PKO Ekstraklasa. Spokój prezesa ŁKS-u Łódź. "Jeśli spadniemy, to wejdziemy z trenerem Moskalem"

WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: trener Kazimierz Moskal
WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: trener Kazimierz Moskal

- Nie ma tematu zmiany szkoleniowca w ŁKS-ie. Zgadzamy się z filozofią i będziemy ją wspierać - zapowiada prezes łódzkiego klubu Tomasz Salski. Sternik beniaminka odniósł się również do sprawy dopingowej wpadki kapitana Michała Kołby.

[b]

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Ostatnio o ŁKS-ie mówi się dużo, a nawet bardzo dużo, ale niekoniecznie w kontekście, w jakim byście chcieli. Najgłośniej zrobiło się po pozytywnym wyniku próbki A testu dopingowego Michała Kołby...[/b]

Tomasz Salski, prezes ŁKS Łódź: Na ile mam wiedzę, również próbka B może nie wszystko rozstrzygnąć. Nawet przy pozytywnym wyniku, powoływana jest specjalna komisja. Jest też kwestia dolegliwości, które miał. Chcę wierzyć w to, że cała sytuacja wyszła z niewiedzy, bo Michał jest w tej grupie zawodników, za których ręczyłem, na którego liczyłem i nie tylko jako zawodnik, ale też jako człowiek to bardzo pozytywna jednostka.

W komunikacie wydanym przez klub było napisane, że razie wstrzymujecie się z decyzjami co do Michała i jego przyszłości w klubie.

Trzeba spokojnie poczekać na wyniki próbki B, później ewentualnie komisja, gdzie ewentualnie przedstawia się swoje argumenty. Na pewno nie będziemy do niczego Michała zmuszać, to musi być jego spokojna decyzja. Na razie został zawieszony przez Komisję Ligi. W tym przypadku jest z jednej strony domniemanie niewinności, ale zawodnik nie może czynnie uczestniczyć w treningach i meczach, dlatego porozumieliśmy się dość szybko z Arkiem Malarzem. Łatwiejsze było to, że zastanawialiśmy się latem, czy nie uzupełnić składu bramkarskiego o zawodnika doświadczonego z wieloma spotkaniami ligowymi na koncie i - co widzimy - człowieka pozytywnie wpływającego na szatnię, prawdziwego lidera.

A jeśli okaże się, że jednak Michał Kołba stosował doping?

Michał otrzymał deklarację, że będziemy go wspierać, ale powiedziałem też, że jeśli wyczerpiemy cały proces odwoławczy, to będziemy jako klub zmuszony, by rozwiązać kontrakt piłkarski. Do tego będziemy zobligowani.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Druga młodość Peszki i Brożka. Weterani podbijają PKO Ekstraklasę

To też sprawa, która wyszła na jaw w kiepskim dla was momencie, bo macie sześć porażek z rzędu na koncie. Czy najbliższy mecz z Arką Gdynia będzie więc meczem o posadę dla trenera Kazimierza Moskala?

Podkreślam to w każdym wywiadzie, że trener Moskal nie jest zagrożony w ŁKS-ie. Nie ma mowy o tym, by szukać dla niego zastępców, nie ma takiego tematu. Uciąłem sobie krótką rozmowę z zawodnikami - co robię rzadko, bo w II i I lidze doszło do tego raz - i przedstawiłem im, że trener ma duży kredyt zaufania oraz moje duże poparcie, jak również innych akcjonariuszy spółki. Nie ma tematu zmiany trenera. Zgadzamy się z jego filozofią i będziemy ją wspierać.

Czytaj także: Dziura w murze zdecydowała o wyniku. Kazimierz Moskal: To absolutnie niedopuszczalne

Czyli podchodzicie "niestandardowo" do sprawy, bo w Polsce najłatwiej jest właśnie zmienić sztab szkoleniowy w takiej sytuacji.

W Polsce te zmiany na ławkach trenerskich, od jakiegoś czasu mówi się, że są zbyt często. Właściciele czy prezesi mają za mało cierpliwości. Ostatnio zastanawiałem się, czy w PKO Ekstraklasie częściej zmienia się prezesów czy trenerów, bo tu też były duże zawirowania. Dziś zmiana trenera mogłaby być jedynie zmianą populistyczną, bo tak się robi w większości klubów, gdy jest dużo porażek. W każdym normalnie funkcjonującym klubie powinna być pewna wizja. Mogę powiedzieć, że jeśli spadniemy, to wejdziemy z trenerem Moskalem.

Czyli nadal zachowujecie spokój, jak od początku od budowy klubu.

Liczę na to, że nie idzie nam tylko przez tę krótką chwilę. Nie można wszystkiego burzyć i zmieniać, jeśli przez tyle lat wykazywało się cierpliwością. To plan, który sobie wspólnie założyliśmy. To nie tylko mój pomysł na to wszystko. Oczywiście nikt nie jest w dobrym humorze, z punktu widzenia wyników, ale w klubie dzieje się wiele pozytywnych rzeczy. Lecz obojętnie co byśmy nie pokazywali, wszystko będzie postrzegane przez pryzmat wyników pierwszej drużyny i tak zawsze będzie.

