Wojciech Stawowy: Nie będę składał deklaracji i obiecywał sukcesu

W Górniku Łęczna trwa gorący okres. Trener Wojciech Stawowy nie jest zadowolony z sytuacji kadrowej i poddaje w wątpliwość swoją dalszą pracę w zespole z Lubelszczyzny - donosi Dziennik Wschodni.

- Jeśli ktoś chce zbudować dom, to musi mieć do tego materiały - pustaki, cegły, cement. Sam styropian nie wystarczy. No chyba, że ktoś jest innego zdania. To wtedy chętnie zobaczyłbym co z tego wyjdzie. Bo ja na pewno w takiej sytuacji miałbym ból głowy - powiedział Wojciech Stawowy w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim.

Szkoleniowiec Górnika nawiązał w ten sposób do sytuacji kadrowej. Nie jest tajemnicą, że klub z Łęcznej chce awansować do ekstraklasy, tymczasem przyszłość wielu piłkarzy stoi pod znakiem zapytania. Kilku z nich nie przedłużyło wygasających w czerwcu kontraktów, ponadto z drużyny może odejść Prejuce Nakoulma, którym interesuje się podobno Lech Poznań.

- Jeśli chce się o coś walczyć, to trzeba coś zrobić. Nie będę składał deklaracji i obiecywał sukcesu. Nie jestem ani szamanem, ani oszołomem. I liga w tym sezonie będzie bardzo ciężka i wymagająca. Nie chcę potem nieprzyjemnych sytuacji na stadionie, czy na ulicy, że ktoś będzie mi coś zarzucał. Wolę mówić prawdę - dodał Stawowy.

Jak trener Górnika komentuje spekulacje o jego rzekomym odejściu? - Nie waham się, ale też myślę nad swoją przyszłością i przyszłością klubu. Nie mogę sobie pozwolić na minimalizm i martwię się, jak mam zrealizować stawiany mi cel. Walka o awans oznacza dużą presję, a do tego potrzeba odpowiednich piłkarzy. Mam nawet takich trzech. Jestem cierpliwy i nadal czekam na wzmocnienia. Bo jeśli mamy polecieć w kosmos, do tego potrzebna jest nam rakieta, a nie... ponton.

Prezes klubu, Grażyna Łojko nie dopuszcza odejścia szkoleniowca. - Fakty są takie, że Wojciech Stawowy ma ważny kontrakt z Górnikiem i jest naszym trenerem - zaznaczyła na łamach Dziennika Wschodniego.

Czy I-ligowiec z Lubelszczyzny zostanie wzmocniony? - Mamy już pewną kadrę piłkarzy. Poza tym zarząd powinien otrzymać od trenera na piśmie listę zawodników, którzy są potrzebni do zespołu. Jednak myślę, że jeszcze mamy na to czas, bo okno transferowe otwarte jest przecież długo - stwierdziła Łojko.

Źródło artykułu: