Rafał Augustyniak, piłkarz Uralu Jekaterynburg: Jak gram, prezes siedzi na ławce

- Gdy moja dziewczyna zobaczyła, gdzie leży Jekaterynburg, że to już blisko Kazachstanu, złapała się za głowę, pytając: gdzie ty chcesz jechać? - opowiada Rafał Augustyniak, piłkarz Uralu Jekaterynburg.

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Rafał Augustyniak Getty Images / Donat Sorokin\TASS / Na zdjęciu: Rafał Augustyniak
Jeszcze w poprzednim sezonie był podporą Miedzi. Gdy latem dowiedział się, że może wyjechać, aby grać w Uralu Jekaterynburg, nie za bardzo wiedział gdzie na mapie szukać miasta i że w ogóle taki klub istnieje. - To prawda, ale jak tylko zacząłem zbierać informacje, wszystko zaczęło rysować się bardzo zachęcająco - mówi 26-letni zawodnik.

Arkadiusz Stolarek: A gdy już zorientowałeś się, że mowa o pierwszej lidze w Rosji, zapewne inaczej spojrzałeś na to wszystko?

Rafał Augustyniak: Mówimy o szóstej lidze w rankingu UEFA, więc było dla mnie jasne, że jest to krok do przodu. Tym bardziej że chcieli za mnie zapłacić jakieś pieniądze. Był to zatem sygnał, że propozycja nie jest przypadkowa. Długo się nie zastanawiałem. Tak naprawdę dłużej dogadywała się Miedź z Uralem, ja natomiast szybko podjąłem decyzję. Właściwie po dwóch dniach, od kiedy pierwszy raz usłyszałem o propozycji, byłem zdecydowany na wyjazd.

Miałeś informację, że nie będziesz tam pierwszym wyborem do składu i czeka cię ciężka praca, by przekonać do siebie trenera, czy od początku dostałeś sygnał, że masz się szykować do gry w wyjściowym składzie?

Na samym początku wiedziałem tylko tyle że do rywalizacji mam silnego Petrusa Boumala i kapitana drużyny Artjoma Fiedlera. Było dla mnie jasne, że trzeba sobie ten pierwszy skład wywalczyć. Gdy jednak pojechałem na testy medyczne przed podpisaniem kontraktu, od dyrektora sportowego Uralu otrzymałem informację, że mój transfer przygotowywany był już dłuższy czas, że byłem pod dość skrupulatną obserwacją i w klubie stworzono mój pełny profil. Analitycy pokazali mi nawet wideo z kilku meczów w Polsce, na którym zaznaczono moje zachowania na boisku i cechy, które ostatecznie przesądziły o tym, że cały sztab szkoleniowy klubu chciał mnie ściągnąć do drużyny i zapłacić za mnie pieniądze.

ZOBACZ WIDEO Podsumowanie tygodnia. Problemy kadrowe reprezentacji Polski, Krzysztof Piątek przestał strzelać

Co zobaczyłeś na tym filmie?

Obejrzałem tylko fragment, na którym widać było, jak zmieniam ciężar gry z jednej strony na drugą, przenoszę piłkę do przodu czy pracuję w odbiorze.

Jarosław Niezgoda - powrót króla - Czytaj więcej

Ostatecznie szybko posadziłeś na ławce legendę klubu i kapitana - Fiedlera. Nie czujesz w związku z tym na sobie spojrzeń drużyny? Fiedler nie okazuje niezadowolenia?

I to było dla mnie zaskoczenie, bo właśnie Artjom jest wobec mnie najbardziej pomocny. Najwięcej podpowiada mi na treningach, pomógł wejść do drużyny, żartuje ze mną, jest bardzo w porządku. Nie ma żadnego zachowania z jego strony, które mogłoby mi dać powody do zmartwień.

Co z językiem?

Tutaj angielski jest głównym językiem. Na zajęciach trener Parfionow mówi po rosyjsku, ale obok jest tłumacz, który przekazuje polecenia po angielsku reszcie drużyny.

Kiedy pierwszy raz spotkałeś się z prezesem klubu - Grigorijem Iwanowem, niezwykle barwną postacią?

Przyjechał do nas na kilka dni przed końcem obozu przygotowawczego. Trochę porozmawialiśmy. Później byłem zaskoczony tym, że prezes siedzi obok zawodników na ławce rezerwowych nawet podczas meczów ligowych. Widziałem już zdenerwowanego prezesa Iwanowa po dwóch porażkach w Moskwie, ale da się odczuć, że odnosi się do mnie z sympatią, czuję jego pozytywne nastawienie. Raz w tygodniu przychodzi na trening i wtedy też zawsze zamienimy kilka słów.

