Stało się to po piątkowym meczu z Herthą Berlin. Bayern Monachium zremisował u siebie 2:2, a Renato Sanches wszedł na boisko dopiero w 85. minucie. Po końcowym gwizdku nie krył frustracji. - Oczywiście, że jestem rozczarowany. Nie spodziewałem się, że usiądę na ławce. A klub już drugi rok z rzędu nie pozwala mi odejść. Pięć minut w meczu, to dla mnie za mało - wściekał się portugalski pomocnik.
O karze, jaką dostał za te słowa poinformował dziennik "Bild". Zresztą, do jego słów odniósł się wcześniej szef Bayernu Karl-Heinz Rummenigge: - To nieodpowiednie, żeby tak irytować się po pierwszym meczu. On dostanie swoje szanse, jesteśmy o tym przekonani.
Bundesliga. Dobre wieści dla Bayernu Monachium. Javi Martinez wrócił do treningów
Decyzja, jaką Niko Kovac podjął wobec Sanchesa jest przy okazji początkiem - innego niż do tej pory - postępowania trenera z zawodnikami. Kovac ma już po prostu dosyć krytyki ze strony własnych piłkarzy. Sporo jej było w poprzednim sezonie, obecny ledwo się zaczął, a szkoleniowiec znowu wysłuchuje i czyta litanię żali. Trener - według informacji gazety - już to swoim piłkarzom zapowiedział.
Robert Lewandowski - król inauguracji. Ustanowił rekord ligi! - Czytaj więcej
Również w piątek, tuż po spotkaniu z Herthą, wiele pretensji miał do niego Joshua Kimmich, któremu nie podobało się, że Kovac tak późno robił zmiany.
Renato Sanches gra w Bayernie od trzech lat. Zagrał w 53 meczach, strzelił 2 gole i 3 razy asystował. Teraz chce odejść z drużyny mistrza Niemiec.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Robert Lewandowski z dwoma golami na początek sezonu. Bayern poniżej oczekiwań [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]