzy nie przeżywali w końcówce dużych nerwów. W ostatnich minutach w obrębie szesnastki gości kilka razy mocno się zakotłowało, tyle że zryw miejscowych nastąpił zbyt późno.
Przy wszystkich mankamentach Lecha, trzeba pochwalić zespół Śląska, który był zorganizowany znakomicie. Najpierw bezlitośnie wykorzystał błędy rywala, a potem z godną podziwu konsekwencją wybijał go z uderzenia. Nie było w tym spotkaniu ani jednego momentu, w którym drużyna Vitezslava Lavicki drżała o ostateczny wynik.
O ile w trzech pierwszych kolejkach wrocławianie imponowali bardziej rezultatami, a nie samą grą, to w hicie 4. serii trudno im było zarzucić cokolwiek. Rozpracowali przeciwnika i w dobrym stylu zwyciężyli 3:1, dzięki czemu awansowali na 1. miejsce w tabeli. Po czterech meczach mają 10 pkt.
->Podpisano umowę na budowę sztucznego oświetlenia na stadionie Warty Poznań
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 1:3 (1:3)
0:1 - Robert Pich (k.) 6'
1:1 - Darko Jevtić 14'
1:2 - Łukasz Broź 16'
1:3 - Łukasz Broź 26'
Składy:
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Robert Gumny, Thomas Rogne, Djordje Crnomarković, Wołodymyr Kostewycz (70' Maciej Makuszewski), Karlo Muhar (80' Paweł Tomczyk), Pedro Tiba, Joao Amaral (55' Tymoteusz Puchacz), Darko Jevtić, Kamil Jóźwiak, Christian Gytkjaer.
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Łukasz Broź (84' Kamil Dankowski), Piotr Celeban, Wojciech Golla, Dino Stiglec, Krzysztof Mączyński, Jakub Łabojko, Lubambo Musonda, Robert Pich, Przemysław Płacheta (89' Adrian Łyszczarz), Erik Exposito (71' Mateusz Cholewiak).
Żółte kartki: Thomas Rogne, Darko Jevtić, Pedro Tiba, Robert Gumny (Lech Poznań) oraz Wojciech Golla, Krzysztof Mączyński (Śląsk Wrocław).
Czerwona kartka: Krzysztof Mączyński /90+6' za drugą żółtą/ (Śląsk Wrocław).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 32 307.
Śląsk - Górny Śląsk 2:1
Mazowsze - Śląsk 0:0
Wielkopolska - Śląsk 1:3 Strefa Wolna od Dolnego Śląska