Nie było to udane zgrupowanie reprezentacji Francji dla N'Golo Kante. Już na rozgrzewce przed pierwszym meczem z Islandią pomocnik Chelsea FC nabawił się urazu ścięgna podkolanowego i ostatecznie w podstawowej jedenastce pojawił się Moussa Sissoko. Było jasne, że 28-latek nie będzie mógł zagrać też z Turkami, a mimo to, pozostał na zgrupowaniu.
- Wrócił do nas dopiero po drugim meczu, a teraz nie jest gotowy na sobotnie spotkanie - podkreślił na konferencji prasowej przed meczem z Newcastle Frank Lampard. - To nie jest śmieszne. Rozmawialiśmy przed poprzednim zgrupowaniem, ponieważ był wtedy kontuzjowany. Pomyśleliśmy o zawodniku. Nie pojechał, doszliśmy z tym do porozumienia. I właśnie tak powinny być załatwiane sprawy - podkreślił menadżer Chelsea.
- Po pierwszym meczu miał testy i było jasne, że nie będzie mógł zagrać. Ale później usiadł na ławce (w spotkaniu z Turcją - przyp. red.) - podkreślił Anglik.
ZOBACZ WIDEO: Premier League. Manchester United - Liverpool FC. "O.S.T.R." zadebiutuje jako ekspert
Przypominamy, że zgodnie z regulacjami FIFA klub musi puścić piłkarza na zgrupowanie. - Rozumiem, że piłkarze mają reprezentacyjne obowiązki. Ale tu było jasne, że nie jest gotowy do gry. Mogliśmy go mieć wcześniej, by popracować nad nim (...) W tym przypadku nikt nie skorzystał na jego pozostaniu, ja, on ani Francja. Teraz musimy myśleć o długoterminowej perspektywie i trosce o gracza - podkreślił Lampard.
Przypomnijmy, że mały spór z reprezentacją Francji, jeszcze przed rozpoczęciem zgrupowania, miał Bayern Monachium. Bawarczycy nie chcieli puścić rzekomo kontuzjowanego Lucasa Hernandeza (więcej TUTAJ).
Czytaj też: Premier League. Niepewny występ Mohameda Salaha w meczu Manchester United - Liverpool