El Clasico. FC Barcelona – Real Madryt. Zabrakło tylko goli. Remis w wielkim hicie

PAP/EPA / Alberto Estevez / Na zdjęciu: Luis Suarez oraz Casemiro
PAP/EPA / Alberto Estevez / Na zdjęciu: Luis Suarez oraz Casemiro

Takiego meczu nie było od 2002 roku. Były mocne strzały, niezłe parady, kontrowersje i duże emocje, ale zabrakło goli. FC Barcelona zremisowała z Realem Madryt.

W 72. minucie najlepszą sytuację do zdobycia bramki zepsuł . Francuz dobiegł do piłki zagranej na lewą stronę, dośrodkował do , a ten z bliskiej odległości trafił do siatki. To mogły być narodziny bohatera, bo ostatnio Walijczyk obrywa nawet za bawienie się butelką z wodą na ławce rezerwowych. Kibice cierpliwość do niego stracili dawno temu, gwizdali na niego nawet, gdy wykonywał rzut wolny w meczu z PSG w Lidze Mistrzów w doliczonym czasie gry.

Kilkanaście minut przed końcem podstawowego czasu gry Bale mógł mieć wielki moment triumfu. Ręce z radości podnieśli jego koledzy i trener Zinedine Zidane. Wielką radość piłkarza w środę brutalnie przerwał arbiter, który nie uznał gola. Powód: Mendy był na spalonym.

Przez błędy piłkarzy w ostatnich momentach, kibice na Camp Nou nie mieli łatwego życia. W ekscytacji podrywali się z krzesełek, chwilę później siadali rozczarowani.

[b]ZOBACZ WIDEO: hat-trick Messiego w El Clasico

[/b]

FC Barcelona częściej była przy piłce (52 procent) i popełniła mniej fauli (5:17). Real Madryt za to oddał zdecydowanie więcej strzałów (17:9). Ale jedna statystyka równo kompromitowała oba zespoły. Chodzi o zmarnowane okazje i w konsekwencji brak goli.

Takich kluczowych akcji dużo więcej mieli goście z Madrytu. Prawdą okazały się słowa Lionela Messiego. - Na Bernabeu gramy jak równy z równym przez 90 minut. U nas jest trudniej - tłumaczył zdobywca Złotej Piłki za 2019 roku. Pomylił się tylko co do podejścia rywali. Oczekiwał wycofanego Realu, tymczasem rywale od razu rzucili im się do gardeł.

Do ataku ruszali nawet obrońcy Królewskich. Jeden z nich, Raphael Varane, w 20 minut został bohaterem dwóch kontrowersyjnych sytuacji w polu karnym Barcy. Najpierw w jego udo korkiem zadrapał Clement Lenglet, potem został pociągnięty za koszulkę. Sędzia Hernandez Hernandez nie dostrzegł fauli.

-> Złodzieje okradli dom Nelsona Semedo

W międzyczasie Gerard Pique wybijał piłkę z linii bramkowej po strzale głową Casemiro. Potem Marc-Andre ter Stegen musiał zatrzymać dwa kolejne uderzenia Karima Benzemy i Casemiro. Niemiecki bramkarz Barcelony wzorcowo wywiązywał się ze swoich obowiązków. Pewnie bronił i świetnie wyprowadzał piłkę spod własnej bramki. Jego płaskie podania wielokrotnie zaskakiwały madrytczyków.

Tego nie można powiedzieć o kolegach Ter Stegena z ataku. To nie był przełomowy mecz Blaugrany, która u Ernesto Valverde w końcu przypomniałaby styl Pepa Guardioli czy Luisa Enrique. Mistrz kraju dalej polegał wyłącznie na błyskach geniuszu swoich liderów. Ale w środę nawet oni mieli gorszy dzień.

Czytaj też: Globe Soccer Awards: Cristiano Ronaldo, Leo Messi i piłkarze Liverpoolu wśród finalistów

Skiksował nawet... Messi. W 60. minucie 32-latek stracił piłkę w polu karnym po dobrej akcji Antoine'a Griezmanna. Argentyńczyk oddał tylko jeden celny strzał, jeszcze w pierwszej połowie, gdy przejął wybicie Thibaut Courtois. Kiedy Belg podnosił się z murawy, próbę Messiego zatrzymał Sergio Ramos. Na bramkę Realu Katalończycy celnie uderzyli zaledwie dwa razy.

Trwa gorszy okres Messiego w El Clasico. Nadal jest najlepszym strzelcem w historii starć Barcelona-Real, ale ostatni raz trafił 6 maja 2018 roku.

Takiego El Clasico nie było od listopada 2002 roku. Wtedy ostatni raz w ligowym klasyku padł bezbramkowy remis, a piłkarz Barcelony, Ansu Fati, miał zaledwie miesiąc.

Porządku nie zakłóciły protesty zwolenników niepodległości Katalonii, mimo że w 56. minucie z trybun na murawę spadło kilkanaście żółtych piłek. Dzięki sprawnej interwencji służb porządkowych, przerwa w grze trwała kilka minut.

Barcelona wciąż jest liderem La Liga. Tyle samo punktów ma drugi Real. Pościg będzie trwał do końca roku, w weekend giganci zagrają mecze 18. kolejki.

FC Barcelona - Real Madryt 0:0
Barcelona:

Marc-Andre ter Stegen - Nelson Semedo (55' Arturo Vidal), Gerard Pique, Clement Lenglet, Jordi Alba - Ivan Rakitić, Sergi Roberto, Frenkie de Jong - Lionel Messi, Luis Suarez, Antoine Griezmann (83' Ansu Fati).

Real: Thibaut Courtois - Dani Carvajal, Sergio Ramos, Raphael Varane, Ferland Mendy - Casemiro, Fede Valverde (80' Luka Modrić), Toni Kroos, Isco (80' Rodrygo) - Karim Benzema, Gareth Bale.

Żółte kartki: Rakitić, Suarez i Lenglet (Barcelona) oraz Casemiro, Bale, Isco, Ramos i Carvajal (Real).
Sędziował: 

Alejandro Hernandez Hernandez.

Komentarze (11)
avatar
Karol79
19.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Spotkalo sie dwoch wybitnych wuefistow kucacz vs klaskacz, z boiska az bilo jakoscia, wynik tej konfrontacji mogl byc tylko jeden. Czytaj całość
avatar
surge
19.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brakowało goli?? Większa część meczu przechodzona jak w naszej lidze. Do tego Barcelona strasznie apatyczna i nieporadna. Real wyglądał lepiej, ale nie potrafił tego udokumentować. Dawno się ta Czytaj całość
avatar
Wiesiek Kamiński
19.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Grizzmann i De Jong jak na razie to chyba cały czas szykują się do startu ! a Suarez już pomału,zbiera klocki ,czas swoje robi ! 
avatar
Szarold
18.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Mecz słaby. Barcelonie brakowało głównie skuteczności a Realowi dokładności. Mecz do zapomnienia. 
alebeka
18.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz