Zaledwie 5 punktów. Taki dorobek Jagiellonia Białystok miała przed meczem z Górnikiem Zabrze. To sprawiało, że jej trener Ireneusz Mamrot nie mógł spać spokojnie. Nieoficjalnie z gabinetów zarządu można było bowiem usłyszeć, iż brak choćby jednego zwycięstwa w najbliższych dwóch starciach PKO Ekstraklasy spowoduje jego zwolnienie. To już chyba jednak przeszłość, bo jego podopieczni wygrali 3:1.
Kto wie jak by się to spotkanie potoczyło, gdyby przyjezdni wykorzystali dekoncentrację gospodarzy na samym początku meczu. W 2. minucie fatalne podanie Bartosza Bidy w środku pola przejął David Kopacz, który przedryblował dwóch rywali i bramkarza, ale nie zdołał oddać strzału do pustej bramki dzięki ofiarnej interwencji jednego z rywali. To bez wątpienia była sytuacja, która mogła ustawić dalszą część pojedynku. Tak się jednak nie stało, a zarazem Jaga dostała mocny sygnał ostrzegawczy, z którego wyciągnęła wnioski. I to na tyle skuteczne, że wkrótce to ona objęła prowadzenie, bo dośrodkowanie z rzutu wolnego z lewej strony pola karnego trafiło na głowę Ivana Runje, a ten z kilku metrów nie dał szans Martina Chudego.
Niemniej wymarzony start spotkania dla białostoczan tylko pozornie przyniósł spokój. Od bramki na 1:0 zaczęły się bowiem ich kłopoty. A może bardziej od kontuzji Ognjena Mudrinskiego, który już po kwadransie musiał opuścić boisko. Do przodu został wtedy przesunięty Bida, a przedmeczowe założenia wyraźnie wzięły w łeb. Kontrolę przejęli goście.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Robert Lewandowski z dwoma golami na początek sezonu. Bayern poniżej oczekiwań [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Górnik atakował. Jego piłkarze widzieli słabość Jagiellonii w nowym zestawieniu i mocno szukali wyrównania. Stworzyli kilka sytuacji, ale zawsze im czegoś brakowało. Raz zawodziła skuteczność, innym razem dokładność. Na drodze często stawała też defensywa do spółki z bramkarzem lub po prostu zbytni pośpiech. Najbliżej gola na 1:1 było w 40. minucie, gdy po centrze z rzutu wolnego zderzyli się próbujący "piąstkować" Damian Węglarz oraz Paweł Bochniewicz i Zoran Arsenić, ale strzał głową Igora Angulo zatrzymał Runje, który stał tuż przed linią bramkową.
Warto zaznaczyć, że po powyższej sytuacji na boisku natychmiast pojawiły się służby medyczne. Arsenić wyglądał na znokautowanego i wszystko wskazywało na to, że opuści boisko na noszach. W ciągu kilku minut zdołał się jednak pozbierać i wrócić do gry. A ta przerwa okazała się na tyle istotna, że dzięki niej sędzia doliczył aż 5 minut i w przedostatniej z nich Jaga zdobyła drugą bramkę. Strzał Runje z kilku metrów obronił jeszcze Chudy, ale dobitka Bidy wylądowała w siatce.
Końcówka pierwszej połowy zmusiła Marcina Brosza, by postawić mocniej na atak. W przerwie postanowił więc zmienić Kopacza na rzecz Kamila Zapolnika, a Górnik znowu przeszedł do ofensywy. Początkowo odezwały się problemy z poprzedniej części, ale tym razem jednak było tak tylko do czasu. W 58. minucie udało się bowiem wykorzystać bierność Jagiellonii. Co ciekawe, pomogło szczęście, bo wybijający piłkę Taras Romanczuk trafił w głowę Łukasza Wolsztyńskiego i zaskoczony Węglarz nie zdążył z interwencją.
Po godzinie gry znowu więc zaczęły się nerwowe chwile dla kibiców gospodarzy. Goście poczuli krew i zepchnęli przeciwników na ich połowę. Nie potrafili jednak dojść do odpowiedniej pozycji strzałowej. W efekcie zamiast wyrównania padł gol na 3:1. W 71. minucie Martin Pospisil efektownie wypuścił wprowadzonego kilka chwil wcześniej Patryka Klimalę, a ten opanował piłkę przed linią końcową, zatrzymał się i podniósł głowę, po czym wyłożył ją niepilnowanemu Jesusowi Imazowi, który płaskim strzałem z okolic jedenastego metra umieścił ją w bramce Chudego. I na tym emocje praktycznie się skończyły.
Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze 3:1 (2:0)
1:0 - Ivan Runje 5'
2:0 - Bartosz Bida 45+4'
2:1 - Łukasz Wolsztyński 58'
3:1 - Jesus Imaz 71'
Składy:
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Ivan Runje, Zoran Arsenić, Guilherme Sitya - Martin Pospisil, Taras Romanczuk - Tomas Prikryl, Jesus Imaz (76' Bartosz Kwiecień), Bartosz Bida (64' Patryk Klimala) - Ognjen Mudrinski (18' Martin Kostal)
Górnik Zabrze: Martin Chudy - Boris Sekulić, Paweł Bochniewicz, Przemysław Wiśniewski, Erik Janża - David Kopacz (46' Kamil Zapolnik), Daniel Ściślak (71' Alasana Manneh), Mateusz Matras, Jesus Jimenez - Łukasz Wolsztyński (88' Piotr Krawczyk) - Igor Angulo
Żółte kartki: Ivan Runje, Martin Kostal, Bartosz Kwiecień (Jagiellonia) - David Kopacz, Mateusz Matras (Górnik).
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 10 656.
ps. dajcie spokój Mamrotowi pseudo pismaki