9-krotny reprezentant Polski (w latach 2007-13), Radosław Majewski, od lata 2019 reprezentuje barwy klubu Western Sydney Wanderers FC z Australii. Wychowanek Znicza Pruszków w programie "Cafe Futbol" na antenie Polsatu Sport opowiedział o finansach w ekstraklasie na Antypodach.
Okazuje się, że młodzi piłkarze nie mogą liczyć na duże pieniądze w australijskich klubach.
- Graliśmy ćwierćfinał Pucharu Australii z Melbourne City i byłem w pokoju z młodym zawodnikiem, miał z 18 lat. I on mi powiedział, że zarabia 50 dolarów australijskich (ok. 130 zł) tygodniowo. To co można za to kupić, jak hamburger kosztuje tu... 40 dolarów? On jako jedyny w klubie miał dodatkową pracę. Był trenerem na siłowni. Teraz mają zdecydować czy dadzą mu kontrakt czy nie - zdradził 32-letni Majewski.
ZOBACZ WIDEO: 2. Bundesliga. St. Pauli straciło szansę doskoczyć do czołówki. Nieuznany gol Soboty [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Poza piłkarzami, którzy mają podpisane gwiazdorskie kontrakty, pozostali zawodnicy australijskiej A-League zarabiają od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy dolarów australijskich.
ZOBACZ: Australia. Premierowy gol Radosława Majewskiego >>
ZOBACZ: Przygoda Radosława Majewskiego. Polak zagra w Australii >>
Prowadzący "Cafe Futbol" Mateusz Borek "wyciągnął" od Majewskiego, ile on zarabia w Western Sydney Wanderers FC. - W Australii mam podobny kontrakt, jak miałem w Anglii - 10-12 tysięcy funtów tygodniowo. Oczywiście nie wszystko wpadało do kieszeni, bo 50 procent pochłaniały podatki. W Australii są niższe - od 35 do 45 procent - przyznał gość Polsatu Sport.
- Wychodzi mi, że zarabiasz około 200 tys. zł miesięcznie - obliczył Borek. - Może i tak, ale nie ma premii, bo jest salary cap (limit zarobków na cały zespół - przyp. red.) - zgodził się Majewski.