Rosyjskie kolonie karne nie mają dobrej sławy. Brud, zimno, nieludzkie warunki bytowe, do tego pobicia, fatalne żywienie, brak kontaktu z rodziną - ci, którym udaje się wyjść na wolność, długo dochodzą do siebie i wracają do normalnego życia. I tak mają szczęście. Wielu nie wraca.
Lista osób (tak na marginesie rosyjskie władze uwielbiają w ten sposób karać nieposłusznych biznesmenów, dobrym przykładem jest były szef Jukosu Michaił Chodorkowski), którzy zostali skazani na 10 i więcej lat pobytu w syberyjskich koloniach karnych jest długa. - Wyrok 10 lat w takich warunkach, to automatycznie wyrok śmierci - przyznają specjaliści.
Aleksandr Kokorin oraz Paweł Mamajew podpadli samemu Władimirowi Putinowi. I to dwukrotnie. Za pierwszym razem im się upiekło, za drugim trafili do kolonii karnej. Nie zostali zesłani daleko w głąb kraju, na Syberię. Zamknięto ich w Biełgorodzie, na zachodzie Rosji, tuż obok granicy z Ukrainą, zaledwie 700 km od Moskwy. Zaledwie, bo mogli zostać zesłani ponad 8000 km na wschód. Dzięki temu mają szansę jeszcze wrócić do gry w piłkę nożną. Są zdrowi, mogą trenować.
Ponad 100 tys. zł za szampana
Kolonia karna w Biełgorodzie to popularna "Sosnówka". Przebywa w niej ponad tysiąc osadzonych, wszyscy skazani za dość poważne przestępstwa: od rozboju, przez gwałty, kończąc na morderstwach. Nie ma politycznych. - Więc nie jest tak najgorzej - przyznał Kokorin, kiedy usłyszał wyrok.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Kibice zrzucą się na odprawę dla Jerzego Brzęczka?! Nietypowy pomysł
Miał rację. Trafił do kolonii, która przypomina europejskie więzienia. Oczywiście dla piłkarzy przyzwyczajonych do luksusów to musiał być szok. Zostali osadzeni w celach wieloosobowych, spali na wielopiętrowych pryczach, mieli ograniczony dostęp do wody, środków czystości, a nawet spacerów. Musieli pracować (przy produkcji mebli), a i w menu lokalnej kuchni i ofercie więziennej kantyny nie było ani szampana, ani kawioru, które tak uwielbiali sportowcy.
Uwielbiali, oj uwielbiali. Kiedy po przegranym przez reprezentację Rosji Euro 2016 zorganizowali imprezę w kasynie Twiga w Monte Carlo to zamówili 50 butelek (inne źródła mówiły o 250) w cenie 500 euro za sztukę. Na samego szampana wydali więc minimum 25 tys. euro (grubo ponad 100 tysięcy złotych).
Na biednych nie trafiło. Zenit Sankt Petersburg płacił Kokorinowi 240 tys. euro miesięcznie, a Mamajew w FK Krasnodar otrzymywał 190 tys. euro. Piłkarze zarabiali tak dużo, że nie opłacało im się wyjeżdżać poza granicę Rosji. Kokorin miał oferty z Manchesteru United i Arsenalu. - Byłbym głupi, gdybym wyjechał. Gdzie mi będzie lepiej niż w Rosji - śmiał się podczas jednego z wywiadów.
Zdenerwowali Putina
Wracając do szampana w Monte Carlo. Nie byłoby sprawy, gdyby nie fakt, że w sieci pojawił się film z tej imprezy. I gdyby nie fakt, że towarzystwo piło alkohol, a w tle płynął z głośników hymn Rosji.
Dobrze poinformowane źródła zbliżone do Kremla przekazały rosyjskim mediom, że piłkarze podpadli głowie Rosji po raz pierwszy. Poza publicznym biczowaniem w najważniejszych mediach w kraju nic innego im się nie stało. Jednak ta sytuacja wróciła jak bumerang, jesienią 2018.