Nie powinno to dziwić, skoro witasz się z drużyną golem w okienko z 35 metrów i w pierwszym miesiącu zostajesz wybrany przez kibiców zawodnikiem lipca.

W nagrodę dostałem trzmiela, klubową maskotkę. Początek mam faktycznie wymarzony. Dobre występy w sparingach bardzo pomogły mi w kilku aspektach, przede wszystkim udanym wejściu do drużyny, szybkiej akceptacji szatni. Zawodnicy zobaczyli, że coś potrafię, trochę inaczej spojrzeli na mój transfer. Zaczęli na mnie patrzeć po prostu jak na wzmocnienie drużyny.

Dwóch najbardziej widowiskowo grających zawodników Uralu to Eric Bicfalvi i Otman El-Kabir. Ktoś oprócz nich jeszcze zwrócił szczególnie twoją uwagę?

Eric jest niesamowity. To zawodnik, z jakim jeszcze nigdy nie miałem okazji grać w jednej drużynie. Bezwzględnie najlepszy, jakiego spotkałem. Wyjątkowo silny, bardzo trudno odebrać mu piłkę. Swobodnie operuje obiema nogami. Poza wspomnianą dwójką jest jeszcze Denis Kułakow - bardzo ofensywnie nastawiony prawy obrońca, z dobrym dośrodkowaniem w pełnym biegu.

Ural to w ogóle jest drużyna, której taktyka musiała ci pasować od samego początku. Gra trzema środkowymi pomocnikami pozwala zawodnikowi o twojej charakterystyce na szeroki wachlarz działań.

Mogę śmiało podłączać się do akcji ofensywnych, bo zawsze jest ktoś, kto mnie zaasekuruje w ustawieniu z dwoma defensywnymi pomocnikami. Oczywiście, mamy z Boumalem przede wszystkim zabezpieczyć grę w defensywie i boczne strefy z racji bardzo ofensywnie zorientowanych bocznych obrońców. Ale nie jesteśmy ograniczani przez trenera tylko do zadań destrukcyjnych.

Dwa razy w ostatnich trzech latach Ural przegrał finał Pucharu Rosji. Jakie cele postawił na ten sezon prezes Iwanow?

Właśnie zdobycie Pucharu Rosji. Do tego ma to być sezon, w którym zajmiemy najwyższe miejsce w lidze w historii. Dotychczas była to ósma lokata.

Szybko dołączył do ciebie Michał Kucharczyk, ale przez problemy z wizą i uraz jeszcze nie zadebiutował.

Ale już trenuje z drużyną, wcześniej miał więcej indywidualnych zajęć. Oczywiście trzymamy się razem, tak się złożyło, że mieszkamy 200 metrów od siebie.

Jest czas na wspólne poznawanie miasta?

Gdy moja dziewczyna zobaczyła, gdzie leży Jekaterynburg, że to już blisko Kazachstanu, złapała się za głowę, pytając: gdzie ty chcesz jechać? Ale już zdążyłem się przekonać, że to bardzo fajne miejsce. Przede wszystkim zadbane, jest tutaj niezwykle czysto - obojętnie, w centrum czy nieco dalszej okolicy. Są starsze dzielnice, ale widać też nowoczesne, rozwijające się miasto. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony Jekaterynburgiem.

A warunkami do treningu?

Trenujemy na obiektach wokół starego stadionu Uralu. Tam są dwa naturalne boiska, salka do ćwiczeń i siłownia oraz wielka hala z pełnowymiarowym, sztucznym boiskiem. Do tego główna płyta na starym obiekcie, który jest obecnie modernizowany. Raz w tygodniu trenujemy na nowym stadionie, na którym też gramy mecze. Generalnie warunki są świetne.

Jesteś sam w Rosji?

Była ze mną dziewczyna, ale na krótkoterminowej wizie. W tej kwestii klub już zaoferował mi pomoc, dzięki czemu przedłużona wiza pozwoli nam na normalne, wspólne życie tutaj. Lot samolotem z Warszawy, z przesiadkami trwa około 6,5 godziny. Biorąc pod uwagę znaczną odległość na mapie, nie jest tak źle.

Niemniej to długa droga. Taką również sam przebyłeś - od przeżycia bankructwa Widzewa, przez odrzucenie w Jagiellonii, po grę w rosyjskiej Premier Lidze…

To prawda. Życie teraz rewanżuje mi się za ciężką pracę.

Zerkasz nieśmiało w stronę drużyny narodowej?

To wciąż moje marzenie i cel, do którego, mam nadzieję kiedyś dotrzeć.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×