O skandalicznej sytuacji, do której doszło w sobotę, poinformował serwis dw.com. W trakcie meczu 3. Bundesligi w Monachium kibole Chemnitzer FC obrażali pochodzącego z Polski prezesa Thomasa Sobotzika, a jednocześnie wyrażali poparcie dla usuniętego z klubu na początku sierpnia piłkarza Daniela Frahna.
"Thomas Sobotzik, ty żydowska świnio", "Daniel Frahn przynajmniej nie jest murzynem" - takie hasła skandowali kibole z Chemnitz. Wywiesili oni także transparent z hasłem "Nie damy się szantażować".
Władze klubu zareagowały błyskawicznie, odcinając się od autorów haseł. Uznały, że są one "odpychające" i "nie mogą być akceptowane". Klub chce podjąć kroki prawne w stosunku do kiboli, którzy za tym stoją.
ZOBACZ WIDEO Serie A. Szalony mecz Fiorentiny z Napoli! 7 goli i ogromne kontrowersje! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Czytaj też:
-> Zespół prowadził, trener wpadł w furię. Dana Petrescu musiał uspokajać menedżer
-> MLS. Kacper Przybyłko błysnął formą. Dwunasty gol polskiego napastnika
Z kolei drużyna z Chemnitz zbojkotowała kibiców po sobotnim meczu. Po ostatnim gwizdku spotkania z rezerwami Bayernu (wynik 2:2) piłkarze nie podeszli do trybuny, by podziękować swoim sympatykom za doping. Sobotzik poinformował o tym zgromadzonych na trybunach ludzi i sprowokował tym samym kolejną lawinę obraźliwych haseł.
Steffen Wunderlich, rzecznik prasowy Chemnitzer FC powiedział agencji DPA, że nikt nie chce, aby kibole rujnowali opinię klubu.
W klubie z Chemnitz już wcześniej dochodziło do incydentów. W marcu br. wspomniany Daniel Frahn po strzeleniu bramki z dumą zaprezentował koszulkę z napisem "Wspieraj lokalnych chuliganów". Dostał za to ostrzeżenie, nie mógł grać w kolejnych meczach, a także musiał zapłacić 3 tysiące euro grzywny.
Frahn ostatecznie w sierpniu został usunięty z klubu. Dlaczego? Wszystko przez kontakty ze środowiskiem skrajnej prawicy. Wyjazdowy mecz z Hallescher FC śledził z trybun. Nie byłoby w tym nic dziwnego. Tyle że piłkarz zajął miejsce w sektorze z pseudokibicami znanymi z rasistowskich poglądów.
Chemnitzer FC zareagował błyskawicznie. Tym razem nie nakładał grzywny, tylko po prostu pozbył się napastnika z klubu, rozwiązując z nim kontrakt.