Premier League. Manchester City - Tottenham: powtórka z historii! Znów nieuznany gol dla gospodarzy w doliczonym czasie!

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Peter Powell / Na zdjęciu: Lucas Moura
PAP / Peter Powell / Na zdjęciu: Lucas Moura
zdjęcie autora artykułu

Możesz oddać ponad dwadzieścia strzałów w meczu i strzelić tylko dwie bramki. Możesz też oddać ledwie kilka prób i także zdobyć dwa gole. Tak właśnie wyglądało hitowe starcie Manchesteru City z Tottenhamem. Na Etihad padł remis 2:2.

Gdy myślimy o ostatnich pojedynkach tych drużyn, przed oczami mamy niezwykle zacięte boje. Te ligowe w ostatnich latach padały łupem Obywateli z Manchesteru, lecz kibice Tottenhamu pamiętają przede wszystkim pasjonujący dwumecz w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z ubiegłego sezonu, kiedy to po zwycięstwie w pierwszym spotkaniu 1:0, w rewanżu Spurs przegrali, ale 3:4, co dało im awans do najlepszej czwórki.

Czytaj również: Historyczny "wyczyn" Jacka Grealisha. Przegrał 20 meczów z rzędu

Od pierwszych minut większą chęć do zdobywania bramek wykazywali gospodarze. Bardzo aktywny na lewym skrzydle był Raheem Sterling, który już w tym sezonie zdążył zrobić bardzo wiele dobrego dla swojej drużyny. Zdobył bowiem już cztery gole - jeden w wygranym spotkaniu o Tarczę Wspólnoty oraz trzy w wygranym 5:0 starciu z West Ham United tydzień temu.

Tym razem na bramkowy błysk pochodzącego z Jamajki Anglika wystarczyło poczekać zaledwie 20 minut, kiedy to został obsłużony idealnie wymierzoną piłką z prawego skrzydła przez Kevina De Bruyne. Napastnik Manchesteru City wykonał dwa kroki w przód i strzałem głową pokonał Hugo Llorisa. Było to zwieńczenie okresu dominacji gospodarzy w tym spotkaniu.

ZOBACZ WIDEO Championship: Grabara nie uchronił Huddersfield przed porażką. Dobry występ nie wystarczył [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Ale zaledwie trzy minuty później Koguty przeprowadziły pierwszą i - jak się później okazało - bramkową akcję. Piłkę z własnej połowy wyprowadzał Tanguy Ndombele, który znalazł korytarz między obrońcami przeciwników i podał w ten sposób do Erika Lameli. Argentyńczyk uderzył niespodziewanie z dystansu i trafił do siatki obok zaskoczonego Edersona.

Nie był to jednak koniec goli w pierwszej części gry, bo już w 34. minucie spokojnie zapowiadającą się akcję drużyny Pepa Guardioli przyspieszył nagle de Bruyne, który przepięknie wyłożył piłkę wbiegającemu Sergio Aguero, a ten z najbliższej odległości posłał piłkę między słupki obok Llorisa.

Mało brakowało, a w 43. minucie Kevin de Bruyne popisałby się hat-trickiem asyst, gdyby tylko Ilkay Gundogan uderzył bardziej precyzyjnie z okolic jedenastego metra po zagraniu Belga. Tottenham właściwie powinien cieszyć się, że schodził do szatni z zaledwie jednobramkową stratą, bo gospodarze szans mieli co niemiara.

Zobacz także: Arsenal - Burnley. Kanonierzy z kompletem punktów. Dani Ceballos z debiutem marzeń

Mistrzowie Anglii kontynuowali napór od początku drugiej części gry. Tylko w pierwszych dziesięciu minutach można było odnotować groźne próby de Bruyne, Zinczenki, ponownie de Bruyne, Aguero i Bernardo. Co stało się później? Na boisko za niewidocznego Harry'ego Winksa wszedł Lucas Moura i pół minuty później zamknął głową dośrodkowanie Erika Lameli z rzutu rożnego. Zrobiło się 2:2.

Wydawało się, że miejscowi dopięli swego w 93. minucie. Gabriel Jesus otrzymał piłkę w szesnastce i pewnym strzałem zdobył gola. Jednak sędzia Michael Oliver po konsultacji z sędziami VAR bramkę anulował, bo do Brazylijczyka - jak się później okazało - ręką zagrywał Aymeric Laporte.

Doszło zatem do powtórki z ćwierćfinałowego spotkania Ligi Mistrzów, kiedy to VAR zabrał Obywatelom zwycięskiego gola w 94. minucie. Mecz zakończył się ostatecznie remisem 2:2, choć po końcowym gwizdku Jesus usiłował wytłumaczyć sędziemu Michaelowi Olivierowi, że powinien uznać bramkę. Co ciekawe, całą sytuację w przyjacielskich objęciach ze spokojem obserwowali trenerzy - Pep Guardiola i Mauricio Pochettino.

W trzeciej kolejce Manchester City zmierzy się na wyjeździe z AFC Bournemouth, zaś Tottenham podejmie na swoim nowym stadionie Newcastle United.   Manchester City - Tottenham Hotspur 2:2 (2:1) 1:0 - Raheem Sterling 20' 1:1 - Erik Lamela 23' 2:1 - Sergio Aguero 34' 2:2 - Lucas Moura 57'

Składy:

Manchester City: Ederson - Kyle Walker, Nicolas Otamendi, Aymeric Laporte, Ołeksandr Zinczenko - Ikay Gundogan, Rodri, Kevin de Bruyne - Bernardo Silva, Sergio Aguero (66' Gabriel Jesus, Raheem Sterling

Tottenham: Hugo Lloris - Kyle Walker-Pieters, Davinson Sanchez, Toby Alderwiereld, Danny Rose - Moussa Sissoko, Harry Winks (56' Lucas Moura), Tanguy Ndombele - Christian Eriksen, Erik Lamela - Harry Kane

Sędziował: Michael Olivier

Żółte kartki: Sterling (Manchester City) -

Źródło artykułu:
Czy Tottenham włączy się w tym sezonie do walki o mistrzostwo Anglii?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (6)
avatar
mesme
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
czarek ogarniasz?? był VAR wszystko zgodnie z przepisami, gola nie ma! dobranoc  
avatar
Wschodni Płomien
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
A w kakale?  
Czarek745
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
jako kibic Man City powiem tyle. TO sie w glowie nie miesci..