El. Euro 2020. Polska - Austria. Marek Wawrzynowski: Czas najwyższy myśleć o zmianie selekcjonera (felieton)

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek

Reprezentacja Polski prowadzi w grupie eliminacyjnej do EURO 2020, ale jej gra powoduje ból zębów. Niestety, czas powiedzieć wprost - Jerzy Brzęczek nie jest w stanie wykorzystać potencjału zawodników.

W 2000 roku, gdy Erich Ribbeck skompromitował się jako selekcjoner niemieckiej reprezentacji podczas mistrzostw Europy, jedna z bulwarówek wydrukowała wielkimi literami tekst rozpoczynający się od słów: "Ja, Erich Ribbeck, rezygnuję z prowadzenia reprezentacji Niemiec". Wszystko to opatrzone wielkim tytułem: "Tylko to podpisz".

Chyba doszliśmy do momentu, gdy powinniśmy przestać się oszukiwać. Podobne oświadczenie należałoby wydrukować dla Jerzego Brzęczka. Oczywiście, nie są to aż tak drastyczne okoliczności jak wtedy. Problem polega na tym, że mamy zawodników, lecz nie mamy drużyny. Brzęczek dziś pasuje do reprezentacji Polski jak pięść do nosa. Nie rokuje. Miało być lepiej, jest gorzej.

Gdy wybierano na selekcjonera Brzęczka ostrzegaliśmy, że może się nam to odbić czkawką. W momencie wyboru nie był nawet w piątce najlepszych polskich trenerów. Był po niezłym sezonie z Wisłą Płock, z którą zajął piąte miejsce w lidze. Wisła nie imponowała niczym oryginalnym. Drużyna na medialnym uboczu, bez żadnej presji, zajęła niezłe miejsce w rozgrywkach. To wszystko. Do pucharów nie weszła. Trenerów z podobnym dorobkiem, jak Brzęczek, są w Polsce dziesiątki. Dlaczego właśnie on?

ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Polska - Austria. Lewandowski zawiedziony po meczu. "Coś szwankuje. Czasami męczymy się sami ze sobą"

No właśnie. Było trochę oburzenia, gdy nazwałem go "selekcjonerem z maszyny losującej". Niestety: wszystko wskazuje, że ktoś założył sympatycznemu panu Jurkowi zbyt duży garnitur. Byłem za tym, że selekcjoner powinien dostać czas. Moim zdaniem dostał go wystarczająco dużo.
Nie mam pretensji do Brzęczka. Nie wykluczam, że kiedyś będzie dobrym fachowcem. Jednak jeszcze nim nie jest. A kadra narodowa nie jest miejscem na naukę zawodu, to miejsce dla najlepszych.

Dziś czytam, jak Brzęczek mówi, że nasz potencjał jest przeszacowany. Przedziwne. Jak to jest, przecież przez ostatnie lata prezes PZPN Zbigniew Boniek oraz związkowi PR-owcy przekonywali, że polska piłka wstała z kolan i ma się świetnie.

Pewnie prawda leży gdzieś po środku. Patrząc na kluby, w których grają polscy piłkarze, można powiedzieć, że na pewno mamy tu sporą przewagę nad konkurencją i nie powinniśmy tak łatwo oddawać gry Austrii, czy przegrywać w kompromitującym stylu ze Słowenią.

Ktoś powie, że przecież jesteśmy liderem. I to fakt. Z drugiej strony po losowaniu grup wiedzieliśmy, że inny scenariusz niż awans jest dla nas nie do przyjęcia, że grupa jest najłatwiejsza z możliwych. Chodzi o coś więcej. O to, że z taką grą nie mamy czego szukać na poważnym turnieju, jakim będą mistrzostwa Europy.

W meczu z Austrią wiele nam mówi stosunek strzałów (6:21) oraz strzałów celnych (2:6), a także posiadania piłki (37:63). Jesteśmy bardzo słabi. Zresztą Polska w tych eliminacjach w 5 z 6 meczów zagrała znacznie poniżej oczekiwań. Trudno nie odnieść wrażenia, że Jerzy Brzęczek nie potrafi wykorzystać potencjału tej drużyny.

