Patryk Klimala ma za sobą bardzo dobry okres. Podczas rundy jesiennej osiągnął świetną formę, strzelił 7 goli dla Jagiellonii Białystok w PKO Ekstraklasie i stał się jednym z liderów reprezentacji Polski do lat 21. Nagrodą za to jest transfer do Celtiku Glasgow. - Spodziewałem się tego - nie kryje nam Ireneusz Mamrot, który do niedawna był jego trenerem w klubie.
- Nie chcę, by moje słowa zabrzmiały arogancko lub zostały odebrane jako brak skromności. Po prostu biorąc pod uwagę wydarzenia sprzed roku, kiedy Karol Świderski zaczął strzelać bramki i szybko odszedł, można było przewidzieć, że podobnie będzie z Patrykiem. Mówiłem to zresztą jeszcze podczas pracy w Jadze. Od pewnego momentu czułem to z jego każdym kolejnym golem. Strzelał je w lidze, dobrze prezentował się w kadrze młodzieżowej. Musiałem się z tym liczyć - dodaje 49-latek.
Mamrot miał ogromny wpływ na duży rozwój Klimali. Mocno przyczynił się do jego zatrzymania w Jagiellonii latem 2018 roku, a później stawiał na niego nawet w trudnych chwilach. - Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że była to wyśmienita współpraca. Niemniej początki były trudne, nie ma co ukrywać. Minęło sporo czasu zanim się "dotarliśmy". Każdą moją uwagę odbierał bowiem jako taki trochę atak na swoją osobę. Później zrozumiał, że jego reakcje są złe i było coraz lepiej. Ostatnie pół roku to natomiast doskonały czas pod każdym względem. Najważniejsze jest jednak to, jaki progres osiągnął zawodnik. On przez 1,5 roku zrobił ogromny pod względem piłkarskim oraz mentalnym i to mnie cieszy - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: Michał Pol o zachowaniu Fede Valverde. "Nie ma się co obrażać. To jest futbol. Na tym to polega"
Klimala potrzebował trochę czasu, aby oswoić się z futbolem na najwyższym poziomie w Polsce. Długo brakowało mu liczb, lecz w rundzie jesiennej zdołał się odblokować. - W meczu z Lechią Gdańsk (1:1) zagrał bardzo słabo. To było tuż po dobrym meczu z Zagłębiem Lubin (2:2), w którym strzelił gola i był jednym z najlepszych na boisku. Nie chciałem by nadal grał w kratkę, zacząłem oczekiwać od niego stabilizacji. Odbyliśmy dość poważną rozmowę na ten temat, Patryk usiadł na ławce rezerwowych. Kiedy wrócił do podstawowego składu z Lechem Poznań (1:1) strzelił gola i od wtedy zaczął grać regularnie. Przeciwko Pogoni Szczecin (2:3) i Śląskowi Wrocław (1:1) pokazywał kapitalną dyspozycję fizyczną oraz wygrywał sporo pojedynków, dalej już tą formę utrzymywał - przypomina Mamrot.
Czytaj także: Klimala zaczął spełniać nadzieje
Wiele osób ma wątpliwości czy Klimala poradzi sobie w lidze szkockiej. Niektórzy uważają też, że powinien był poczekać na ofertę z najlepszych lig Europy i tam próbować swoich sił. - Moim zdaniem powinno się przede wszystkim patrzeć na kluby. Tuż po transferze pojawiły się głosy, że ta liga wcale nie jest lepsza od polskiej. Nie zgadzam się z tym, nie przesadzajmy. Mają 2 naprawdę silne drużyny, do tego jest znacznie mocniej pod względem fizycznym. Ponadto sam klub to przecież duża marka: ma wielkie osiągnięcia, na meczach pojawia się po 60 tysięcy kibiców itd. Ma też bardzo dobrego trenera i nie brakuje świetnych zawodników. Stamtąd też łatwiej o transfer do jeszcze mocniejszej ligi. Zrobił więc spory krok w karierze i może zrobić kolejny - twierdzi Mamrot.
- Na pewno Szkoci będą zadowoleni z jego pracowitości. Ja jestem w zawodzie już wiele lat, ale spokojnie mogę powiedzieć, że to jeden z najbardziej profesjonalnych zawodników, których prowadziłem. Trening to jedno, ale on robi sporo nawet po nim. Cały czas chciał się rozwijać w kwestiach piłkarskich i mentalnych. Miał indywidualne rozpiski, które w pełni realizował. Dlatego mogę zapewnić, że nie będzie to ktoś, kto pojedzie zagranicę i osiądzie na laurach - uzupełnia były trener Jagiellonii.
Warto zauważyć, że na temat transferu Klimali do Celtiku jest też wiele innych pozytywnych opinii. Niektórzy widzą w nim nawet drogę jaką obrał kiedyś Robert Lewandowski, przechodząc do Borussii Dortmund i widzą w nim jego potencjalnego następcę w reprezentacji Polski. - Osobiście nie lubię porównań. To na pewno zupełnie inny zawodnik niż Lewandowski, a nawet Milik czy Piątek. Ma inny styl, atuty. Na pewno ma jednak szansę, by być na ich poziomie, ale wszystko zależy od niego. Talent nie daje rozwoju, potrzeba odpowiedniej pracy. Robert największy progres zaliczył w ostatnich latach. Patrząc więc na ilość lat gry, które są przed Patrykiem, a także znając jego podejście do pracy i innych rzeczy, można widzieć w nim potencjalnie czołowego napastnika nie tylko w Polsce. On sam nie może jednak zapominać, że ma mankamenty i ciągle nad nimi pracować. Przed nim jeszcze długa droga i dlatego nie powinniśmy dzisiaj mówić o takich rzeczach - zaznacza Mamrot.
- Nie ma na razie sensu wyznaczenie wielkich celów, trzeba skupić się na wygraniu rywalizacji w Celtiku. Jest tam co najmniej jeden bardzo dobry i skuteczny napastnik, więc bardzo możliwe, że na początku Patryk będzie tam tylko wchodził z ławki rezerwowych lub nawet z niej oglądał mecze. Tak oczywiście nie musi być, ale jeśli będzie, to musi umieć to akceptować i walczyć o miejsce: dawać dobre zmiany, realizować polecenia itd. Tym naciskać na trenera, aby rozważał jego wystawianie od początku. Powinien też dać sobie np. spokojne pół roku, postawą na boisku i poza nim zbudować zaufanie do siebie. Sprawić, że gdy ewentualnie obecny numer 1 ataku odejdzie, to klub nie będzie już szukać nowego - kończy.