Eliminacje Euro 2020. Łotwa - Polska. Najlepszy atak świata w kryzysie. Lewandowski znów sam

Getty Images / Richard Heathcote / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Richard Heathcote / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Czy tego oczekiwał Robert Lewandowski, wołając o pomoc po meczu z Austrią? Według ostatnich doniesień z Rygi, reprezentacja Polski zagra z najsłabszą drużyną w grupie jednym wysuniętym napastnikiem.

"To reprezentacja mająca najlepszy atak na świecie" - jeszcze pół roku temu tak o sile ofensywnej Biało-Czerwonych pisał brazylijski dziennikarz stacji ESPN, Leonardo Bertozzi. W Bundeslidze szalał Robert Lewandowski, objawieniem Serie A był Krzysztof Piątek (30 goli), a swoje gole dla SSC Napoli strzelał Arkadiusz Milik (20 bramek).

Minęło sześć miesięcy. W fantastycznej dyspozycji pozostał tylko nasz kapitan - piłkarz Bayernu Monachium strzelił we wszystkich rozgrywkach aż 15 goli. Z drugiej strony, w trwających eliminacjach trafił do siatki w meczach reprezentacji Polski tylko dwa razy.

Z kolei ani jednego gola nie ma na koncie Milik, który w ogóle stracił miejsce w składzie Napoli. Najtrudniejszy moment w swojej przygodzie z Serie A ma też Piątek. "Il Pistolero" strzelił w tym sezonie dwa gole, oba z rzutów karnych, a według włoskich dziennikarzy, nie zasługuje na podstawowy skład AC Milan.

ZOBACZ WIDEO: El. Euro 2020: Łotwa - Polska. Smutny obraz polskiej kadry. "Konferencja pokazała, że nie ma żadnej chemii"

Tak przedstawia się atak kadry przed dwoma październikowymi meczami z Łotwą (10 października) i Macedonią Północną (13 października) w eliminacjach EURO 2020. Jest bardzo prawdopodobne, że w obu spotkaniach znowu zagramy taktyką z jednym napastnikiem.

- Chciałbym, żeby to łatwiej i płynniej wyglądało. Walka zawsze musi być, bo to są spotkania eliminacji, ale wolałbym, żeby lekkość, nawet przy wychodzeniu z kontry, przy rozgrywaniu, wyglądała zupełnie inaczej. Tu coś szwankuje i chyba przez to czasami się męczymy sami ze sobą - mówił po wrześniowym spotkaniu z Austrią (0:0) Lewandowski, co wielu odczytało jako wołanie o pomoc.

W meczu z Austrią Polacy byli po prostu bezradni w grze ofensywnej i nie był to odosobniony przypadek. Niemożność w stwarzaniu sytuacji podbramkowych to największy problem drużyny Jerzego Brzęczka, a mecz z Izraelem (4:0) wydaje się być wyjątkiem potwierdzającym smutną regułę.

W całych dotychczasowych eliminacjach, w sześciu kolejkach, Lewandowski miał tylko dwie stuprocentowe okazje do strzelenia gola (więcej TUTAJ). To najlepiej obrazuje, że zmiany są konieczne. Mając w składzie jednego z najlepszych napastników świata, reprezentacja nie może sobie pozwolić na niewykorzystywanie jego potencjału.

Wydaje się jednak, że apelując o zmiany po meczu z Austrią, Lewandowski nie miał na myśli odebrania mu partnera w ataku. W eliminacjach do EURO 2016 i MŚ 2018 reprezentacja strzeliła aż 61 bramek. Aż 29 z nich zdobył napastnik Bayernu Monachium, który w większości meczów tworzył świetnie rozumiejący się duet z Milikiem.

W obecnych eliminacjach jego partnerem częściej był Piątek. Ich współpraca wyglądała poprawnie (trzy gole napastnika Milanu, dwa Lewandowskiego), choć wyłączając spotkanie z Izraelem, nie przynosiła nam wybitnie dużo okazji strzeleckich.

Jeśli więc dotychczasowy obraz ofensywy Biało-Czerwonych jest mizerny, to co będzie gdy Lewandowski zostanie osamotniony w ataku? Nawet mimo słabej formy Milika i Piątka wydawałoby się nierozsądne postawić na jednego napastnika, zwłaszcza, jeśli naszymi rywalami będą gracze pokroju Łotwy i Macedonii Północnej.

Pojawiają się jednak coraz bardziej wiarygodne informacje, że w Rydze i w Warszawie najlepszy polski piłkarz będzie jedynym wysuniętym zawodnikiem. Według ostatnich doniesień zagramy ustawieniem 1-4-5-1, a rolę skrzydłowych będą pełnić Kamil Grosicki i Sebastian Szymański (więcej TUTAJ).

Część powie, że to odpowiednia reakcja selekcjonera na gorszą dyspozycję dwóch pozostałych napastników. Inni, że obaj i tak byliby bardzo przydatni, zwłaszcza w meczu z Łotwą, która w eliminacjach straciła aż 21 bramek.

Zostawiając Lewandowskiego samego w ataku, Brzęczek bardzo ryzykuje. Strata punktów będzie katastrofą, podobnie jak utrata zaufania kapitana reprezentacji Polski, który w meczach kadry cierpi coraz mocniej.

Źródło artykułu: