Mecz sparingowy Pogoni z GKP miał się rozpocząć w samo południe. Niestety nad Szczecinem i w jego okolicach rozpętała się potężna ulewa. Spowodowała ona, że spotkanie rozpoczęło się prawie godzinę później. Gorzowianie utknęli w korku i na stadion wjechali autokarem kilka minut przed 12. Gdy zawodnicy wyszli w końcu na rozgrzewkę murawa okazała się bardzo namoknięta wodą, co z pewnością groziło kontuzjami. Mimo wszystko pojedynek doszedł do skutku i kilka minut przed 13 sędzia rozpoczął zawody.
Już na samym początku tego meczu Pogoń przeprowadziła pierwszą skuteczną akcję. Piotr Prędota wyłuskał piłkę na 30 metrze od obrońców i zostawiając ich w tyle wyszedł sam na sam z Dawidem Dłoniakiem. Strzelił technicznie i choć bramkarz GKP próbował interweniować, to piłka mimo wszystko wylądowała w siatce. Przyjezdni próbowali bardzo szybko odrobić straty. Najpierw po dośrodkowaniu, z rzutu rożnego, Adriana Łuszkiewicz doszło do dużego zamieszania pod bramką Pogoni. Wydawało się, że do futbolówki dojdzie Traore, ale w ostatniej chwili szybszy okazał się Radosław Janukiewicz, który przyjechał na testy właśnie z Gorzowa. Niespełna dwie minuty później Molongo został sfaulowany w polu karnym przez Marcina Nowaka i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Rzut karny bardzo pewnie wykorzystał Łukasz Maliszewski i doprowadził do remisu 1:1. Później oba zespoły najwyraźniej uporządkowały swoje szeregi, zwłaszcza defensywne, bo coraz trudniej było o dogodną sytuację. Jak już jedna drużyn zbudowała dobrą akcję, to w najgorszym przypadku kończyła się ona na bramkarzu przeciwników. Zawodnicy widząc to, że nie mogą swobodnie wejść w pole karne, często decydowali się na strzały z dystansu. Swojego szczęścia próbowali między innymi Traore i Maliszewski, ale uderzenie tego pierwszego wyłapał Janukiewicz, a drugiego był niecelny. Po drugiej stronie barykady ładnym strzałem popisał się Marcin Folc, lecz futbolówka przeleciała minimalnie obok spojenia słupka z poprzeczką. Do końca pierwszej części gry wynik nie uległ już zmianie, ale chwilę przed przerwą zmianie uległa pogoda. Po raz drugi czarne chmury zawisły nad stadionem, a z nich zaczął padać rzęsisty deszcz. Zawodnicy po ostatnim gwizdku w tej części spotkania szybko schowali się w swoich boksach, by wysłuchać uwag swojego trenera.
Na drugą połowę trener Adam Topolski wymienił całą jedenastkę. Wpuścił zawodników, którzy przyjechali do GKP na testy. Natomiast Piotr Mandrysz zdecydował się zmienić sześciu piłkarzy. To spowodowało, że jakość widowiska trochę spadła. Dużo było niedokładności, dużo walki w środku pola i nic z tego nie wynikało. Żaden zespół nie potrafił stworzyć sobie dogodnej sytuacji strzeleckiej, a jak już udało się przedrzeć pod bramkę przeciwników, to było w tym więcej przypadku niż zamierzeń. Jedyne zagrożenie powodowały stałe fragmenty gry. I tak w 46. minucie, po dośrodkowaniu Przemysława Pietruszki doszło do ogromnego zamieszania w polu karnym gości, ale ostatecznie piłka wyszła poza boisko. Trochę więcej szczęścia miał Prędota, który w 66. minucie najwyżej wyskoczył do futbolówki i z pięciu metrów trącił ją do siatki. Pogoń objęła prowadzenie 2:1 i nie oddała go do samego końca. Tym samym Portowcy zrewanżowali się za zimowy sparing, w którym przegrali w takim stosunkiem goli.
Pogoń Szczecin - GKP Gorzów Wlkp. 2:1 (1:1)
1:0 - Prędota 7'
1:1 - Maliszewski (k.) 12'
2:1 - Prędota 66'
Składy:
Pogoń Szczecin: Janukiewicz (46' Pyskaty) - Nowak (46' Dymek), Wróbel (46' Zawadzki), Hrymowicz, Kazadi-Leonowicz (46' Woźniak), Rogalski (46' Petasz), Mysiak (46' Koman), Parzy (67' Rydzak), Pietruszka, Prędota (72' Wólkiewicz), Folc (65' Lebedyński).
GKP Gorzów: Dłoniak (46' Janicki) - Andruszczak (46' Terlecki, 70' Kurdykowski), Obem (46' Szałek), Wojciechowski (87' Antczak), Topolski (46' Stojanowski, 71' Raćko), Kaczmarczyk (46' Szczurek), Łuszkiewicz (46' Sing), Szałas (46' Wan), Maliszewski (46' Moojen), Molongo (46' Janusiński, 87' Skórecki), Traore (46' Ilków-Gołąb).
Żółte kartki: Woźniak (Pogoń) oraz Łuszkiewicz (GKP).
Sędzia: Piotr Gałązka.
Widzów: 600.