Nagle przestał strzelać Robert Lewandowski, nagle Kamil Grosicki nie jest tak skuteczny jak wcześniej, a Grzegorz Krychowiak nie jest liderem środka pola. Szkoda Piotra Zielińskiego, który ma możliwości, by być wybitnym graczem w linii pomocy, ale nim nie jest. A przecież podczas eliminacji do ostatniego mundialu dawał sygnały, że jego czas nadchodzi.

Zobaczmy, jak grali najważniejsi ofensywny zawodnicy obecnej kadry u Nawałki podczas eliminacji i turniejów (EURO 2016 i MŚ 2018) oraz u Brzęczka podczas obecnych eliminacji. W tabelce po kolei: mecze/bramki/asysty

EURO 2016, eliminacje i turniejMŚ 2018, eliminacje i turniejEURO 2020 - dotychczasowe mecze
Robert Lewandowski 15/14/5 13/16/2 6/2/0
Kamil Grosicki 14/4/7 12/3/4 6/1/0
Piotr Zieliński 4/0/0 10/0/6 6/0/1

Wyzwaniem wcześniejszych czasów było właściwe wykorzystanie Roberta Lewandowskiego. To się udało Adamowi Nawałce, który od początku podkreślał, że ma plan na "Lewego". Dołożył mu Arkadiusza Milika, zrezygnował z gry ofensywnym pomocnikiem, postawił mocno na skrzydła, zwłaszcza Grosickiego, i dał najlepszemu piłkarzowi opaskę kapitańską, aby go dowartościować i jednocześnie nałożyć na niego dodatkową presję, sprawić by poczuł się odpowiedzialny za zespół.

Zbiegło się to w czasie z wielkim skokiem jakościowym Lewandowskiego, ale to też sztuka wykorzystania momentu. Nawałka to umiał. Brzęczek miał naprawić to, co popsuło się pod koniec kadencji poprzednika oraz dodać coś od siebie. Wyzwaniem jego czasów było wykorzystanie talentu Piotra Zielińskiego. Tego wciąż nie udało się zrobić. Co mówi selekcjoner? "Jeżeli Zieliński wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie". To brzmi jak żart o przyznaniu się do słabości.

W poprzednich eliminacjach mieliśmy średnią strzelonych bramek 3,3 na mecz podczas kwalifikacji EURO 2016 (bez Gibraltaru 2,25 na mecz) oraz 2,8 na mecz podczas kwalifikacji do mundialu w Rosji. Nie graliśmy pięknej piłki, a byliśmy wśród najskuteczniejszych drużyn. Nawałka wiedział, co robi. W obecnych eliminacjach mamy średnią bramek strzelonych 1,33. A przecież lubimy mówić, że "Polska jest jednym z najlepszych producentów napastników na świecie". To brzmi jak słaby żart.

ZOBACZ: Koszmarny mecz Polaków i fartowny remis z Austrią

Nasza drużyna wygląda, jakby zawodnicy nie mieli żadnych założeń. Dziś nie ma możliwości, żeby w jakiś sposób scharakteryzować styl gry naszej drużyny. Nie gramy ani pressingiem, ani z kontry, ani skrzydłami, ani środkiem, ani wysoko, ani nisko. My po prostu wychodzimy na boisko. Trudno nie odnieść wrażenia, ze rola selekcjonera kończy się na wysłaniu powołań i wystawieniu składu oraz dokonaniu zmian.

Polska ma swoje najlepsze pokolenie od 30 lat. Już bez Błaszczykowskiego (choć jest w składzie) i Piszczka, ale za to z Zielińskim, Piątkiem. Nie możemy pozwolić sobie, by taki potencjał marnować.

ZOBACZ: Kamil Glik broni Jerzego Brzęczka

Chyba nadszedł czas poważnie porozmawiać o zmianie szkoleniowca. Trzeba pogodzić się z tym, że nie ma dziś w Polsce trenera, który udźwignąłby tę kadrę. Tak jak wielka siatkówka w Polsce zaczęła się od sprowadzenia Raula Lozano, tak polska piłka potrzebuje dziś dużego kalibru fachowca z Zachodu. PZPN w swoich propagandowych przekazach chwalił się, jak wiele zarobił w ostatnich latach. Czas dobrze zainwestować. Nie chcę słuchać, że nas nie stać na solidnego fachowca. Polska piłka potrzebuje dziś "nowego Beenhakkera". Jeśli nas na coś nie stać, to na zatrudnianie taniego trenera z maszyny losującej.

Źródło artykułu: