Dla Słowenii starcie z Łotwą było meczem ostatniej szansy. Gospodarze musieli pokonać zdecydowanie najsłabszą drużynę grupy G i liczyć na to, że Macedonia Północna ogra na wyjeździe Austrię. Jednak i to nie zapewniłoby sukcesu Słoweńcom, bowiem musieliby jeszcze pokonać Polskę na Narodowym i nadal oglądać się na rywali. Na baraże z kolei nie mogą liczyć ze względu na spadek w Lidze Narodów.
I faktycznie od pierwszego gwizdka sędziego gospodarze przejęli inicjatywę, ale trudno, żeby było inaczej, jeśli na przeciwko staje Łotwa. Słowenia nie wyglądała jednak na zespół, który walczy o życie, a raczej na taki, któremu wydaje się, że taki rywal sam się pokona. Tymczasem goście bardzo dzielnie się bronili, a między słupkami dobrze spisywał się Pavels Steinbors z Arki Gdynia (notabene kapitan swojej drużyny). W 6. minucie po strzale Andraża Sporara golkiper gdynian sparował piłkę po strzale z kilku metrów. Łotysze odpowiedzieli za sprawą Vladislavsa Fjodorovsa. Skrzydłowy zamknął dośrodkowanie z lewej strony celnym, choć niezbyt groźnym uderzeniem. Jan Oblak spokojnie złapał piłkę.
Zobacz też: Rasistowski skandal podczas meczu Rumunia - Szwecja. Sędzia przerwał spotkanie
Bardzo ładne trafienie na swoim koncie mógł zapisać Jasmin Kurtić, lecz jego próba z około dwudziestu metrów obiła poprzeczkę. Po chwili Słoweńcy powinni prowadzić. Benjamin Verbić kapitalnym podaniem obsłużył Harisa Vuckica, który przegrał jednak pojedynek sam na sam ze Steinborsem.
ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel dla WP SportoweFakty: Wojciech Szczęsny jest fantastyczny
Przyjezdni próbowali się odgryzać i raz na jakiś czas zaliczali wypad pod lub w pole karne Oblaka. Po pół godzinie gry po dośrodkowaniu z rzutu rożnego celnie główkował Kaspars Dubra, choć i tym razem bramkarz Atletico Madryt nie musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności.
Szybko po zmianie stron Słoweńcy wyszli na prowadzenie. Josip Ilicić wstrzelił mocną, płaską piłkę w pole karne, a tam trafiła ona w nogi Igorsa Tarasovsa. Były zawodnik Śląska Wrocław patrzył tylko jak futbolówka wpada do siatki. Kilka minut później powinno być 2:0. Ilicić ponownie dośrodkował, a akcję zamykał Miha Zajc. Pomocnik źle jednak trafił w piłkę z kilku metrów i Steinbors nie miał problemów z jej wyłapaniem.
Bardzo dobre spotkanie rozgrywał wspomniany Steinbors. Potwierdził to kapitalną interwencją w 77. minucie. Po wrzutce z prawej strony Zajc uderzał już niemal do pustej bramki, ale golkiper Arki wyrósł jak spod ziemi i w świetny sposób zatrzymał piłkę na linii. To powinien być gol. Ta sytuacja bardzo szybko mogła zemścić się na Słoweńcach. Fjodorovs znalazł się przed polem karnym i miał mnóstwo miejsca oraz czasu na podjęcie decyzji. Oddał płaski strzał i tym razem Oblak musiał wykazać się sporymi umiejętnościami. Żeby tego było mało, to nie minęło sześćdziesiąt sekund, a Ilicić mógł tracić na 2:0. Pomocnik Atalanty już nawet zaczynał cieszyć się z gola, ale w ostatniej chwili piłkę na wślizgu wybił sprzed bramki Dubra.
Czytaj także: Eliminacje Euro 2020: historyczny awans Finlandii
Ostatecznie Słowenia pokonała Łotwę tylko 1:0. Tylko, bowiem chyba nawet Łotysze nie pamiętają, kiedy ze zdecydowanie mocniejszym rywalem przegrali tak nisko. Zadecydowało trafienie samobójcze byłego piłkarza Śląska Wrocław. Gospodarze jeszcze mogą marzyć o awansie na Euro 2020, ale są skazani na innych.
Słowenia - Łotwa 1:0 (0:0)
1:0 - Igors Tarasovs (sam.) 53'
Składy:
Słowenia:
Jan Oblak - Petar Stojanović, Aljaz Struna, Miha Mevlja, Bojan Jokić - Josip Ilicić, Rene Krhin (74' Jaka Bijol), Jasmin Kurtić, Benjamin Verbić (90+1' Roman Bezjak) - Andraż Sporar, Haris Vuckic (62' Miha Zajc).
Łotwa: Pavels Steinbors - Roberts Savalnieks, Kaspras Dubra, Marcis Oss, Vitalijs Maksimenko, Raivis Jurkovskis - Vladislavs Fjodorovs, Davis Ikaunieks (72' Roberts Uldrikis), Igors Tarasovs, Vladimirs Kamess (88' Eriks Punculs) - Vladislavs Gutkovskis (85' Olegs Laizans).
Żółte kartki: Struna, Verbić (Słowenia) oraz Gutkovskis, Fjodorovs, Oss, Savalnieks (Łotwa).
Sędzia:
Radu Marian Petrescu (Rumunia).