PKO Ekstraklasa. ŁKS - Legia. Przełamanie napastników nie dało łodzianom nawet punktu

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: leży Łukasz Sekulski
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: leży Łukasz Sekulski

W ten weekend Rafał Kujawa strzelił trzy gole w rezerwach, a Łukasz Sekulski trafił dwa razy do bramki Legii Warszawa. To jednak nadal nie rozwiązało problemu porażek piłkarzy ŁKS-u w PKO Ekstraklasie.

Z obu zdobytych bramek Sekulski cieszył się bardzo mocno. Widać było na jego twarzy ogromne emocje, gdy wyprowadzał zespół na prowadzenie 1:0 oraz 2:1.

Czytaj również: Jak przedsiębiorca pogrzebowy, Tomasz Salski, ożywił trupa

- Pierwsza rzecz, o której trzeba powiedzieć, to odblokowywanie napastników, bo nam są te bramki bardzo potrzebne, a po pierwszej bramce podbiegłem do drużyny, bo w tym momencie jakim jesteśmy, musimy trzymać się razem i z tego powodu tak dużo ekspresji w tych meczach. Najważniejsze dla nas są punkty, a jesteśmy w takim momencie, że czwarty mecz z rzędu kończymy z porażką i nie ma powodu do uśmiechu - stwierdził Łukasz Sekulski.

Na razie to on wygrywa rywalizację o miejsce w składzie z Rafałem Kujawą. W kadrze jest jeszcze Jewhen Radionow, ale Ukrainiec póki zmaga się z kontuzją stopy.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Sampdoria rozczarowała na inaugurację. Lazio pokazało moc [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Między nami jest zdrowa rywalizacja, ja trzymam zawsze kciuki za Rafała. Trenerzy zdecydowali, że poszedł do drugiej drużyny ale nie obraził się i strzelił trzy bramki. Mnie też udało się strzelić dwie. To są indywidualne sprawy. Ważniejsze jest dobro drużyny i wynik, a te ostatnio mamy słabe - dodał Sekulski.

Napastnik Łódzkiego Klubu Sportowego jest zdania, że przynajmniej część goli - a co za tym idzie - także porażek to nie tyle moc przeciwników co prezenty od jego zespołu.

- Często słyszymy pytanie, czym się różni I liga od Ekstraklasy i trudno o te porównania. Po tych kilku kolejkach uważam, że kilka błędów, które nam się przydarzyło w jednej klasie rozgrywkowej, niżej uszło by nam na sucho i uchronilibyśmy się od straty punktów. Tu jest mniejsze pole na błędy, rywale to wykorzystują i w konsekwencji nie mamy punktów - uważa 28-letni zawodnik.

Zobacz również: Kazimierz Moskal: Problem nie zniknie na pstryknięcie palcami

Sekulski nie chciał wyjawić, co działo się w szatni ŁKS-u po końcowym gwizdku. Stara się jednak być optymistą, choć w aktualnej sytuacji o to jest trudno.

- Co w szatni, zostaje w szatni. Jesteśmy drużyną na dobre i na złe. Jest ciężko o jakąś super atmosferę, ale postaramy się odbudować ten mental. Musimy trzymać się razem, bo nie jesteśmy aż tak słabi, żeby notorycznie przegrywać w tej lidze. Wyjdziemy w Płocku, by walczyć o 3 punkty. Jesteśmy za wrażenie artystyczne chwaleni, ale czas odłożyć to na bok. Nie będziemy oczywiście zmieniać naszej filozofii. Musimy zagrać dobre spotkanie w sobotę - zapewnił.

A dokładniej w sobotę o godzinie 15:00 na stadionie w Płocku. Przeciwnikiem ełkaesiaków w siódmej kolejce będzie właśnie Wisła.

Komentarze (0)