Nigdy w historii żaden zespół z czołowych pięciu europejskich lig - angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej, niemieckiej i francuskiej nie zgromadził po 21 kolejkach więcej punktów niż Paris Saint Germain w ubiegłym sezonie. Ale jeśli Liverpool FC pokona na wyjeździe Tottenham, to pobije rekord paryżan, bo 20 zwycięstw i 1 remis oznaczałyby aż 61 punktów, czyli dwa więcej, niż miał rok temu w tej fazie rozgrywek lider Ligue 1.
Na Tottenham Hotspur Stadium zmierzą się dwa najlepsze klubowe zespoły Starego Kontynentu z poprzedniego sezonu. Gospodarze znów chcą rewanżu za czerwcowy finał Ligi Mistrzów, w którym "The Reds" przetrzepali piórka stołecznym "Kogutom", strzelając im dwa gole, a nie tracąc ani jednego. Rewanż mogli wziąć już w październiku na Anfield, ale przegapili świetną okazję, bo choć po golu Harry'ego Kane'a długo prowadzili, to ostatecznie zeszli z boiska pokonani.
Od tamtej pory sporo zmieniło się tylko w Tottenhamie, bo Liverpool jak pruł w Premier League do przodu, tak pruje do dziś i pewnie zmierza po tytuł. Londyńczycy zaś zatrudnili nowego menedżera (Jose Mourinho zastąpił Mauricio Pochettino) i… na trzy miesiące stracili swojego najlepszego napastnika, Harry'ego Kane'a. A za pomyślny przebieg operacji mięśnia dwugłowego lewego uda zawodnika trzyma teraz kciuki cała sportowa Anglia, wierząc, że przynajmniej na czas finałów Mistrzostw Europy kapitan reprezentacji zdąży się wyleczyć.
ZOBACZ WIDEO: Premier League. O.S.T.R wkracza do gry!
Poważna kontuzja dwukrotnego króla strzelców Premier League zbiegła się w czasie z otwarciem na Wyspach transferowego okienka, a od kilku dni polska, angielska i włoska prasa bombarduje opinię publiczną informacją, o szykowanej przez AC Milan i Tottenham transakcji - przeprowadzce Krzysztofa Piątka z klubu z San Siro do północnej części Londynu. Z pozoru wiadomość brzmi sensacyjnie, wręcz niewiarygodnie, ale czy ktoś z nas podejrzewał, że w styczniu 2005 roku Grzegorz Rasiak zamieni Derby County na Tottenham?
-> Nowe informacje w sprawie Kane'a. Anglika czeka dłuższa przerwa niż zakładano
Polski napastnik ma za sobą fantastyczny sezon w Serie A - najpierw strzelał na zawołanie w Genoi, a później jak najęty w Milanie, ale od pewnego czasu przeżywa we Włoszech katusze. Powrót do zespołu Zlatana Ibrahimovicia jeszcze te cierpienia wzmógł i trudno dziś uwierzyć w to, że nagle przebudzi się zacznie seryjnie zdobywać bramki nie tylko z rzutów karnych.
A Mourinho zdążył się już zorientować, że w Tottenhamie zastępcy dla Kane’a szybko nie znajdzie, że z Lucasa Moury czy z Heung-Min-Sona raczej środkowego napastnika, takiego z krwi i kości, nie zrobi. Przed londyńczykami zaś, już w najbliższym czasie, wielkie wyzwania - dwumecz w Lidze Mistrzów z RB Lipsk, walka o Top 4 w Premier League i rywalizacja o Puchar Anglii, więc Piątek wydaje się łakomym kąskiem, warto o niego powalczyć. Zwłaszcza, że Milan nie wygląda na klub, któremu szczególnie zależy na długich targach.
Czytaj też: Tak wyglądałaby tabela bez VAR-u. Liverpool miałby powody do obaw
Na miejscu Piątka nie wahałbym się ani chwili i leciał do Tottenhamu jak na skrzydłach. Tak, wiem, zawodnicy z pola z Polski angielskiej Premier League jeszcze nigdy nie podbili. W przeciwieństwie do bramkarzy, bo dzięki Jerzemu Dudkowi, Wojciechowi Szczęsnemu, Łukaszowi Fabiańskiemu, Arturowi Borucowi czy Tomaszowi Kuszczakowi mają na Wyspach renomę. Ale nasi obrońcy, pomocnicy i napastnicy jeszcze niczym szczególnym w Premier League się nie zapisali. Wystarczy przypomnieć, że bramkowy dorobek Polaków w grającej już 28 sezonów Premier League to ledwie trzy gole – Roberta Warzychy dla Evertonu (w meczu z Manchesterem Utd), Marcina Wasilewskiego dla Leicester (z Manchesterem Utd) i Jana Bednarka dla Southampton (z Chelsea). Chyba nadszedł czas, by to zmienić…
Rafał Nahorny