[tag=5496]
Łukasz Piszczek[/tag] już po mistrzostwach świata 2018 zakończył karierę w reprezentacji Polski. Dopiero teraz będzie okazja, by pożegnać się z kibicami. Obrońca Borussii Dortmund przeciwko Słowenii w eliminacjach Euro 2020 rozegra ostatni mecz w narodowych barwach.
Artur Boruc: Głowa była chora >>
34-latek przyznał, że już przed rosyjskim mundialem podjął taką decyzję, a odpadnięcie w grupie nie miało żadnego znaczenia. Długo przygotowywał się do tego momentu i dzięki temu nie miał problemu z tym, by pogodzić się, że nie ma go w kadrze.
- We wrześniu ubiegłego roku oglądałem spotkania kadry tak samo, jak wtedy, gdy reprezentacja Polski gra w siatkówkę, koszykówkę czy piłkę ręczną. Patrzyłem jak normalny kibic, może dlatego, że bardzo świadomie podjąłem tę decyzję. Zamknąłem ten rozdział, dlatego umiem z tym funkcjonować. Nie ma we mnie żalu, zazdrości, że mnie tam nie ma - mówi w "Przeglądzie Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Eksperci niezgodni po meczu z Izraelem. "Wymagający przeciwnik wykorzystałby brak Lewandowskiego i Grosickiego"
Piszczka jednak denerwuje atmosfera wokół drużyny Jerzego Brzęczka. Selekcjoner jest notorycznie krytykowany, a gorzkie słowa często padają też pod adresem piłkarzy.
- Teraz widzę, jak szybko potrafimy kogoś skreślić, nie dać mu prawdziwej szansy. Może gra reprezentacji nie wygląda porywająco, ale awansowaliśmy do mistrzostw Europy. Dlatego mam wstręt do tego, jak szybko można niektórych zaszufladkować. Ci piłkarze i sztab potrzebują zaufania i czasu, którego w kadrze jest mało, nie jest łatwo wszystko od razu poukładać. Widzieliśmy to u trenera Nawałki, wtedy od początku też nie wszystko dobrze funkcjonowało, a jednak potem mieliśmy sukcesy - przyznaje doświadczony obrońca.
Nie brakowało głosów, że w związku z awansem na Euro 2020 Piszczek powinien zmienić zdanie i wrócić do reprezentacji. Nie ma jednak na to żadnych szans. W dodatku rezygnacja z drużyny narodowej dobrze mu robi.
- Kiedy jest przerwa na reprezentację, mam dwa tygodnie odpoczynku od wysiłku emocjonalnego. To pozwala mi odetchnąć. Gdybym wciąż grał w drużynie narodowej, to nie sądzę, bym teraz starał się przedłużyć kontrakt z Borussią o kolejny rok. Wiem, ile energii kosztowało mnie funkcjonowanie w tym świecie bez jakiejkolwiek przerwy przez 11 lat. Widzę po chłopakach, którzy jeżdżą na zgrupowania, jak bardzo są zmęczeni. Ja w tym czasie mam chwilę dla siebie, mogę złapać trochę oddechu, w pewnym stopniu odciąć się od piłki - tłumaczy.
Eliminacje Euro 2020. Polska - Słowenia. Zmalały nasze szanse na pierwszy koszyk >>
Piszczek w reprezentacji Polski zaczął grać w 2007 roku. Mecz ze Słowenią będzie jego 66. z orzełkiem na piersi. Początek spotkania we wtorek o godzinie 20:45.