Jagiellonia Białystok pokonała 3:1 (2:0) Górnik Zabrze w spotkaniu 5. kolejki PKO Ekstraklasy. - Ten mecz kosztował nas dużo zdrowia. To piłkarskie szczęście było jednak przy nas, a ewidentnie brakowało nam tego w poprzednich starciach - cieszył się Ireneusz Mamrot.
- Kluczowy moment był przy wyniku 2:1, gdy Górnik miał swój dobry czas i atakował. Wówczas niezwykle istotne okazały się dwie rzeczy. Po pierwsze bardzo chciałbym podziękować kibicom, którzy widzieli, że nie jest nam łatwo i bardzo nam pomogli swoim dopingiem. Po drugie, wykorzystaliśmy już pierwszą sytuację na 3:1 i to uspokoiło grę - dodał 48-latek.
Trener Jagi nie krył też, że nie był to dla niego prosty mecz ze względu na kilka kontuzji, które odnieśli jego podopieczni. Nie szczędził więc pochwał swojej drużynie. - Cieszą bramki, kolejny gol Bartka Bidy, asysta Patryka Klimali. Ci młodzi zawodnicy wchodzą i pomagają drużynie, ale myślę, że cały zespół wykonał dziś ciężką pracę. Włącznie z Damianem Węglarzem - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Robert Lewandowski z dwoma golami na początek sezonu. Bayern poniżej oczekiwań [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Marcin Brosz podkreślał natomiast, że wiele zależało od początku sobotniego starcia. - Nasz pomysł na to spotkanie pokazaliśmy w pierwszych minutach, gdy David Kopacz przejął piłkę i wychodził sam na sam z bramkarzem. Przygotowywaliśmy się pod taką grę i szkoda, że tak szybko straciliśmy bramkę. To zmieniło obraz meczu, musieliśmy zmienić nasze ustawienie - ubolewał.
Czytaj także: Przypadki Dawida Jarki - od gwiazdy do III ligi
Mimo tego, szkoleniowiec Górnika zgodził się, iż newralgicznym momentem pojedynku był kontaktowy gol Łukasza Wolsztyńskiego i minuty tuż po nim. - Mieliśmy swoje okazje, ale ich wykorzystywanie jest właśnie elementem, nad którym sporo pracujemy. Niestety, nie jest to takie proste, a samo stwarzanie sytuacji to zbyt mało - zakończył.