Pierwszy mecz reprezentacja Polski zagra ze zwycięzcą baraży, w których zagrają: Bośnia i Hercegowina, Irlandia, Irlandia Północna oraz Słowacja.
- Uważam, że po grupie F, gdzie jest "grupa śmierci" - Francja, Niemcy, Portugalia i ktoś czwarty z baraży - wylosowaliśmy najgorszą grupę. Jedynym pocieszeniem jest to, że pierwszy mecz gramy z "barażystą", ale pod warunkiem, że nie będzie to któraś z Irlandii - mówi nam Jan Tomaszewski, były reprezentant Polski.
- Chciałbym, żebyśmy zagrali ostatecznie z Bośnią, bo z nią jesteśmy w stanie wygrać. Pierwszy mecz będzie naprawdę decydujący. Jeśli zwyciężymy w nim - a jesteśmy w stanie zrobić to przy odpowiednim prowadzeniu drużyny przez Brzęczka - to drugie spotkanie z Hiszpanią nie będzie takim, które koniecznie będziemy musieli wygrać. Nie będzie "o wszystko" - tak jak było do tej pory - dodaje.
Zobacz wideo: najważniejsze momenty Lewandowskiego w Bayernie
W Euro 2020 Polacy rozpoczną zmagania od potyczki ze zwycięzcą turnieju barażowego. To spotkanie odbędzie się 15 czerwca w Dublinie. Pięć dni później kadra Jerzego Brzęczka zmierzy się w Bilbao z Hiszpanią, a 24 czerwca zagra w Dublinie ze Szwecją.
- Mecz ze Szwecją będzie prawdopodobnie o drugie miejsce, bo nie czarujmy się: Hiszpanie u siebie będą bardzo groźni, a nam oni nie leżą. Trzeba grać o drugie miejsce i jesteśmy w stanie to zrobić - przyznaje Tomaszewski.
Awans do fazy pucharowej wywalczą także cztery najlepsze zespoły z trzecich miejsc. - Nie chcę awansu z trzeciego miejsca. Widzę, że stać nas - jeszcze raz podkreślam: przy dobrym prowadzeniu zespołu - na drugie miejsce. Musimy jednak grać ustawieniem 4-4-1-1. Jeśli awansujemy z trzeciego miejsca, to później będzie gorzej w 1/8 - kończy.
Zobacz także: Bilety na mecze Euro 2020. Rusza druga faza sprzedaży. Znamy ceny. Sprawdź, kiedy i gdzie można kupić
Zobacz także: Losowanie Euro 2020. Twitter skomentował rywali Polaków i miejsca... meczów. "Gramy u siebie"