A zatem rewolucji nie będzie.

Podchodzimy racjonalnie. Ciągle są jakieś zmiany i modyfikacje. Na pewno dziś nie wywrócimy wszystkiego do góry nogami. Nie będziemy zmieniać sztabu, robić nerwowych ruchów zimą. Widzimy, gdzie są braki, ale - wbrew pozorom - trudno jest dobrać ludzi do naszej filozofii.

Na następnej stronie przeczytasz m.in. komentarz prezesa Salskiego do nowych piłkarzy w klubie oraz o planach klubu powiązanych z rozbudową stadionu

Wydawało się po pierwszych kolejkach, że możecie być objawieniem sezonu. Z drugiej strony sprowadzanie wszystkiego do "braku szczęścia" przy sześciu porażkach z rzędu nie ma chyba sensu.

Cały czas brakuje wszystkiego po troch - również tego szczęścia, co było widać na meczu z Piastem. Tam detale decydowały. Teraz pytanie, czy te detale to mental, umiejętności, brak doświadczenia w drużynie czy coś innego. Nie ma co ukrywać, że jak drużyna przegrywa sześć razy z rzędu i traci bramki jako pierwsza, to ten stres powoduje, że te możliwości są mniejsze. Tak to definiuję, bo analizuję każdy mecz na spokojnie w domu bez emocji. W wielu meczach, nawet w wysoko przegranym meczu z Wisłą przez pierwsze 25 minut panowaliśmy na boisku. I ja to zauważyłem dopiero po tygodniu. Potem dostaliśmy dwa strzały i rozleciało się wszystko. Sądzę, że parę rzeczy się składa na naszą sytuację.

To oznacza, że jest przeskok między I ligą a PKO Ekstraklasą?

Nie ulega dyskusji. Tak samo jest przeskok miedzy drugą a pierwszą ligą, tak samo między I ligą a Ekstraklasą. I to pod wieloma względami, także pod kątem medialnym. Cała otoczka wokół Ekstraklasy szczególnie młodym zawodnikom często przeszkadza, bo od razu wchodzą w wir wywiadów, a nie każdy jest w stanie się do tego przyzwyczaić. To, wbrew pozorom, dla nich jest bardzo ważne.

Do tego pojawiają się zarzuty, że nie trafiliście z transferami.

Wydaje mi się, że za wcześnie jest ferować wyroki, bo oczywiście Ronaldo przechodzi z klubu do klubu i wszędzie jest gwiazdą, ale niewielu jest graczy, którzy przychodzą i od razu liderują. Pirulo był w jedenastce kolejki w Lidze+ Extra i wydaje się, że to jeden z pierswzych wyborów trenera Moskala.

Są jeszcze Ricardo Guima i Dragoljub Srnić.

Oni mieli swoje problemy zdrowotne. Dodatkowo pierwszemu z nich urodziło się dziecko i trudno, żebym ja mu nie pozwolił lecieć do Portugalii, by je zobaczyć. Ba, sam mu rezerwowałem bilet, by jak najszybciej mógł być z dziewczyną i dzieckiem. Sam jestem ojcem i to rozumiem. Czekam, aż dziewczyna razem z dzieckiem przyjedzie do Polski. Mam nadzieję, że Guima wtedy złapie komfort psychiczny i pokaże na co go stać. To piłkarz, który może robić różnicę.

Pojawiło się też paru młodych graczy, jak Maciej Dampc i Michał Trąbka.

Tu z pełną premedytacją robiliśmy transfery przyszłościowe. Michał puka do pierwszego składu, bo łatwiej się robi roszady w formacjach ofensywnych niż defensywnych, ale to od samego początku było nasze wyobrażenie kilkuletnie. Patrzymy na to, co będzie za rok czy za dwa. Dlatego ci zawodnicy mają dłuższe kontrakty. Mam nadzieję, że przyjdzie ich czas i wkomponują się w zespół.

A to nie tak, że drużyna uprzedziła trochę wasz plan, który zakładał atak na Ekstraklasę dopiero za rok lub dwa lata?

Nasz plan odbudowy klubu podyktowany jest tym, na jakim stadionie gramy. Naprawdę kosztuje nas bardzo dużo wysiłku, by dostosować ten obiekt do wymogów. Tu chodzi również o możliwości tego stadionu i pokazywania meczu jako spektaklu i ograniczają możliwości marketingu dnia meczowego. A to jest bardzo ograniczone. Nawet te stadiony, które świecą pustkami, ale są w całości wyglądają lepiej. Cały czas tracimy w porównaniu do innych klubów. Ten plan o którym mówiłem, był podyktowany tym, co dzieło się ze stadionem. Jest duża szansa, by obiekt powstał szybkiej niż zakładano, bo firma wyprzedza harmonogram, więc liczę, że cały ten proces zajmie nie trzy lata, a trochę więcej niż dwa.

Źródło artykułu: