Piłkarz Adrian Mierzejewski od 2011 roku występuje na zagranicznych boiskach. To wtedy Polonia Warszawa sprzedała go do tureckiego Trabzonsporu za 5,25 mln euro. Był wówczas najdroższym piłkarzem, który odszedł z ekstraklasy.
W rozmowie z Izą Koprowiak z "Przeglądu Sportowego" podkreśla, ze transfer do Turcji wyszedł nieco przypadkowo.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Dariusz Dziekanowski znów uderza w Legię. "Powinna wyraźnie dominować. Tak nie jest"
- Generalnie jestem w życiu farciarzem. Temat mojego przejścia do Trabzonsporu narodził się przypadkowo. Turcy przyjechali oglądać Sławka Peszkę w naszym meczu z Lechem, ale to na mnie zwrócili uwagę. Zremisowaliśmy 2:2, dobrze zagrałem, wpadłem im w oko. Potem strzeliłem gola w spotkaniu z Koroną, trener przyjechał oglądać mnie w meczu reprezentacji. Byli zdecydowani na ten transfer - mówi Mierzejewski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz-gapa! Stał jak wryty, a rywal sprytnie go załatwił
Polak później robił furorę w klubach z Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Australii i ostatnio w Chinach. Obecnie jest piłkarzem Chongqing Dangdai Lifan. Mierzejewski przyznaje, że na emeryturę na pewno nie wróci do Polski. Narzeka na poziom PKO Ekstraklasy.
- Mam wrażenie, że kibice i eksperci w Polsce mają spaczony pogląd na temat futbolu w naszym kraju. Przez cały rok narzekamy na poziom, a gdy ktoś odchodzi, twierdzimy, że źle postępuje. Milion razy słyszałem, że powinienem wrócić do ekstraklasy. Tylko po co? Dlaczego miałbym wracać do słabszej ligi, za mniejsze pieniądze? - mówi wprost i jednocześnie podaje przykład Pawła Wszołka, który wrócił do Legii.
- Szczerze mówiąc nie rozumiem, po co to zrobił - dodaje.
Mierzejewski krytycznie odnosi się także do działań Jerzego Brzęczka. - Co jakiś czas czytam, że jedzie obserwować kadrowiczów, wybiera się na mecz Bayernu czy Napoli. Zastanawiam się, po co to robi? Lepiej by było, gdyby wybrał się na spotkania w Championship, do chłopaków z Włoch, których obserwuje, zamiast lansować się na trybunach w Monachium czy pogadać z Ancelottim o tym, jak trenuje Zieliński - komentuje.
Zobacz także: Bundesliga. W Bayernie o Niko Kovacu już nie pamiętają. Rummenigge skrytykowany za wystąpienie