Zwłaszcza że to nie był jedyny wybryk obu piłkarzy. Przyjaźnili się ze sobą od lat, uwielbiali pieniądze, przepych, szybkie samochody. Często lądowali na łamach kolorowej prasy, a kolejni pracodawcy przymykali oczy na ich rozrywkowy tryb życia.
Udział w nielegalnych wyścigach ulicami Moskwy, przekroczenie prędkości ponad dwukrotnie (144 km/h) w terenie zabudowanym, w końcu ciągłe zmiany samochodów: od Bentleya po Ferrari. Piłkarze nie mieli i nie znali umiaru.
Pobicie w rytmie "Gangam Style"
Tylko kwestią czasu było kiedy przekroczą granicę prawa. Zrobili to jesienią 2018. Po wygranym przez Zenit (Kokorin) meczu z Krasnodarem (Mamajew) - 2:1, piłkarze pojechali do Moskwy. Aby uczcić jubileusz 10-lecia znajomości. Już w pociągu zachowywali się skandalicznie, ale w stolicy puściły im wszelkie hamulce.
Najpierw dotkliwie pobili kierowcę dziennikarki Olgi Uszakowej, Witalija Sołowczuka. Jedna z kobiet bawiąca się z Kokorinem i Mamajewem wsiadła do samochodu Sołowczuka, wzięła go za taksówkarza i chciała zamówić kurs. Kiedy Sołowczuk kazał jej wysiąść piłkarze wpadli w szał. - Nie pamiętam nic od chwili gdy padł pierwszy cios - kierowca zeznawał potem przed sądem.
Efekt? Wstrząs mózgu, złamany nos, obrażenia wewnętrzne. To był właściwie dopiero początek kłopotów obu piłkarzy. Po ataku na kierowcę udali się do kawiarni Cofeetime przy Nikitskim Bulwarze. Zamówili piwo i bawili się na tyle głośno, że uwagę zwrócił im Denis Pak. Najpierw go zaczęli obrażać (Pak ma azjatycką urodę, więc śpiewali mu "Gangam Style" i kazali wracać do Chin), a potem dotkliwie pobili.
Ich "pech" polegał na tym, że Pak to szef departamentu przemysłu samochodowego i inżynierii kolejowej w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Ważny, rosyjski polityk.
"Zrozumiał swoje błędy"
Kiedy do Putina dotarła informacja (a dotarła błyskawicznie), że dwóch znanych mu piłkarzy uderzało stołkiem barowym po głowie jego człowieka, miarka się przebrała. Najpierw areszt, potem sprawnie prowadzone dochodzenie, w końcu wyrok. W kwietniu 2019 roku ogłoszono, że obaj piłkarze trafią do kolonii karnej na 1,5 roku.
Mieli wyjść późną wiosną 2020 roku. Pojawiły się wątpliwości, czy jeszcze kiedykolwiek wrócą do futbolu. - Aleksandr zmienił się, jest całkowicie innym człowiekiem, zrozumiał swoje błędy, wie również, że zawiódł swój naród, swój kraj, Władimira Putina oraz inne najważniejsze osoby w Rosji - prawnik Kokorina tak argumentował prośbę o wcześniejsze zwolnienie.
#КокоринМамаев Александр и Кирилл Кокорины и Павел Мамаев вышли на свободу pic.twitter.com/p3YkzcZrQT
— СЭ Футбол (@se_football) September 17, 2019
Udało się. Piłkarze wyszli na wolność 17 września (TUTAJ więcej informacji >>). Okazuje się, że poprzednie kluby nie odwróciły się od nich plecami. Mamajew przez cały czas miał ważny kontrakt z Krasnodarem, a w przypadku Kokorina co prawda Zenit zerwał umowę, ale już wiadomo, że podpisano nową i 48-krotny reprezentant Rosji szybko wróci do zespołu prowadzonego przez Siergieja Semaka.