- Dotychczasowe mecze w kwalifikacjach nie przyniosły nam pieniędzy. To właściwie zwrot kosztów - mówi Dariusz Mioduski. Wielka gra zaczyna się dziś w Warszawie. Legia przetrwa bez względu na wynik, ale gdyby udało się wyeliminować Szkotów, wiele spraw by się ruszyło.
Jeszcze dwa sezony temu Legia Warszawa grała o życie, a właściwie o to, czy właściciel klubu, Dariusz Mioduski dołoży do interesu więcej czy mniej. Dziś wiadomo, że dołożył ok. 60 milionów złotych. Do tego doszło 38 milionów, które zapłacił Bogusławow Leśnodorskiemu i Maciejowi Wandzelowi.
Jak słyszymy w klubie: "Nie ma już tematu gry o życie, ponieważ klub znacząco zszedł z kosztów". Po występach w Lidze Mistrzów koszty klubu wynosiły ok 150 milionów za sezon, z czego 80 milionów to koszty funkcjonowania pierwszej drużyny. Klub nie był w stanie na takim poziomie funkcjonować. Pensje, które dziś stanowią większą część budżetu zostały obcięte w ciągu dwóch sezonów o kilka milionów złotych, klub zszedł też z innych kosztów.
ZOBACZ WIDEO Legia Warszawa - Rangers FC. Dwumecz bez wyraźnego faworyta? "Szanse są równe"
Brak kolejnych awansów do Ligi Europy spowodował też cięcie innych kosztów. Np. opóźnia się wprowadzenie drogiego systemu informatycznego.
Wygrana w dwumeczu z Glasgow Rangers spowoduje przyspieszenie inwestycji, z kolei brak awansu - rozłożenie ich w czasie. A są to potężne inwestycje. Łączny koszt samej akademii młodzieżowej jest szacowany na ok. 100 milionów złotych, choć oczywiście znaczna część nie pochodzi ze środków własnych.
ZOBACZ: Wielkie zainteresowanie meczem Legii z Rangersami
Obecnie budżet klubu to ok. 100 milionów złotych. Przy Łazienkowskiej szacują, że awans pozwoli go zwiększyć do 130 milionów, jednak część pieniędzy na zostać od razu zainwestowanych w nowych zawodników.
ZOBACZ: Vuković nie zmieni składu na Rangersów
Prezes Mioduski pytany o sprawy finansowe uspokaja: - Nie demonizowałbym tych pieniędzy. Zagramy o to byśmy byli tam, gdzie powinniśmy być. Szkoda tego mistrzostwa Polski, z nim mielibyśmy łatwiejszą ścieżkę i pewnie łatwiej by było o awans do fazy grupowej. Ale jestem pozytywnie nastawiony. Jeśli się nie uda, to i tak dalej będziemy szli w tę stronę. Nasze miejsce jest w fazie grupowej Ligi Europy. Jestem przekonany, że zrobimy taki progres, by było to normalnością.