12 lipca 1998 roku Ronaldo Luis Nazario de Lima był cieniem samego siebie. W finale z Francją snuł się po boisku, nie przypominał postrachu obrońców i najlepszego strzelca Brazylii w tym turnieju. Jego licznik zatrzymał się na czterech golach. Francja ograła Canarinhos 3:0 i zdobyła mistrzostwo świata. Dwie bramki zdobyła już po przerwie. Po latach z tamtego dnia częściej niż triumf Les Bleus wspomina się katastrofalny występ "Il Fenomeno".
Jego przyczyny do dziś są owiane tajemnicą. Powstała masa teorii spiskowych, których nie zdusiło wyjaśnienie głównego bohatera. Bo tylko minuty przesądziły o tym, że ostatecznie wyszedł w pierwszej jedenastce.
Dziennikarze raz za razem łapali się za głowę. Najpierw, gdy dostali pierwszą kartkę ze składami finalistów. Na niej zabrakło miejsca w "11" dla Ronaldo. Na kilka minut przed pierwszym gwizdkiem dostali kolejną, poprawioną. Tam "Il Fenomeno" został przywrócony z ławki. To był precedens, jakiego dotąd nie widział żaden inny turniej.
ZOBACZ WIDEO "Druga Połowa". Rozżalony Lewandowski źle wykorzystywany w kadrze? "Nie mógł grać jak typowy napastnik"
Tajemnica
- Tłumaczyłem to już wiele razy. Kiedy grasz przeciwko Francji, która jest u siebie, ma wszystkich kibiców po swojej stronie, ma niesamowitych graczy jak Zinedine Zidane, nie jest łatwo wygrać - mówił Ronaldo na czwartkowym spotkaniu z dziennikarzami w Polsce.
- On nigdy nie strzelał seryjnie goli głową, a wtedy zrobił to dwa razy. To piłka nożna. Nie myślę o tym, co stało się ze mną przed meczem. Francuzi zagrali niebywałe spotkanie. Byli wszędzie, jakby grali w "12" - dodał Brazylijczyk.
Tajemnicę próbował wyjaśnić kiedyś w rozmowie z magazynem "FourFourTwo". - Postanowiłem odpocząć po obiedzie i ostatnia rzecz, jaką pamiętam, było pójście spać. Potem doznałem drgawek. Otoczyli mnie koledzy i dr Lidio Toledo. Potem Leonardo wziął mnie na spacer i wyjaśnił wszystko. Powiedział, że nie zagram w finale - wspominał Brazylijczyk.
Według dalszych relacji "Il Fenomeno", badania nie wykazały niczego niepokojącego. Zszedł z nimi do szatni i dowiedział się od selekcjonera Mario Zagallo, że rzeczywiście nie zagra. Pod wpływem piłkarza selekcjoner się ugiął. Dlatego dziennikarze dostali nowe składy meczowe.
-> Leo Messi: Nie wiem, czy klub zrobił wszystko, żeby pozyskać Neymara
Jednak w takim razie dotąd nie jest całkowicie znana przyczyna zasłabnięcia piłkarza. Fanatycy spisków zaczęli snuć domysły o załamaniu nerwowym Ronaldo. W końcu miał wtedy dopiero 21 lat, a już cała Brazylia pokładała w nim największe nadzieje. Inna wersja mówi o reakcji alergicznej na zastrzyk w kolano.
Druga sprawa to czy rzeczywiście "Il Fenomeno" sam naciskał na selekcjonera. Mógł zrobić to za niego... sponsor techniczny. Brazylia miała wtedy niebywale wysoki kontrakt na 160 mln dolarów. Wtedy była to największa umowa w historii podpisana z drużyną narodową. Pożywkę dla tej teorii dał sam Edmundo, który pierwotnie miał zastąpić Ronaldo w finale z Francją.
- Ludzie od firmy odzieżowej byli z nami w zasadzie 24 godziny na dobę - wyjawił napastnik. - Tak jakby byli członkami personelu technicznego kadry. To ogromna siła. To tyle, co mogę powiedzieć.
Ta pogłoska na tyle zaniepokoiła opinię, że brazylijski parlament wszczął własne śledztwo, czy firma nie naruszyła "suwerenności narodowej". Wezwany do wyjaśnień Ronaldo wyjaśnił, że tamtego dnia poczuł się słabo i nie był pod naciskiem sponsorów zaprzeczając słowa Edmundo. Dochodzenie nie wykryło żadnego spisku.
Wokół francuskiego finału i występu Ronaldo dalej roztacza się aura tajemniczości. Brazylijczyk zamknął ten rozdział i nie chce wracać do tamtych wydarzeń.
Czytaj też: Napoli pokazało wideo z szatni. Carlo Ancelotti miał rację