Klub, który chce mieć u siebie Artura Wichniarka musi liczyć się z wydatkiem rzędu 1,5 miliona euro. Okazuje się, że niekoniecznie taki koszt może ponieść tylko potencjalny pracodawca polskiego napastnika. Sam zainteresowany w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że jest zdecydowany sam wykupić swój kontrakt w Arminii Bielefeld, która spadła do 2. Bundesligi.
- Na taki wydatek mnie nie stać. Powiedzmy, że dołożę część z tej kwoty - mówi "Król Artur". W ostatnich tygodniach mówiło się o zainteresowaniu Herthy Berlin, ale sam zainteresowany nie chce przyznać, czy to właśnie ten klub miałby pokryć pozostałe koszty. - Tego nie mogę powiedzieć - zaznacza.
Wichniarek jasno przyznaje, że nie chce następnego sezonu spędzić na zapleczu Bundesligi. Chce grać o wyższe cele. - Tym się nie martwię, bo wiem, że jeśli będę miał kartę w ręku, to ze spokojem znajdę sobie klub w Bundeslidze. Bardzo chcę odejść z Arminii, bo przypuszczam, że w niej będę skazany na grę o miejsce w środku tabeli 2. Bundesligi, a mnie stać jeszcze na walkę o inne cele - zapewnia w rozmowie z Super Expressem.
Media donosiły również, że możliwy jest transfer najlepszego strzelca Arminii do klubu z Grecji lub Turcji. Piłkarz razem z rodziną odpoczywał na wakacjach w tureckim Belek. - To były tylko wakacje i nie miały nic wspólnego z moją piłkarską przyszłością. A wszystkim, którzy lubią ładne plaże i ciepłą wodę, polecam ten kierunek - kończy wychowanek poznańskiego Lecha.