Lionel Scaloni, selekcjoner Argentyny, podskoczył, zacisnął pięść, wzniósł okrzyk po ostatnim gwizdku w wygranym 1:0 meczu z Brazylią. Reakcja świadczyła o tym, że nawet jeżeli południowoamerykańskie klasyki są spotkaniami towarzyskimi, są rozgrywane za często i przypominają przedstawienie obwoźne, to zwyciężanie w nich nadal bawi. Zresztą Scaloniemu ostatnio wiedzie się nieźle. Jego podopieczni przystąpili do kolejnego pojedynku z Urugwajem po sześciu meczach bez porażki.
Selekcjonerzy słusznie wrócili do starych rozwiązań. W ofensywie Argentyny znaleźli się u boku Lionela Messiego ponownie Paulo Dybala i Sergio Aguero. Z kolei w Urugwaju znany i lubiany duet Edinson Cavani oraz Luis Suarez, którego nie było z powodu kontuzji na poprzednim zgrupowaniu reprezentacji.
Czytaj także: Rekord Ennera Valencii w wygranym meczu Ekwadoru
Cavani i Suarez najwyraźniej zdążyli stęsknić się za wspólną grą. W 34. minucie przeprowadzili jedyną w pierwszej połowie akcję bramkową, choć nie można zapomnieć, że z pomocą innych Celestes. Piłka powędrowała od Briana Lozano przez między innymi Lucasa Torreirę na skraj pola karnego. Stamtąd Suarez asystował, a Cavani strzelił z bliska na 1:0. To było jubileuszowe 50. trafienie napastnika Paris Saint-Germain w zespole narodowym. Więcej ma tylko na koncie Suarez.
ZOBACZ WIDEO: Polska - Słowenia. Łukasz Piszczek: Mam tylko nadzieję, że będę mógł zejść z uśmiechem
Urugwaj miał zaliczkę, choć był schowany przez dużą część spotkania. Postawił na szybkie przeprowadzanie ataków, miał po 45 minutach mniej niż 40 procent posiadania piłki, ale okazał się konkretniejszy. Jedno celne uderzenie wystarczyło do uzyskania prowadzenia.
Argentyna była w innej sytuacji niż w meczu z Brazylią, ponieważ prawie przez całe spotkanie musiała gonić przeciwnika, a to że Urugwaj potrafi twardo bronić, wiadomo nie od wczoraj. W Tel Awiwie robił to bez Jose Marii Gimeneza, a od 17. minuty bez kontuzjowanego Sebastiana Coatesa. W 57. minucie Oscar Tabarez wprowadził kolejnego defensora Diego Laxalta za napastnika Cavaniego.
Paradoksalnie krótko po tym manewrze Argentyna wyrównała. Problemem Urusów były zbyt częste faule blisko pola karnego. Przeciwnik ma przecież w składzie Lionela Messiego. W 63. minucie po wrzutce kapitana Albicelestes główkował na 1:1 Sergio Aguero.
Pięć minut później kolejna bramka ze stałego fragmentu. Tym razem dla Urugwaju. Oscar Tabarez szalał na ławce rezerwowych i trudno się było temu dziwić, ponieważ Luis Suarez huknął z rzutu wolnego pod samą poprzeczkę. Esteban Andrada nie potrafił nic zdziałać na linii. Wynik 2:1 dla Urugwaju utrzymał się do końca podstawowego czasu.
Także tym razem Celestes nie utrzymali zaliczki. Gola na 2:2 strzelił Messi z rzutu karnego podyktowanego za zagranie ręką.
Czytaj także: Udany powrót Lionela Messiego. Klasyk Brazylia - Argentyna dla Albicelestes
Argentyna - Urugwaj 2:2 (0:1)
0:1 - Edinson Cavani 34'
1:1 - Sergio Aguero 63'
1:2 - Luis Suarez 68'
2:2 - Lionel Messi (k.) 90'
Składy:
Argentyna: Esteban Andrada - Renzo Saravia, German Pezzella, Nicolas Otamendi, Nicolas Tagliafico - Rodrigo De Paul (88' Guido Rodriguez), Leandro Paredes (79' Nicolas Gonzalez), Marcos Acuna (68' Nicolas Dominguez) - Paulo Dybala (76' Lautaro Martinez) - Lionel Messi, Sergio Aguero.
Urugwaj: Martin Campana - Martin Caceres, Sebastian Coates (17' Giovanni Gonzalez), Diego Godin, Matias Vina - Matias Vecino, Lucas Torreira, Federico Valverde (75' Rodrigo Bentancur) - Brian Lozano (88' Brian Rodriguez) - Edinson Cavani (57' Diego Laxalt), Luis Suarez.
Żółte kartki: Paredes, N. Gonzalez (Argentyna) oraz Cavani, Vecino, Godin (Urugwaj).
Sędzia: Ron Reinshreiber (Izrael).