Biało-Czerwoni wygrali w Rydze (3:0) po hat-tricku Roberta Lewandowskiego, ale Piotr Zieliński też odegrał w meczu z Łotwą ważną rolę. Przybił pieczęć na każdej z bramkowych akcji i nie będzie przesadą stwierdzenie, że bez jego zagrań nie byłoby tych goli.
Przy pierwszym efektowną, ale i niezbędną w tej sytuacji "piętką" uwolnił Kamila Grosickiego w środku pola, a przy drugim uruchomił "Grosika" na skrzydle prostopadłym passem. Grosicki oczywiście zrobił swoje, ale potrzebował odpowiednich podań, by nabrać rozpędu. Pomocnik Napoli napędził też akcję, po której Lewandowski skompletował hat-trick. Ruszył środkiem pola i prostopadłym podaniem do Krzysztofa Piątka znalazł lukę w obronie rywali.
Co dostał w zamian? Wymiot hejtu na Twitterze i niskie, jedne z najniższych oceny od komentatorów. Akurat po meczu, który mógł okazać się przełomowym dla jego funkcjonowania w kadrze Jerzego Brzęczka, bo dotąd - poza wspaniałą asystą do Grosickiego w meczu z Izraelem (4:0) - nie miał tak bezpośredniego wpływu na zdobycz bramkową zespołu w tych eliminacjach.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020. Ogromny potencjał, którego nie potrafimy pokazać? "Boję się spotkania z Macedonią Północną"
Czytaj również -> Polska - Macedonia Północna: krok od awansu
Na drugim biegunie znalazł się chwalony z każdej strony Sebastian Szymański. Owszem, 20-latek wypadł przeciwko Łotyszom obiecująco, ale gdyby Zieliński zaprezentował się w Rydze tak jak Szymański, zostałby zmiażdżony przez krytykę. To pokazuje, że pomocnik Napoli stał się ofiarą własnego talentu i rozbudzonych oczekiwań.
Zieliński ma niespotykane u polskiego piłkarza umiejętności techniczne i zdolność rozumienia przestrzeni na boisku. Z piłką przy nodze wygląda, jakby od dziecka kształcił się w La Masii, a nie na podwórku w Ząbkowicach Śląskich i raczkującej wtedy akademii Zagłębia Lubin. Niestety, sposób, w jaki pieści piłkę, spowszedniał już kibicom i ekspertom, a nie powinien nigdy. Nie jest typem gwiazdy i lidera, który będzie niósł drużynę na plecach, ale dzięki niemu błyszczeć mogą inni. W odpowiedniej konfiguracji może dać zespołowi bardzo dużo, co było widać już w Rydze.
Pomocnik Napoli jest łatwym celem ataków, bo nie jest typem awanturnika, który rozpęta burzę w mix zone, rzuci ciętą ripostę na Twitterze (w ogóle go nie używa) czy najzwyczajniej w świecie się obrazi. Ludzie walą w niego jak w bęben, bo wiedzą, że nie muszą obawiać się odpowiedzi. Grzeczny Piotr i tak stanie pod ścianką i odpowie na każde pytanie.
Jeśli kochasz futbol, musisz kochać Zielińskiego. A jeśli nie przemawia do ciebie parafraza Arsene'a Wengera, to może przekona cię to, że po trenersku w Polaku zakochani są tacy szkoleniowcy jak Maurizio Sarri, Carlo Ancelotti czy Juergen Klopp. Ten ostatni w 2016 roku za wszelką cenę chciał ściągnąć go do Liverpoolu, ale Zieliński wolał iść do Napoli Sarriego. Ilu polskich piłkarzy staje przed dylematem: wybrać pracę z Sarrim czy z Kloppem? No właśnie.
W tym roku Zieliński skończył 25 lat i ma jeszcze czas na to, by napisać piękną reprezentacyjną kartę, co pokazuje przykład Lewandowskiego. Kiedy "Lewy" był w jego wieku, też był ofiarą rozbudzonych ambicji. Obwiniano go za niepowodzenie drużyny narodowej w el. MŚ 2014. Był szczuty i - co dziś trudno sobie wyobrazić - został nawet wygwizdany na Stadionie Narodowym. Doszło do tego, że na poważnie rozważał rezygnację z gry w kadrze.
Reprezentacyjne występy Lewandowskiego frustrowały nie tylko kibiców, ale też jego samego. Przecież do ery Adama Nawałki w meczach kadry o punkty "Lewy" zdobył tylko sześć bramek: cztery z San Marino i po jednej z Grecją i Czarnogórą. Nie była to lista ofiar na miarę kogoś, kto wbił Realowi Madryt cztery gole w półfinale Ligi Mistrzów.
Wykorzystanie potencjału "Lewego" to największy szkoleniowy sukces poprzedniego selekcjonera, ale nim Nawałka zdążył podporządkować grę drużyny narodowej pod Lewandowskiego, musiał odpowiadać na absurdalne pytania o jego przydatność dla kadry. Byli przecież tacy, którzy widzieli drużynę narodową bez "Lewego", który potem w 20 meczach el. Euro 2016 i el. MŚ 2018 zdobył 29 bramek.
Czytaj również -> Jerzy Brzęczek, czyli szklanka jest w połowie pełna
Dlatego powracająca co zgrupowanie dyskusja o znalezieniu Zielińskiemu odpowiedniej pozycji na boisku nie jest próbą usprawiedliwienia tego, że 25-latek gra w kadrze poniżej oczekiwań. To realny problem. Jeśli Jerzy Brzęczek metodą prób i błędów w końcu właściwie ułoży puzzle w drugiej linii i odpowiednio wkomponuje do tej układanki Zielińskiego, gra drużyny narodowej automatycznie wskoczy na zupełnie wyższy poziom.
Miejmy cierpliwość. Polskiego futbolu nie stać na oddanie walkowerem walki o zawodnika z takim potencjałem jak Zieliński.