- Pamiętam, że było dośrodkowanie, byłem blisko z napastnikiem i myślałem, że będę musiał iść do "głowy". Kątem oka zobaczyłem bramkarza i w tym momencie zaczęło się cało zło. Zahamowałem z całym impetem, chciałem uciec do środka, kolano też poleciało do środka, usłyszałem takie trachnięcie... - tak Marcin Kamiński opisał sytuację, w której doznał poważnego urazu. Odwiedzili go w Niemczech dziennikarze kanału Łączy Nas Piłka.
Polski obrońca VfB Stuttgart zerwał więzadła krzyżowe w I połowie meczu inaugurującego sezon 2. Bundesligi z Hannover 96. (relacja TUTAJ>>). Cztery dni po spotkaniu przeszedł operację. Na boisko wróci nieprędko. Najprawdopodobniej czeka go ok. półroczna przerwa.
Kamiński pokazał dziennikarzom Łączy Nas Piłka, jak przebiega rehabilitacja. Niemal codziennie, oprócz niedziel, odwiedza klinikę, w której wykonuje szereg ćwiczeń. Zabiegi trwają do 1,5 godziny każdy. Później pracuje jeszcze nad wzmocnieniem prawej nogi w domu.
ZOBACZ WIDEO Puchar Ligi Anielskiej. Pięknie trafienie Mateusza Klicha. Leeds United w kolejnej rundzie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Odcinam się od tego. Dla mnie to jest przeszłość - Kamiński zamknął bolesny temat. Piłkarz woli skupić się na tym co przed nim, choć nie chce wybiegać za daleko w przyszłość.
- Cieszę się, że za chwilę odłożę kule. To są te małe rzeczy, które cieszą. Nie chcę patrzeć w ten sposób, że w styczniu czy w lutym będę gotowy do gry. To jest za duży okres. Znajomi, którzy mieli do czynienia z więzadłami, starali mi się powiedzieć, żebym stawiał sobie cele na 4-6 tygodni - dodał siedmiokrotny reprezentant Polski.
Drużyna Kamińskiego - VfB Stuttgart - zajmuje po dwóch kolejkach 2. Bundesligi siódme miejsce (z czterema punktami na koncie).
Zobacz także: Marcin Kamiński przeszedł operację. Reprezentant Polski przekazał dobre wieści