Zaledwie dwa dni miał nowy trener Bayernu Monachium Hansi Flick na odbudowę drużyny po katastrofie we Frankfurcie. Klęska z Eintrachtem (1:5) wywołała szok wśród kibiców, ale przede wszystkim zmiany w klubie. Niko Kovac zrezygnował z funkcji pierwszego trenera, co fani w Bawarii przyjęli z ulgą.
Wydawało się, że odejście chorwackiego szkoleniowca będzie dla szatni Bayernu niczym uchylenie okna w zadymionej palarni, w której wszyscy zaczynali się dusić. I prawdopodobnie tak się stało, jednak problemów mistrza Niemiec nie da się rozwiązać w kilka dni.
A muszą być duże, skoro piłkarzy gospodarzy fani na Allianz Arena przywitali gwizdami. Od pierwszych minut Robert Lewandowski i jego koledzy ruszyli na Olympiakos, jednak ich grę cechowała przede wszystkim niedokładność i nerwowość. Także w obronie, gdzie zdarzało się im popełniać proste błędy.
Zobacz wideo: gole "Lewego" dla Bayernu nr 1, 50, 100, 150 i 200
Liga Mistrzów. Rekord w meczu Chelsea - Ajax. Czytaj więcej--->>>
Najlepszy strzelec Bayernu starał się wracać i pomagać w rozegraniu, jednak nie pomagali mu koledzy. W 25. minucie Lewandowski miał pierwszą swoją okazję, jednak jego strzał głową był mało precyzyjny. Gospodarze grali schematycznie, licząc na indywidualne akcje skrzydłowych, jednak Coman i Gnabry byli mało konkretni.
I aż do 34. minuty strzał Polaka był najlepszą okazją Bayernu. Wtedy po akcji i strzale Comana dobrą interwencją popisał się bramkarz Olympiakosu. Po chwili jeszcze lepszą szansę miał Thomas Mueller, ale uderzył prosto w ręce Jose Sa. Na minutę przed końcem w słupek po rzucie rożnym w słupek trafił Pavard i to było wszystko jak na pierwszą połowę.
Skupiający się na obronie piłkarze Olympiakosu nie zmienili swojej gry w drugiej odsłonie. Gospodarze atakowali, jednak zyskiwali jedynie kolejne rzuty rożne. Po jednym z nich z bliska uderzał Goretzka, jednak znów lepszy był portugalski bramkarz gości.
Cierpliwość fanów Bayernu znów została wystawiona na dużą próbę, a mistrz Niemiec jakby wierzył, że piłka sama w końcu wpadnie do siatki. Lewandowski był momentami bezradny w starciu z dwoma czy trzema rywalami, Mueller irytował niedokładnością, a skrzydłowi wrzucali piłki na oślep.
Cierpienie gospodarzy zakończyło się w 69. minucie, a ich ratownikiem został nie kto inny, tylko Robert Lewandowski. Po kolejnej centrze Comana Polak zmieścił piłkę przy bliższym słupku, strzelając swojego 59 gola w Lidze Mistrzów, a szóstego w tej edycji Champions League.
Bramkarz rozczarowany zachowaniem gwiazd Barcelony. Czytaj więcej--->>>
Olympiakos zapłacił za swoją opieszałość, bo widząc tak dysponowany Bayern nie zamierzał nawet zaatakować i postraszyć gospodarzy. Po chwili powinno być 2:0, jednak francuski skrzydłowy, który asystował przy bramce Polaka, spudłował z najbliższej odległości.
Na minutę przed końcem pokazał się wprowadzony w drugiej połowie Ivan Perisić, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki i podwyższył zwycięstwo gospodarzy.
Bawarczycy mają po czterech kolejkach komplet 12 punktów i mają już zapewniony awans z grupy B do fazy pucharowej rozgrywek.
Bayern wygrał, zdobył trzy punkty, jednak widać gołym okiem, że mistrz Niemiec ma poważny problem. A już w sobotę wielki klasyk Bundesligi i starcie z o wiele silniejszym rywalem. Tak dysponowany zespół, nawet chimeryczna w tym sezonie Borussia Dortmund może po prostu zdominować i wywieźć z Monachium trzy punkty.
Bayern Monachium - Olympiakos Pireus 2:0 (0:0)
1:0 - Robert Lewandowski 69'
2:0 - Ivan Perisić 89'
Składy:
Bayern: Manuel Neuer - Benjamin Pavard, Javi Martinez, David Alaba, Alphonso Davies - Joshua Kimmich, Leon Goretzka (Tolisso 82') - Serge Gnabry (Ivan Perisić 88'), Thomas Mueller, Kingsley Coman (Coutinho 90) - Robert Lewandowski
Olympiakos: Jose Sa - Omar Elabdellaoui, Ruben Semedo, Yassine Meriah, Konstantinos Tsimikas - Guilherme, Mohamed Camara, Andreas Bouchalakis (Valbuena 71') - Lazar Randelović (Masouras 61'), Miguel Angel Guerrero, Daniel Podence (El-Arabi 80)