PKO Ekstraklasa. ŁKS - Arka: żółto-niebieska masakra w Łodzi. Beniaminek okopał się na dnie

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Davit Skhirtladze
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Davit Skhirtladze

Arka Gdynia odniosła przekonujące zwycięstwo na wyjeździe z ŁKS-em Łódź w 9. kolejce PKO Ekstraklasy. Zespół trenera Jacka Zielińskiego rozbił beniaminka aż 4:1. Dwa gole i asystę zaliczył Gruzin Dawit Schirtladze.

Można było temu spotkaniu nadać mało prestiżowy tytuł "spotkania na dnie" tabeli PKO Ekstraklasy, ale jednym i drugim nie było do śmiechu, bo sobotni mecz był doskonałą okazją do tego, by odbić się od dna. Ełkaesiakom nie udało się wygrać od sześciu spotkań. Arkowcy dotąd zgromadzili pięć punktów, a pierwsze zwycięstwo odnieśli dopiero dwie kolejki temu u siebie z Górnikiem Zabrze, choć tydzień temu w słabym stylu ulegli Rakowowi Częstochowa 0:2.

O łódzkim klubie głośno było ostatnio też nie tylko ze względów sportowych. Michał Kołba cały czas czeka na wynik próbki B testu dopingowego, a od pierwszej minuty w biało-czerwono-białych barwach zagrał nowopozyskany Arkadiusz Malarz.

- Nie po to ściągamy Arka do klubu, by siedział na ławce. Zdajemy sobie sprawę, że był bez klubu i nie bronił, ale po to był ten tydzień, zęby zobaczyć. Jeśli nic się nie wydarzy, Arek będzie w bramce - mówił trener Kazimierz Moskal na przedmeczowej konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Druga młodość Peszki i Brożka. Weterani podbijają PKO Ekstraklasę

Tak też się stało, choć już w trzeciej minucie Malarz mógł wyciągać piłkę z bramki po tym, jak Artur Bogusz stracił piłkę na rzecz Dawita Schirtladze, a sprzed pola karnego uderzył bardzo aktywny od początku Michał Nalepa. Był to jednak strzał niecelny. Później przeważać zaczął ŁKS, który zagrożenie stwarzał nie tyle bezpośrednio ze stałych fragmentów gry, co chwilę po nich. Jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa Jan Sobociński, a także Kamil Juraszek mieli swoje szanse. W obu przypadkach jednak piłka nie poleciała w światło bramki.

Gospodarze grali jednak dość niepewnie w obronie, co zemściło się już w 21. minucie. Nalepa na prawej stronie ograł Wolskiego, po czym uderzył z ostrego kąta. Piłkę odbił Malarz, ale w stronę Schirtladze, który nie miał problemów z trafieniem do niemal pustej bramki.

Odpowiedzieć usiłował Dani Ramirez, który wypuścił się w kilkudziesięciometrowy rajd lewym skrzydłem, a następnie wywalczył rzut wolny kilka metrów przed polem karnym, a następnie groźnym strzałem zmusił do efektownej interwencji Pavelsa Steinborsa. Piętnaście minut później w poprzeczkę z dystansu trafił Pirulo. Nadal jednak w rubryce "gole" po łódzkiej stronie widniało zero.

ŁKS schodził jednak na przerwę z bagażem dwóch bramek, bo w 43. minucie Marko Vejinović ruszył z głębi pola i mijał po kolei rywali. A gdy znalazł się już na 11. metrze Bogusz usiłował mu zabrać piłkę wślizgiem, lecz ta trafiła pod noki Schirtladze, który nie miał żadnych problemów ze skierowaniem jej do siatki.

Małe światełko zaświeciło dla ekipy trenera Moskala kilka minut po zmianie stron. Wydawało się, że Jan Grzesik był faulowany w polu karnym przez Adama Marciniaka, ale sędzia Tomasz Kwiatkowski nie przerwał gdy, a do piłki dopadł Rafał Kujawa, który pewnym uderzeniem obok zdezorientowanych obrońców pokonał Steinborsa.

Płomyczek nadziei zaczął jednak stopniowo gasnąć. W 58. minucie szybkością na lewej flance wykazał się debiutujący w żółto-niebieskich barwach na lewej obronie Jakub Wawszczyk. Gdy już wyprzedził przeciwników, wyłożył piłkę wbiegającemu Michałowi Nalepie, który dopisał się chwilę później na listę strzelców.

Goście nie musieli dominować, a cierpliwie czekali, aż nadarzy się kolejna okazja do kontry. I taka właśnie nadarzyła się w 72. minucie, gdy Dawit Schirtladze jednym prostopadłym podaniem oszukał czterech obrońców i uruchomił Macieja Jankowskiego. Arkadiusz Malarz wyciągał piłkę z bramki po raz czwarty.

Cóż z tego, że ełkaesiacy mieli ponad 60 procent posiadania piłki, skoro nie przekładało się to na realne zagrożenie pod bramką drużyny z Gdyni? Po tej porażce łodzianie okopali się na dnie tabeli, z którego odbiła się właśnie Arka. Teraz obie ekipy czeka walka w 1/32 finału Pucharu Polski. W czwartek ekipa trenera Jacka Zielińskiego zmierzy się w Opolu z Odrą, zaś ŁKS w Sosnowcu z Zagłębiem.

ŁKS Łódź - Arka Gdynia 1:4 (0:2)
0:1 - Dawit Schirtladze 21'
0:2 - Dawit Schirtladze 43'
1:2 - Rafał Kujawa 52'
1:3 - Michał Nalepa 58'
1:4 - Maciej Jankowski 72'

Składy:

ŁKS: Arkadiusz Malarz - Jan Grzesik, Kamil Juraszek, Jan Sobociński, Artur Bogusz - Pirulo, Łukasz Piątek - Ricardo Guima (80' Dragoljub Srnić), Maciej Wolski (46' Michał Trąbka), Dani Ramirez (80' Piotr Pyrdoł) - Rafał Kujawa.

Arka: Pavlels Steinbors - Damian Zbozień, Christian Maghoma, Adam Marciniak, Jakub Wawszczyk - Marcin Budziński, Marko Vejinović, Azer Busuladzić, Michał Nalepa (78' Adam Deja) - Dawit Schirtladze (87' Jakub Wilczyński), Maciej Jankowski (90+3' Fernando Garcia Puchades)

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

Żółte kartki: Grzesik, Juraszek (ŁKS) - Schirtladze, Wawszczyk, Marciniak (Arka)

Widzów: 5160

Komentarze (1)
avatar
Cheers
21.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Prezesa ŁKS-u trzymamy za słowo. Trener Moskal może spać spokojnie.