- Zostaliśmy postawieni pod ścianą - stwierdził rzecznik prasowy Polonii Piotr Ciszewski. Rzeczywiście wygląda na to, że jeśli Filip Ivanovski nie odejdzie w letnim oknie transferowym, to pozostanie w stołecznym klubie do końca kontraktu, który obowiązuje do 30 czerwca 2010 roku.
Problemem jest umowa Macedończyka. W jednym z punktów wyraźnie pisze, że przy każdym kolejnym transferze piłkarza jego agent dostaje 400 tysięcy euro. Na taką kwotę nie chcą się jednak zgodzić szefowie Czarnych Koszul. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że dogadają się z greckim menedżerem i sprzedadzą napastnika za kilkaset tysięcy złotych na przykład do Azerbejdżanu. - Nie chcemy na nim specjalnie zarobić, ale nie możemy być też stratni - mówił Ciszewski.
Teraz okazało się jednak, że sam Ivanovski nie ma ochoty w letnim oknie zmieniać barw klubowych. Nie zamierza również odpuszczać jego przedstawiciel. - Niema ochoty z nami negocjować. Odrzucił już dobrą ofertę dla Ivanovskiego z Omonii Nikozja - przyznaje rzecznik z Konwiktorskiej.
Szefowie Polonii mieli nadzieję, że uda się sprzedać Macedończyka jeszcze w tym roku. Po pierwsze za miesiąc gry w Polsce inkasuje całkiem pokaźną sumę, a po drugie za rok będzie mógł za darmo zmienić pracodawcę i Czarne Koszule z tego tytułu nie otrzymają ani grosza. - To ostatni moment, by jeszcze cokolwiek za niego dostać - zaznacza Ciszewski.